Szósty

204 21 0
                                    

Powoli wstałam z łóżka i owinęłam się przewieszonym przez ramę łóżka kocem. Nawet patrzeć na niego nie chciałam, było mi wstyd. Kiedy weszłam do łazienki, spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Zdradziłam go… Tylko tę jedną myśl miałam w głowie i tylko to się dla mnie liczyło. Po tylu latach może nie w szczęściu, ale w spokoju i uczciwości, posunęłam się do zdrady, i to zdrady głupiej, bo z młodym chłopakiem. Sama nie wiedziałam co teraz zrobić, jak miałam temu chłopakowi spojrzeć w oczy i jak miałam żyć z mężem. Przekręciłam zamek w drzwiach i zrzuciłam z siebie koc. Z obrzydzeniem i nienawiścią spojrzałam na swoje ciało. Nie byłam wybitnie zgrabna, nie miałam kształtnych bioder, odstającego tyłka i wcięcia w talii. Cycki każdy w innym rozmiarze i do tego nawet ten większy w rozmiarze C. Zacisnęłam powieki, nie chcąc płakać, jednak to było nie do zatrzymania, odkręciłam wodę pod prysznicem, żeby zagłuszyła mój płacz i stanęłam pod chłodnymi strumieniami. Czułam się jak najgorsza szmata. Straciłam do siebie cały szacunek. Po kąpieli wytarłam się miękkim ręcznikiem i założyłam biały, puszysty szlafrok, który mocno związałam.
Gdy wyszłam z łazienki, Damian wciąż leżał na łóżku. Bez słowa podeszłam do walizki i wyjęłam z niej komplet bielizny. Poczułam ruch za plecami i szybko się do niego odwróciłam.
–Co tu jeszcze robisz? – spytałam dość chłodno.
–Czekam na ciebie? To o to chodziło? – Wyciągnął do mnie dłoń, w której trzymał silikonową wkładkę z mojego stanika. – Drugiej nie znalazłem.
–Drugiej nie ma! – Poczułam jak się rumienię i od razu mu to zabrałam.
–Nie sądziłem, że…
–Nie twoja sprawa – szepnęłam i wsunęłam wkładkę do kieszeni szlafroka.
–Przecież to nieistotne, jesteś piękna.
Patrzyłam w podłogę, kiedy ubrany jedynie w bokserki stanął naprzeciwko mnie. Wsunął palec pod mój podbródek i lekko pociągnął w górę, na początku się opierałam, ale po chwili patrzyłam mu w oczy.
–Żałujesz prawda? – mówił z takim żalem, że było mi go szkoda, nie zasługiwał na to.
–Czuję się jak ostatnia dziwka – wyszeptałam, a on zmrużył oczy.
–Nie mów tak, nawet tak o sobie nie myśl.
–Niestety – położyłam dłoń na jego nadgarstku i oderwałam od siebie – zrobiłam coś, czego nie powinnam, o czym nie powinnam nawet myśleć. Nawet dziwki są lepsze ode mnie, bo puszczają się, nie zdradzając mężów.
–Co ty mówisz?
–Prawdę. – Poczułam łzę spływającą po policzku i kciuk Damiana, którym ją starł.
Opuściłam głowę i poczułam jak mnie do siebie przytula, był ciepły i pachnący. Zadrżałam w jego objęciach, ale nie pozwolił mi się odsunąć. – Damian – zawiesiłam głos i sama nie wiedziałam czy dobrze robię – to co… To było coś wyjątkowego. – Odsunął mnie od siebie i spojrzał w oczy. – Było mi dobrze jak nigdy dotąd i już nigdy tak mi nie będzie.
–Śliczności – westchnął ze słodkim uśmiechem. – Przecież możemy się widywać.
–Nie możemy. Ten jeden raz wystarczył, żebym stała się nikim. Jest mi z tym źle i nie mogę kolejny raz… Jeden wystarczy. Dlatego zabierz swoje rzeczy i wyjdź.
–Nie mówisz tego poważnie prawda, wcale tego nie chcesz.
–Nie chcę, zrobiłeś coś strasznego, pokazałeś mi przyjemność, której już w życiu nie będę mogła zaznać, za którą będę tęskniła i której wspomnienia będą mnie bolały.
–Przecież możemy dalej…
–Nie możemy! Nie będę prowadzić podwójnego życia, nie nadaję się do tego i jest mi z tym źle! Zrozum mnie, nie mogę się z tobą widywać i nie mogę odejść od męża. Zresztą nie chodzi tylko o męża, nie mogę być kochanką własnego studenta. Po prostu zapomnij o tym i leć się bawić.
–Ty zwariowałaś. – Z uśmiechem pokręcił głową.
–Zwariowałam, ale kiedy poszłam z tobą do… – Zawiesiłam głos i odepchnęłam go od siebie. – Wyjdź, zostaw mnie w spokoju – krzyczałam ze łzami w oczach i po chwili zaczął się ubierać.
Kiedy był już gotowy, zatrzymał się w drzwiach i z pretensją spojrzał mi w oczy, próbowałam wymusić na sobie obojętność, ale wiedziałam, że wyglądam jak ofiara. Sama nie wiem czego od niego oczekiwałam, ale kiedy zamknął za sobą drzwi, zacisnęłam dłoń na ustach, hamując swój płacz. Rzuciłam trzymaną bieliznę na podłogę i weszłam do łóżka. Tak bardzo chciałam zasnąć i obudzić się w domu obok Jerzego, a to wszystko okazałoby się snem. Niestety, prawie do samego rana nie mogłam zasnąć, kręciłam się z boku na bok i wdychałam zapach z pościeli, jego zapach, który był dla mnie czymś cudownym i uzależniającym. Wyciągnęłam rękę i chwyciłam biustonosz, który ze mnie zdjął i przypomniałam sobie z jaką litością na mnie patrzył. Byłam idiotką, on miał dobrą zabawę i pewnie zaraz się komuś pochwali swoim wyczynem, a mnie zepchnie na jeszcze gorsze dno. Dopiero teraz dotarło do mnie, że jeśli to wyjdzie na jaw to poza rozpadem mojego małżeństwa, zwolnią mnie z pracy i na żadną uczelnię już mnie nie wezmą. Przyłożyłam poduszkę do twarzy i głośno warknęłam. Co mnie podkusiło? Zniechęcona do wszystkiego wstałam z łóżka i zaczęłam się ubierać.
Do zajęć miałam jeszcze ponad trzy godziny, więc spokojnie mogłam zejść na śniadanie. W restauracji hotelowej siedziałam ja i może jeszcze trzy osoby, więc była względna cisza. Nałożyłam sobie na talerz gorącego tosta z serem i szynką, i jajko w majonezie. Usiadłam przy stoliku obok okna i spoglądałam na ludzi po drugiej stronie ulicy. Wzięłam kęs tosta i poczułam jak mój telefon w kieszeni wibruje, z lekkimi nerwami spojrzałam na zdjęcie na wyświetlaczu i po głębokim oddechu odebrałam.
–Hej kochanie. – Głos Jerzego brzmiał czule jak zawsze. – Mam nadzieję, że cię nie obudziłem.
–Nie skąd. Jestem już na śniadaniu.
–Wyspałaś się, czy imprezowałaś do rana? – Zaśmiał się, a ja zamknęłam oczy.
–Może nie da rana, chyba druga była jak położyłam się spać.
–O której masz pociąg powrotny?
–Kilka minut przed jedenastą wieczorem powinnam być w Lublinie.
–Będę na ciebie czekał. Stęskniłem się.
–Ja też. – Skłamałam ze łzami w oczach i po szybkim pożegnaniu odłożyłam telefon.
Moje myśli wciąż krążyły wokół tego samego, wiedziałam jedno, musiałam coś zrobić, i to szybko. Nie miałam wielkiego wyboru i postanowiłam wrócić do męża i zapomnieć o tej przygodzie, potraktować ją jak realistyczny sen i tyle. Co do bohatera mojego snu był większy problem, ale też znalazłam sposób. Nie mogłam z dnia na dzień zostawić grupy bez wykładowcy i postanowiłam dokończyć z nimi rok akademicki, a później poprosić o zmianę. Przestaniemy się widywać, nie będziemy na siebie wpadać, i to miałoby sens.
Zajęcia tego dnia nie były dla mnie tak interesujące, choć to był temat, dla którego tu przyjechałam. Niestety wspomnienia nie pozwalały mi się skupić na niczym. Błądziłam myślami gdzieś między uczelnią a Bieszczadami, przypominałam sobie żal do Jerzego, kiedy prowadził mnie do ołtarza, pretensje do matki, która się na to godziła i przede wszystkim złość na siebie, że zgodziłam się na to. Minęło dziewięć lat odkąd byliśmy małżeństwem i nie mogłam mówić o latach zmarnowanych, skończyłam studia, odbębniłam roczny staż, później zostałam na uczelni jako asystentka. Teraz miałam warunki na rozwój, na kolejny kierunek i pracę w dobrym zespole. Miałam dużo szczęścia, bo równie dobrze mogłam wyjść za obleśnego chama, który by mnie bił. 
Spojrzałam na ekran telefonu leżącego przede mną i bezwiednie uśmiechnęłam się na widok smsa od Damiana, przygryzając wargę, odblokowałam ekran i przeczytałam wiadomość „Hej Śliczności, pamiętasz mnie jeszcze? Życzę Ci miłego dnia.” Miałam ochotę mu odpisać, pierwszy raz chciałam z nim po prostu pogadać, ale wiedziałam, że ten pomysł nie należał do najlepszych. Nie chciałam ulegać nagłej fascynacji, choć to było naiwne, ponieważ już jej uległam.
Podskoczyłam, kiedy koleżanka się do mnie nachyliła i od razu zablokowałam ekran.
–Co ty dzisiaj taka nieobecna? – szepnęła i trąciła mnie łokciem. – Wczoraj nie można cię było oderwać od wykładu, a teraz?
–Słucham – burknęłam trochę na wyrost.
–Ta jasne, to o czym mówi? – Zrobiła wielkie oczy i przechyliła lekko głowę na bok.
–Dobra nie słuchałam. – Zawstydzona potarłam palcami skroń. – Nie mogę się skupić.
–Widzę, to chociaż udawaj, ja ci notatki skseruje.
–Kochana jesteś. – Uśmiechnęłam się i podparłam podbródek na ręce.
Nadal nie słuchałam, wydawało mi się, że ten chłopak stoi gdzieś za drzwiami i na mnie patrzy. Czułam na sobie jego spojrzenia dokładnie tak samo jak tamtej nocy. Sama z siebie się śmiałam, bo zachowywałam się jak zauroczona nastolatka, a nie dorosła kobieta. Niestety, nie potrafiłam tego w żaden sposób pohamować i starałam się przynajmniej idiotycznie nie szczerzyć.
Po zajęciach wróciłam spokojnie do hotelu i po spakowaniu walizki i wymeldowaniu ruszyłam w stronę dworca. W kiosku kupiłam sobie jakieś romansidło na drogę, ale nie skorzystałam. Gapiłam się w szybę, choć wszędzie było ciemno. Przypomniałam sobie jego wzrok, jego dotyk. Niby młody chłopak, a umiał mnie podejść tak, że nie potrafiłam odmówić, nie wiem z iloma dziewczynami spał do tej pory, ale z pewnością pierwsza nie byłam. Zresztą jak się tak zastanowić, to był całkiem przystojny i pociągający, choć nadal uważam, że dla mnie za młody.
Wysiadając z pociągu, od razu zauważyłam czekającego na peronie Jerzego. Podszedł do mnie i objął ramieniem, prawie unosząc mnie nad ziemię.
–Wreszcie jesteś – szepnął i pocałował mnie w szyję.
Uchyliłam powieki i spojrzałam na chłopaka stojącego po drugiej stronie toru. Na mój widok opuścił trzymany w ręku bukiet, ale nie przestał na mnie patrzeć. Dopiero po chwili uniósł dłoń, jakby chciał mi pomachać i odszedł w stronę schodów do przejścia podziemnego.
Było mi go żal, nie sądziłam, że przyjdzie, cholera mogłam to przewidzieć i napisać mu o tym, ale dałabym mu tym do zrozumienia, że w jakiś sposób oczekuję właśnie tego.
Jurek, po odstawieniu mnie na ziemię złapał uchwyt mojej walizki i trzymając za rękę wyprowadził na przydworcowy parking. Do domu jechaliśmy w milczeniu, a ja wciąż miałam wrażenie, że tę zdradę mam wypisaną na twarzy. W domu czekała na mnie niespodzianka w postaci kolacji przy świecach. Co prawda godzina była już mocno późna, ale nie umiałam mu tego odmówić. Usiedliśmy naprzeciwko siebie, a Jurek od razu nalał nam wino do kieliszków. Patrzył na mnie tak przenikliwie, że miałam obawy.
–No opowiadaj, czego się nauczyłaś? – Uśmiechnął się i uniósł kieliszek jak do toastu.
–Oj, człowieku! – Zaśmiałam się w głos. – Serio chcesz wiedzieć? Pierwszego dnia były zajęcia z neuropsychologii z elementami neurologopedii i nawet mnie to zainteresowało, zastanawiałam się, czy nie zrobić jakiegoś certyfikatu z tego, bo studiów chyba nie będę zaczynać.
–Ale chciałaś robić drugi fakultet. – Wtrącił się i podał mi talerz z zieloną sałatą.
–Tak, ale to z resocjalizacji.
–A drugiego dnia co? – spytał, opierając łokcie o stół.
–A drugiego mieliśmy elementy terapii behawioralnej .
–Ciekawe – westchnął, jakby go to zmęczyło.
–Prawda? Chcesz posłuchać szczegółów?
–Nie, wiesz chyba za głupi jestem na takie sprawy, zajmę się swoimi kablami, to mi zdecydowanie lepiej wychodzi i jest bardziej opłacalne.
Otworzyłam lekko usta, bo odebrałam jego ton jak wyrzut, że zarabiam mniej od niego. Chyba nie wyglądałam zbyt fajnie, bo szybko to zauważył i uniósł lekko dłonie.
–Kochanie, nie w tym sensie…
–Jasne – szepnęłam drżącym głosem, bo zrobiło mi się bardzo przykro.
To, że zarabiałam mniej od niego nie było moją winą, on firmę miał od piętnastu lat, wiedziałam, że ciężko pracował na renomę i na to, co ma, ale wypominanie mi, że ja tyle nie miałam, nie było niczym miłym.
–Położę się już. – Wstałam od stołu. – Jestem zmęczona, przepraszam.
–Kochanie, nie wypominam ci przecież, nie o to mi chodziło.
–Tak, wiem – mruknęłam bez emocji. – Po prostu do wieczora miałam zajęcia, później podróż. Naprawdę padam.
Pokiwał tylko głową i uniósł moją dłoń do ust. Kolejny raz nie poczułam niczego. Bałam się, że już nigdy nie będę umiała niczego do niego poczuć.
Kiedy weszłam do sypialni, od razu spojrzałam do swojej torebki, spodziewałam się wiadomości od Damiana i znalazłam ją. Obejrzałam się za siebie, nasłuchując Jerzego i otworzyłam wiadomość „Miałem nadzieję, że zdążę przed mężem. Kwiatki się zmarnowały, ale Ty wyglądałaś kwitnąco. Będę jutro w południe w Felicity, przyjedź proszę. Całuję.” Od razu usunęłam wiadomość, jak i wszystkie poprzednie. Czułam się okropnie, ale nadal wierzyłam, że wszystko wróci jeszcze do normy. Po prysznicu, ubrana w krótkie spodenki i zwykły bawełniany t-shirt położyłam się do łóżka. Mąż przyszedł dopiero po chwili i po wyjściu z łazienki położył się obok mnie. Mimo zmęczenia nie zasnęłam od razu, kręciłam się z boku na bok, aż w końcu sama przytuliłam się do Jurka i zamknęłam oczy.
Poranek przywitałam wraz z głośną rozmową Jerzego, kłócił się z kimś i tłumaczył coś komuś, ale nie bardzo mogłam go zrozumieć. Zarzuciłam na siebie ciepły szlafrok i poszłam w stronę salonu, z którego dochodziły krzyki. Chwilę stałam w progu, po czym odwróciłam się w stronę kuchni. Zanim zdążyłam włączyć ekspres, usłyszałam kroki Jurka, od razu wiedziałam, że nie będzie zbyt miło.
–Ten kutas pozwał mnie do sądu! – Zaczął już w progu, a wulgaryzm w jego ustach oznaczał już skrajną wściekłość.
-Aha. – Kiwnęłam głową. – Który konkretnie?
–Pamiętasz jak pojechałem w tamtym roku na zlecenia pociągnięcia monitoringu w nowym budynku straży granicznej?
–No pamiętam. – Zmrużyłam lekko oczy. – To tam, gdzie ekipa budowlana utrudniała wam pracę, a później właściciel chciał odszkodowania za opóźnienie.
–Dokładnie! – Wykrzyknął i usiadł przy wyspie. – I mimo że mamy podpisane porozumienie, to on mnie do sądu chce podać.
–A za co? Przecież odebrał zlecenie, zapłacił za nie.
–No i teraz mu się przypomniało, że jednak nie jest zrobione tak, jak powinno! Po roku rozumiesz? Stwierdził, że materiały, których moi ludzie użyli, były gorszej jakości i niewspółmierne do cen jakie wpisałem w kosztorys! 
Nieco jeszcze zaspana podciągnęłam nogi na krzesło i upiłam łyk kawy.
–A to nie jest tak, że skoro odebrał zlecenie, to po sprawie?
–No zasadniczo jest, ale wiesz jak jest w Polsce z sądami? Będą rok zbierać zeznania świadków, zanim powiedzą, że jest w porządku.
–I co zrobisz?
Zanim mi odpowiedział, pokręcił głową i wzruszył ramionami.
–Spotkam się z prawnikiem, pokażę mu dokumenty z całej roboty i już, zobaczymy co powie. – Mówił już całkiem spokojnie. – A później muszę jechać do Ostrowca, mam spotkanie. A ty co będziesz robić cały dzień? – Złapał moją dłoń i podciągnął do ust.
–Chciałam się spotkać z Kryśką na jakąś kawkę. Może wyciągnę ją na zakupy. – Wzruszyłam obojętnie ramieniem.
–Pewnie, zróbcie sobie babski dzień. – Podszedł bliżej i położył delikatnie dłonie na moich biodrach.
Sama nie wiem czemu, ale objęłam go za szyję i przyciągnęłam do siebie, od razu łącząc nasze usta. Nie trwało to zbyt długo i jak zwykle bez żadnego ognia.
Kiedy wyszedł zadzwoniłam do Kryśki.
–No hej starucho, jak wyjazd? – Jej wesoły głos od razu mnie rozbawił.
–Ujdzie w tłoku. – Zaśmiałam się i poprawiłam na krześle. – Masz dziś plany? Chciałam wyskoczyć na jakieś babskie zakupy.
–No jasne! – zawołała. – Do południa się wyrobię i spotkamy się na Witosa?
Wstrzymałam oddech, bo tam nie chciałam jechać, ale z drugiej strony nie mogłam go unikać, przy Kryśce pewnie nie odważy się nawet do mnie podejść.
–Dobra – odezwałam się po chwili i odłożyłam telefon.
Kiedy podjechałam pod galerię, od razu zauważyłam stojącą przy wejściu rudą, pomachała do mnie i od razu chwyciła pod ramię.
–Małżonek zostawił ci kartę czy szalejesz za swoje? – spytała jakby czuła o czym poprzedniego dnia z nim rozmawiałam.
–Za swoje – burknęłam. – Niby mamy wspólnotę majątkową, a jednak jak wydaję jego, to…
–To wydajesz jego, a nie wasze?
–No właśnie – westchnęłam. – Dziwna sytuacja. – Nagle ściszyłam głos. – Wczoraj poczułam jakby miał o to do mnie żal.
Krysia patrzyła na mnie trochę litościwie, ale się nie odezwała. W sumie nie było o czym rozmawiać.
Chodziłyśmy między sklepami w poszukiwaniu czegoś, co wpadnie nam w oko, aż w końcu zatrzymałam się przed wystawą, na której były piękne szpilki. Uniosłam kącik ust, wyobrażając je sobie na moich stopach. Nie byłam wysoka, więc śmiało mogłam nosić nawet wysokie obcasy.
–Patrz jakie… – zawiesiłam głos, nie widząc obok siebie Kryśki i zajrzałam przez szybę do sklepu.
Ruda z daleka pokazała mi trzymane w ręku wieszaki i weszła do przymierzalni, a ja wróciłam do moich czółenek. Spojrzałam w szybę i dostrzegłam w jej odbiciu męską sylwetkę. Nie musiałam się odwracać, wiedziałam że to on, poza tym zapach jego perfum powoli wypełniał moje płuca.
–Idź stąd, przyszłam z koleżanką. – Mówiłam, wciąż przyglądając się butom.
–Wiem, widziałem – wyszeptał, a jego oddech poczułam na karku. – Ślicznie by wyglądały na twoich nogach, zwłaszcza gdybyś nie miała na sobie nic innego. – Był tak blisko mnie, że czułam jego ciepło, a po chwili zbliżył twarz do mojej szyi. Odwróciłam się gwałtownie i rozejrzałam czy Kryśka nie wraca. – Cieszę się, że przyszłaś. – Wyciągnął do mnie dłoń, ale się uchyliłam.
–Wcale nie chciałam, to był jej pomysł.
–Ale się na niego zgodziłaś, wiem, że nie bez powodu. – Zrobił krok w moją stronę.
–Miałam powód. – Starałam się mówić stanowczo. – Nie będziemy się więcej spotykać. Nigdy, rozumiesz? Nigdy nie będziemy… – Nie skończyłam mówić, bo przyciągnął mnie do siebie.
Jego pocałunek był idealny, nie za mocny, choć bardzo mocny, spragniony i pełen pożądania. Niestety był też bardzo krótki. Sam się ode mnie odsunął i zerknął do sklepu.
–Warto było przyjść – wyszeptał blisko moich ust. – Do zobaczenia niedługo, Śliczności.
Zamrugałam szybko powiekami, bo czułam się jak we śnie, jednak jego oddalające się plecy były prawdziwe. Jedno było pewne, z każdym kolejnym dotykiem jego dłoni tonęłam w tej głupocie bardziej.

Niemiłość [Zakonczona]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz