16. Cel podróży.

46 10 14
                                    

Szarowłosa wilczyca siedziała na trawie w wyznaczonym miejscu równo piętnaście minut przed spotkaniem. Łapy miała włożone w bluzę i kaptur na głowie. Wiatr rozwiewał jej długie włosy, które wpadały jej do oczu. Dziewczyna cicho prychnęła po czym wyjęła z kieszeni telefon. Siedemnasta czterdzieści pięć.

- Mogłam przyjść później - wymruczała cicho i podniosła się z ziemi otrzepując ubrania z brudu.

Wtem, zobaczyła sylwetki Kitty, Pandy i Alice idących w jej stronę. Kobieta uśmiechnęła się delikatnie widząc towarzyszki i pomachała do nich łapą. Dziewczyny odwzajemniły gest i odmachały jej. Kiedy w końcu podeszły do niej wystarczająco blisko, wilczyca mogła się im bliżej przyjrzeć.

Ruda kocica znana też jako Kitty miała na sobie luźną, różową bluzkę na ramiączka, białą spódniczkę w kwiaty i sportowe buty w tym samym kolorze co spódniczka. Biało-czarna panda nazywana przez wszystkim Pandy ubrana była w czarny T-shirt, jeansy i sandały, a na głowie miała czapkę z daszkiem. Alice za to nosiła białą bluzę z trzema czarnymi gwiazdami, spodnie na 3/4, wysokie buty i plecak na plecach.

- Gdzie ten tygrys i jego kolonia? - zapytała Willow śmiejąc się pod nosem

- Tigry napisał mi, że za moment będzie. I tak zostało im niecałe dziesięć minut - powiedziała Kitty

- W zasadzie to nie chce mi się na nich czekać. I tak przecież z nami nie idą. Co wy na to, żeby iść już teraz? - zapytała Pandy

- Czemu by nie? - odparła Willow - To co? Idziemy?

- Idziemy - odpowiedziała Alice.

Kitty i Pandy skinęły głowami. Przed wyruszeniem do lasu Kitty napisała jeszcze Tigry'emu o zmianie planów po czym cała czwórka wyruszyła w drogę.

~...~

- No to jesteśmy - stwierdziła Kitty

- A ja uważam, że powinnyśmy się zdecydować szukać tego idioty w lesie przy rafinerii, a nie tutaj. Są małe szanse, że kryjówka naszego tajemniczego ,,jegomościa" jest akurat w tym miejscu. Sądzę, że wybrałby raczej TAMTEN las - narzekała Pandy

- A co nam szkodzi sprawdzić tutaj. Jeśli Tigry i jego grupa coś znajdą wtedy nas o tym poinformują - tłumaczyła Alice

Pandy prychnęła i zaczęła sprawdzać las.

~...~

Dziewczyny zbliżyły się do niewielkiej, kamiennej jaskini. Przeszły cały las i nie natrafiły na nic. Żadnych śladów, poszlak czy czegokolwiek innego.

- Mówiłam wam. To była tylko strata czasu. Brakuje tylko, żeby coś nas zaatakowało - marudziła dalej Pandy

Wtem, coś faktycznie zaatakowało Alice od tyłu przez co kobieta upadła na ziemię. Policjantka z trudem obróciła głowę, aby zobaczyć przygniatającą ją do ziemi zebrę ubraną w fioletową sukienkę, trzymająca w prawym kopycie miecz szermierski. Ale było w niej coś przerażającego, co można było zauważyć od razu. I nie był to sam fakt, że bez powodu zaatakowała Alice. Oczy zebry jarzyły się czerwienią, a ona sama uśmiechała się dziwnie od ucha do ucha.

Willow wyjęła swój rewolwer kierując go w zebrę, ale ta bez wahania mocniej przyszpiliła policjantkę do ziemi i przyłożyła jej do szyi miecz szermierski pokazując, że jeśli wilczyca spróbuję się zbliżyć, lub oddać strzał, ona zabije ich przyjaciółkę.

Willow zawahała się. Westchnęła cicho po czym rzuciła na ziemię rewolwer i podniosła ręce do góry. Nie była zadowolona, ale to było jedyne co mogła zrobić by Alice była dalej przy życiu. Kitty i Pandy stojące tuż za nią wymieniły zdezorientowane spojrzenia nie widząc co zrobić. Poddać się? Atakować? Spróbować jakoś wykiwać ,,Zizzy"?

W oku zebry błysnęło rozbawienie. ,,Zizzy" podniosła Alice z ziemi dalej przyciskając jej miecz do szyi. Przekręciła policjantkę tak, aby stała z nią twarzą w twarz. Kobieta spojrzała na nią błagalnym wzrokiem, ale pasiasta to zignorowała.

Alice nie mogła nic zrobić w tej sytuacji. Gdyby spróbowała sięgnąć po pistolet lub paralizator przyczepiony do jej pasa to najpewniej nie skończyłoby się to dla nie dobrze. Sytuacji nie poprawiał fakt, że zebra ciągle wpatrywała się w nią tym swoim psychopatycznym wzrokiem, jakby czekając na jej następny ruch i dobrze się przy tym bawiąc. W tym momencie dziewczyna się zawahała. Co ona zamierza w końcu zrobić? Zabić ją? I jakim cudem była zainfekowana?

Ale wszystkie jej pytania wyparowały z chwilą, gdy klatka piersiowa zebry została przebita przez miecz szermierski inny niż jej własny. Jej twarz wygięła się w grymasie bólu. Czerwonooka wpadła w ramiona Alice po czym rozpłynęła się w chmurze dymu. W oczach Willow zaszkliły się łzy. Kitty i Pandy dalej patrzyły na całą sytuację z zza pleców ich koleżanki. A Alice? Ona patrzyła z niedowierzaniem na wychodzącą z chmury dymu jedyną i prawdziwą Zizzy. Jej oczy były normalnego, fioletowego koloru i nie wyglądała już jak zainfekowana.

Zebra uścisnęła przyjaciółkę i uśmiechnęła się smutno. Policjantka patrzyła się na nią jeszcze chwilę, po czym odwzajemniła przytulas.

Willow, która jeszcze chwilę temu stała jak słup soli w końcu otrząsnęła się z osłupienia. Wytarła łzy z oczu i rozchmurzyła się.

- Co to w ogóle było? I kim była ta zebra? - zapytała Willow

- Żebym to ja widziała - odparła Zizzy.

Pandy prychnęła.

- Mówiłam, że coś zaraz nas zaatakuje - powiedziała zdenerwowana Pandy.

- Już się tak nie czepiaj, królewno. Nawet nie raczyłaś pomóc. Kitty z resztą też. Bałyście się, że wam lakier z paznokci zejdzie? - zadrwiła z nich Willow na co kotka i panda tylko odwróciły wzrok.

Wilczyca oparła się o ścianę w jaskini niedaleko, której stała reszta dziewczyn. Willow już miał zapytać Kitty jak sobie radzi grupa Tigry'ego, ignorując fakt, że jeszcze chwilę temu sobie z niej zadrwiła, ale powstrzymała ją ściana jaskini, o którą się oparła. Ściana zawaliła się odsłaniając schody w dół, na które spadła wilczyca staczając się boleśnie w dół.

Dziewczyny szybko pobiegły za nią i zajrzały do dziury zrobionej w skale, do której wpadła ich koleżanka.

- Nic mi nie jest! No poza tymi wszystkimi siniakami, które sobie zrobiłam. - zajęczała z bólu Willow - Ale tu na dole jest strasznie ciemno. Możecie tu do mnie zejść? Byle szybko.

Dziewczyny pospiesznie zbiegły po kamiennych schodach. Wilczyca siedziała na środku dużego, ciemnego holu, do którego prowadziły schody. Hol był oświetlany jedynie z dziury, z której wychodziły schody. Pandy wystawiła łapę do Willow pomagając jej wstać. Wilczyca chętnie przyjęła pomoc od przyjaciółki. Kiedy w końcu udało jej się wstać, zaczęła się otrzepywać z kurzu i brudu.

Alice wyjęła latarkę próbując ją włączyć lecz ta jak na złość nie chciała się włączyć.

Nagle za dziewczynami rozległy się ciche szmery. Zizzy odwróciła głowę i ku jej zdziwieniu schody, którymi tu przyszły zniknęły. Zebra szybko odwróciła się do towarzyszek chcąc je zaalarmować o dziwnym zjawisku kiedy usłyszała kolejny szmer.

Wtedy Zizzy przeszył zimny dreszcz. Poczuła jak ktoś dotyka ją w ramię.

- Witajcie w moich skromnych progach - powidział męski głos.

Piggy: Nowy rozdział - Piggy Fanfiction.✍︎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz