" W twoim domu wybuchł pożar" Claire nie wiedziała, czy w kółko ktoś jej to powtarza, czy ona sama krzyczy to zdanie do siebie w głowie, ale wiedziała jedno. Że ogień płonie.
Czuła jak jej stopy się męczą, a płuca zapełnia lodowate powietrze. Nie czuła natomiast jak miota się po łóżku i mocno zaciska dłonie na kołdrze. Biegła, wpadając w zakręty jak rozpędzony motocykl z kierowcą, który usilnie starał się dogonić śmierć.
" W twoim domu się pali!"
" Twój dom płonie!" Słyszała, jak szepty diabła, który w pewnym momencie zaczyna się śmiać i szydzić. Droga jak przez piekło.Potem obraz był rozmazany. Oddychała szybko i płytko, a na jej czole pojawiły się kropelki potu. Paniczny strach, który odbiera zdolność racjonalnego myślenia.
Czyż to nie działo się co noc? Gdzieś w oddali słyszała, że musi się uspokoić. Że przetrwa. Że to już było. Ale ona nie mogła nic poradzić na sytuację. Nogi miała jak z waty, a obraz wracał.
Stała, ledwo oddychając przed płonącym, dogaszanym domem. Wielka brama prowadząca do niego była złamana. Ale to nie był jej dom. To był dom po jej lewej stronie. Podbiegła bliżej, ale jeden ze strażaków złapał ją mocno za ramię.
Nie wiedziała co mówi, ale zrozumiała jedno. Że jej mama wbiegła do środka, żeby ratować swoją przyjaciółkę. W tej chwili poczuła nienawiść do tej rodziny jeszcze większą niż zazwyczaj. Nie wiedziała skąd się wzięła, ale gdzieś w niej urosła, jakby wszystko, co złe w jej życiu działo się przez nich. Przez niego. Ich syna. A teraz nawet jej matka mogła zginąć. I jeśli gdzieś odetchnęła, że to nie jej dom, to powstał nowy strach.
Z domu wyszedł ojciec rodziny, kasłając, szybko dostał pomoc. Do Claire podbiegł Alex, u którego dzisiejszej nocy nocowała. Jego ojciec jako lekarz, udzielał pomocy. Claire wrzeszczała tylko, że jej mama jest w środku. A gdzie był jej ojciec?! Gdzie był w takiej chwili?! Podeszła jak najbliżej mogła i wolała kobietę, która była jej mamą. Nie pamiętała, żeby kiedykolwiek tak krzyczała. Wszędzie było pełno dymu.
Dwie kobiety wyszły przez spalony taras i padły na kolana. Claire podbiegła do matki, mającej oparzenie, wciąż kurczowo trzymającej drugą kobiete. Ratownicy prędko je przejeli, a Claire spytała o dzieci. Syna w jej wieku i młodszą córkę.
Nagle z domu, przez frontowe drzwi wyszedł chłopak. Nie upadł, nie toczył się, nie krzyczał. Podbiegła do niego i nie pamiętała nic, oprócz jego spojrzenia. Zobaczyła w nich płomień, który nie zgasł już nigdy, a który zawsze ją palił i w którym do końca będzie widzieć tylko ból.
Jego siostra nigdy nie wyszła.
Potem płonęło wszystko. A ona stała pośród tego piekła, słysząc wrzaski każdego kto był jej bliski. W końcu ogień trawił i ją.
I zawsze wtedy budziła się z przerażeniem, zdając sobie sprawę, że krzyczy.
Tak było też teraz.
Oddychała szybko, ale siedziała już na łóżku. Nasłuchiwała, czy jej matka nie wstała, a potem zapaliła nocną lampkę i napiła się wody stojącej na szafce obok. Włosy miała przyczepione od potu do czoła. Po chwili sięgnęła po telefon i wybrała numer. Odpowiedział jej zaspany głos.
- Halo? Co się dzieje?- spytał jej przyjaciel, ziewając. Nie czuła wyrzutów budząc go, bo być może wiedziała, że bez niego sobie nie poradzi.
Ale przez chwile nie była w stanie mówić. On za to szybko się zorientował i rozbudził.
- Claire? Czy znowu miałaś ten koszmar? - spytał z troską w głosie. Był jedyną osobą z jej przyjaciół, która wtedy była z nią. Nigdy nie zapomni tego obrazu i tego, co się tam stało.
CZYTASZ
Dancing on the glass
RomanceNiewypowiedzianie źle nam było z tą całą dorosłością, więc za wszelką cenę postanowiliśmy nie dorastać. Niestety wszechświat stanął do walki z naszym buntem i krótko mówiąc, rozerwał nas na strzępy, nie dając szansy wziąć nawet oddechu.