Przebywałam razem z Edwardem, Issackiem i Carly na błoniach. Chcieliśmy spędzić ze sobą odrobinkę więcej czasu, dlatego wpadliśmy na pomysł aby zabrać ze sobą koc i obiad z Wielkiej Sali i zjeść dziś na świeżym powietrzu. Dawno nie spędziłam z nimi dłuższej chwili poza lekcjami, a byli dla mnie naprawdę ważni i czułam potrzebę pielęgnowania naszej przyjaźni. Prawdopodobnie był to ostatni tydzień podczas, którego mogliśmy spędzić więcej czasu na dworze, ponieważ nieuchronnie zbliżała się zima, co za tym idzie- będę musiała częściej pozostawiać w zamku popołudniami.
— Issac.—zaczęłam, odkładając przy tym butelkę z wodą.— Kogo planujesz zaprosić na bal?
O ile wiedziałam, że Edward daży sympatią Carly i prawdopodobnie planuje zaprosić właśnie ją na bal, tak o obiekcie westchnień Issacka nie wiedziałam kompletnie nic, więc albo nikt nie wzbudził jego zainteresowania albo sprytnie ukrywał to przed całą naszą trójką.
Chłopak zmieszał się lekko na moje słowa, jakby zastanawiając się, co powinien powiedzieć. Odłożył talerz z obiadem i zwrócił się w moja stronę. Carly i Edward spojrzeli na siebie porozumiewawczo.
— Jest taka jedna osoba.—odparł po chwili.
Uśmiech odrazu zagościł na moich ustach. Issac był wspaniałym chłopakiem do tego piekielnie inteligentnym i jak nic zasługiwał na szczęście.
Podobnie jak cała nasza paczka.
— Wiedziałam.—pisnęłam.—Spowiadaj się raz!
Carly wydawała się równie zaciekawiona tematem, który zaczęłam. Wiedziałam, iż ją sprawy tego kto z kim chodzi, lub kogo darzy sympatią interesowały bardziej niż nauka. Edward natomiast dawał mi wrażenie, jakby wiedział kto wzbudził w jego przyjacielu sympatię. Nic dziwnego, byli sobie tak samo bliscy jak ja z Carly.
— Prawdopodobnie ją znacie.—odparł.— Jest z Gryffindoru.
— Umieram z ciekawości.—dodała Carly.— Mów że!
— To Ginny.—powiedział w końcu.
Ginnevra. Tego akurat się nie spodziewałam. Była naprawdę uroczą rudowłosą dziewczyną, z odwagą, której mogłam jej jedynie pozazdrościć. Nigdy nie wydawała się patrzeć na kogoś z góry mimo, iż pochodziła z rodziny czysto-krwistej, dlatego, gdy tylko Issac wypowiedział jej imię ma moje usta wpłynął niepohamowany uśmiech.
— Weasley?—zapytała Carly.
— Tak, to ona.
— Ale super.—pisnęłam i podniosłam się by przytulić chłopaka.
Issac zaśmiał się na mój gest, odrazu obejmując mnie w tali. Carly i Edward zaśmiali się na nasz nagły wybuch czułości. Chyba w całym swoim życiu przytuliłam Issaca dwa razy. Pierwsze raz, gdy dowiedziałam się, że spadł z miotły i poinformowano mnie, że złamał nogę, co okazało się nieprawdą, był tylko lekko poobijany, a drugi raz właśnie przed chwilą, gdy wyznał mi imię swojej sympatii.
— Jeszcze się nie zgodziła.—dodał.
— Jak to? Nie dała Ci odpowiedzi odrazu?—zapytałam w szoku.
— Nie miałem okazji zapytać.
Wymieniłam porozumiewawcze spojrzenie z Carly i głośno westchnęłam. Dlaczego facetom tak ciężko wykonać pierwszy krok?
— Jeszcze Ci ją ktoś sprzątanie sprzed nosa.—powiedział Edward.
— To prawda, nie warto tracić czasu.—dopowiedziała Carly.
— Macie racje, zrobię to dziś po kolacji.
Ugryzłam drożdżówkę z serem i popatrzyłam z politowaniem na moich przyjaciół. Edward i Carly zerkneli na mnie podzielając moje niezadowolenie.
CZYTASZ
Bound to fall in love| D. M
Fanfiction- Rodzina Malfyów to nasi przyjaciele od dawna.-usprawiedliwiła się matka.- Nie możemy oddać Cię w ręce byle kogo. - Ale Draco Malfoy to właśnie byle kto!-pisnęłam lekko zirytowana. A tricky guy who doesn't like anyone ...