「pov. Dream 」
W sumie? Minęły jeszcze dwa miesiące czyli był już chyba czerwiec nie wiem nie znam się.
Dziś zakończenie roku my i tak nie zdaliśmy więc chuj.
Chcę wrócić już do przyszłości.
Ale George..
George stąd.
Zjebałem sprawę.
Nie powinienem był tu faktycznie przychodzić.
Chociaż kto wie?
W przyszłości leżałbym może już martwy w jakimś lesie.
A tutaj.
Jest wspaniale.
Może faktycznie lepiej byłoby gdybym tu został?
Nie.
Mój George czeka tam na mnie.
Wstałem z łóżka spoglądając jeszcze kątem oka na śpiącego obok bruneta.
Czemu on tu śpi?
Nie mam pojęcia wieczorem go tu nie było.
Udałem się pod zamazaną przezemnie ścianę dać jakiś znak życia.
Wziąłem marker z szuflady i usiadłem przed ścianą.
Nagryzmoliłem parę serduszek i dopisałem obok.
"Bądź cierpliwy. Gdy wrócę już nigdy cię nie opuszczę."
Tak właściwie to co ja będę robić gdy wrócę.
Co jeśli w tamtym George'u też jestem zakochany a on we mnie nie?
Propos.
Zdałem sobie sprawę że faktycznie powiem moje ostatnie słowa tutaj do George'a.
Tak sądzę..
Tylko co z Dylanem?
A może naprawdę wmawiam sobie że kocham George'a żeby jemu nie było przykro?
A moim przeznaczeniem jest Dylan?
Tylko dlaczego George'a całować mogę i chcę.
A Dylana to tak no.
Mhh..
Dziwnie?
Nie wiem.
Spojrzałem na ścianę.
Chcę ją zobaczyć w przyszłości błagam.
George zaspany wszedł do pokoju i oplótł moją szyję ramionami od tyłu.
-Co tam znów gryzmolisz?-spytał wpatrując się w rysunki lisciki i inne.
-Wyznania miłosne.
-Mam być zazdrosny?-fuknął.
-O samego siebie? Teoretycznie nie ale praktycznie tak.-stwierdziłem.
-Co dziś robimy?
-Jak to co? Idziemy na zakończenie roku i jazda z kurwami.
-Humorek dopisuje widzę.
-Jak zawsze. A dziwne. W przyszłości nie jestem taki radosny i w ogóle. To twoja wina.
-Sprawiam że się uśmiechasz i lepiej czujesz? Zakochałeś się gnoju.
-Adoruję cię.
-Wezmę to jako kocham cię. Dlaczego nie powiesz mi tego wprost.
Powiedzieć czy nie.
Raz się żyje.
-Gdy to powiem wrócę do przyszłości. Tak po prostu. Zniknę stąd.
-Jakim cudem to tak działa, co..
-Stwierdziłem że powiem to do Dylana ale widzę że sprawa się komplikuje i to cholernie więc zaczynam powoli powątpiewać że cokolwiek z tego wyjdzie. Zatem śmiem twierdzić iż te słowa skieruję..-tutaj się zatrzymałem.
-Ale jesteś głupi. Komu ty to powiesz? Mnie? Mów jak chłop do chłopa na wsi i nie owijaj w bawełnę pajacu.-poddenerwował się.
-Myślę, że.. to ty. Ty jesteś moim ostatnim życiem i pierwszą śmiercią.
-Czy ty mnie właśnie pytasz o związek?
-NIE. Po prostu.. Nie wiem. Ughh. Wiem że nie mogę bo rozstanie będzie cholernie bolało..Ale tak bardzo tego chcę. Chcę żebyś budził mnie pocałunkiem codziennie. Chcę chwalić się wszystkim, że jesteś mój. Ale wiem że nie możemy być razem. Jeszcze nie teraz.
-Clay.. W pełni cię rozumiem. Zaczekam ile będzie trzeba. Kocham cię pamiętaj. Kochałem i zawsze będę. Cokolwiek wybierzesz. Ja to zaakceptuję. Nawet w tej chwili. Możesz iść i wrócić do siebie. Do swojego George'a. Napewno za tobą tęskni. Nie trzymam cię tutaj. I tak zniknę jeśli odejdziesz.
-Zawsze jest znikoma szansa, że uda ci się przejść ze mną.
-To głupie. Obaj wiemy że to nie zadziała.
Łzy zaczęły spływać po moich polikach.
-W takim razie zostanę tu. Z tobą. Do końca.
-On tam na ciebie czeka. Nie zniknie gdy tam nie przejedziesz. Będzie cierpiał. A ja gdy stąd znikniesz. Również zniknę. Więc czym ryzykujesz?
-Tym że cię stracę. Jesteś ważny dla mnie skarbie.- wstałem z podłogi i obróciłem się twarzą do niego a on zabrał ze mnie swoje ramiona.
-Widocznie spierdoliliśmy obaj sprawę. To nie powinno się teraz dziać. Powinniśmy teraz obaj być w swoich liniach czasowych. Kontynuować dalej swoje historie. Nie romansować tutaj. Wróć do siebie Clay. Dla swojego dobra.
-Nic co zrobię nie będzie wystarczająco dobre. Ty sprawiłeś że potrafię w końcu z kimś rozmawiać. To ty powodujesz że się uśmiecham. Może i to wina tego, że tu nie jestem do końca sobą. Nie obchodzi mnie to. Jeśli mam cię stracić i wszystkie twoje starania pójdą na marne a ja dalej w przyszłości będę milczeć to sobie tego nie wybaczę. George zrozumie. Nie był jakoś do mnie za bardzo przywiązany.
Bzdura.
Mój George umierał z tęsknoty.
-Znam siebie lepiej niż ty. Albo wrócę do czegoś co mnie odstresowywało, albo po prostu będę próbował dostać się tu za wszelką cenę.
Przytuliłem go nic nie mówiąc.
-Po prostu. Nie myślmy o tym. Może problem sam się rozwiąże. Żyjmy teraźniejszością.-mruknąłem.
Zabiję się zaraz.
_______________________________________
736 słów
jak safzicie
co sie stanieczekam na sugestie hohiyuhuhuhyhuhhuh
CZYTASZ
✔️ admirer from past // dnf
FanfictionDwójka przyjaciół z liceum. Ich drogi rozeszły się ale jednak po paru latach poznali się na nowo z pewnymi komplikacjami. Clay zgłosił się do testowania wehikułu czasu z dwoma pewnymi misjami. W końcu będzie musiał stanąć przed trudnym wyborem. Ta s...