Rozdział XXVIII.

848 20 40
                                    

Zostało jeszcze osiem godzin, czas leciał nieubłaganie szybko. A ja z każdą sekundą zaczęłam się stresować, z rozmyśleń usłyszałam powiadomienie na telefonie. To od Jake'a, co tym razem chce?

Jake
Ailey, wiem że piszę to za późno.

Ailey
O co chodzi Jake?

Jake
Ja... Chcę wiedzieć czy czujesz to samo co ja do ciebie.

Ailey
Nie rozumiem..?

Jake
Kocham cię, chcę byś to wiedziała.

Tą wiadomość... Jeszcze w takim momencie, chwile z Jake'iem które przeżyłam były naprawdę niesamowite. Zawsze mogłam na niego polegać, pomagał mi w trudnych chwilach. Zawsze był przy mnie, doceniam to. Lecz chyba nie jestem w stanie jego pokochać, jest w moim sercu już ktoś inny. Nie sądziłam że haker którego znałam wyzna mi kiedyś miłość, ja traktowałam go raczej jako przyjaciela. Może to on źle interpretował moje wiadomości? Nie wiem co mu odpisać, nie chcę go ranić. Nie zasługuje też na to, ale muszę mu powiedzieć prawdę.

Ailey
Och, Jake... Ja... Kocham chyba kogoś innego, przepraszam. Nie chciałam cię ranić, przepraszam jak pomyślałeś że, przez moje sms'y mogłeś źle zrozumieć moje niektóre słowa. Traktuję cię jak najlepszego przyjaciela na którego zawsze mogłam liczyć...

Jake
Spokojnie, nie zraniłaś mnie. I tak było by to niebezpieczne być ze mną, cieszę się że, znalazłaś swoją miłość. Mogę wiedzieć kim on jest? :).

Ailey
Jeszcze nie, jak wyjdę z tego cała to na pewno ci napisze.

Jake
Na pewno ci się uda, nie mów tak.

Ailey
Będę już kończyć, chcę być wcześniej na miejscu. Gdy tak siedzę w domu to zaczynam wariować, nie mogę ustać w jednym miejscu.

Jake
Dobrze, uważaj na siebie.

Ailey
Będę.

Zakończyłam rozmowę, dałam znać Alanowi że już wychodzę i że zostawiam komórkę w domu. Nie zadawał pytań, to dobrze.

Minęło kilka godzin i już jestem prawie na miejscu, gdy byłam coraz bliżej to zaczęłam ciężej oddychać, pewnie to ze stresu.

Chwilę minęło ale jestem już na miejscu, nigdzie nie widziałam człowieka bez twarzy. Policja jeszcze nie przyjechała, albo się dobrze ukryła. Nie widziałam nikogo, stałam jak taki posąg. Rozglądałam się dookoła, wreszcie zobaczyłam postać. Zbliżała się do mnie, mogłam dostrzec że, miała na sobie tą okropną maskę. To na pewno on, był sam...

Stał na przeciwko mnie, była głucha cisza. Nie odważyłam się nic powiedzieć, nagle od tyłu poczułam jak ktoś łapie mnie za szyję. Strach przejął taką kontrolę nade mną że, nie potrafiłam się nawet bronić. Przyłożył mi coś do ust, nie wiem co to było. Ale zaczęło mi się kręcić w głowie przez to, widziałam mroczki przed oczami. Słyszałam jedynie sygnały policyjne, w samą porę... Później już nic nie pamiętam.

- Ailey, obudź się proszę! - Cholera, gdzie jest karetka?!

- Uspokój się, zaraz powinna być.

- Jak mam się kurwa uspokoić?! Nie zdążyliśmy na czas!

- To moja wina że korki były? - Powiedział poważnym tonem.

- Och zamknij się już, gdyby to była twoja żona to byś inaczej gadał.

- Zamknij się!

- Panowie! Co to ma być?

- Przepraszamy. - Powiedzieli oboje.

I'm sorry it's my fault - Duskwood Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz