Dział I |Dazai Osamu|

195 18 10
                                    

Dazai Osamu jak zawsze spał mimo tego że kolejny dzień roboty na niego czekał. Dobijała godzina dziesiąta, a dwudziestodwuletni mężczyzna dalej leżał i podziwiał zapachy swojej nowiutkiej kołderki. Nieważne ile razy telefon zadzwonił, ten spał jak zabity. Po godzinnej drzemce w końcu sam się obudził a przed sobą miał twarze dwóch mężczyzn.. kucyczek i pasemko.
Chwila, chwila.. przecież to było jego wspólnicy. Atsushi oraz Kunikida. Zamrugał kilka razy oczkami i przetarł je, po czym niewinnie uśmiechnął się do przyjaciół.
— Ohayo, jak się spało chło- —już z samego rana dostał w mordę.. cudowny poranek. Pokiwał głową na boki i wreszcie leniwie wstał.
— Myślałem że potraktujesz mnie przyjemniej Kunikida —cóż, nadzieja umiera ostatnia.. samobójca nadal będzie brnął w to gówno i wraz ze swoją głupią nadzieją, będzie budził się z myślą że Kuni w końcu przytulił go na dzień dobry.

***
Po kilku dobrych minutach brunet ogarnął się i ubrał ostatni element swojego ubrania, czyli płaszcz.. stanął w rogu drzwi i uśmiechnął się do nich poraz kolejny niewinnie.. Dazai, grabisz sobie-
— No hej, koledzy.. przestańcie być w końcu źli, zaspałem zaledwie o pół godziny! —uśmiechnął się do nich głupio, dosłownie w końcu oberwie ale tym razem od białego tygrysa-
— o trzydzieści minut? Człowieku mamy dziesiątą, a pracę TY zaczynasz o szóstej -Kunikida, ten człowiek zawsze, wszystkim pruł dupę.. na pierwszy rzut oka można tego nie zauważyć, ale jako jeden z niewielu w agencji, po dzień dzisiejszy nie ufał Osamu.. odkąd rozniosła się plotka że w agencji był kret, skupił swoją całą akurat na Dazai'u.. cóż coś w tym było.
Śmierć Ody, oraz obietnica którą chciał jego zmarły przyjaciel.. niby obiecał, ale nie dał znaków że dotrzyma słowa. Kto wie, może Dazai jest kretem?.. w końcu Mori dalej pragnie Daziego z powrotem..
— Oii, no weź.. nie możemy pójść uśmiechnięci do pracy i zapomnieć o tym małym incydencie? — Kunikida głośno warknął, a sam Atsushi zaczął po prostu to ignorować.. nie chciał mieszać się w sprawy tych idiotów, w końcu powinni się znudzić.. chyba-

***
Godzinę później, każdy był już w agencji.. oczywiście nie zapominajmy o Dazai'u który siedział załamany przy biurku, już się nudził a ledwo co wszedł do biura-
Do pomieszczenia wszedł kolejny pracownik.. Ranpo. Fanatyk słodyczy oraz zagadek kryminalnych.. był on ulubieńcem szefa agencji, Fukuzawy.
Oczko w głowie, malutki pulpecik.. idol. Rzucił się za biurko i zaśmiał się cicho z widoku który był dany mu zobaczyć.
— Haha Dazai, naprawdę każdego dnia coraz bardziej marnie wyglądasz! — Brunet przekręcił się poraz kolejny na krześle i spojrzał kątem oka na detektywa.. cóż, trudno było to ukryć ale tak, był wykończy psychicznie.

Nie było o tym mowy, ale Dazai chorował na ciężką depresję i od wielu dobrych lat zmagał się z nią.. tyle ile prób miał, ile cierpienia, jak i ile łez wylanych każdej nocy.. okropnie cierpiał, chociaż od długiego czasu miał okropną myśl.
„Dlaczego miałbym umierać sam? Gdy znajdę śliczna kobietę, będę mógł popełnić podwójne samobójstwo.."

||Dla tych którzy nie wiedzą, chociaż wątpię-
Dazai Osamu był pisarzem który również zmagał się z problemami i po wielu próbach znalazł ukochaną i popełnił z nią samobójstwo.
Tak naprawdę wymienię każdego pisarza z wymienionych tutaj postaci z samego anime.
Atsushi - był japońskim pisarzem który chorował na zapalenie płuc, również przez to zmarł.
Chuuya - zmarł na gruźlicze zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych.
nie wiem, czułam potrzebę napisania tego-||

Ta myśl była tak okropna ale jednak prawdziwa.. nikt z agencji nie wiedział z czym naprawdę zmagał się Dazi, co prawda o depresji wiedzieli.. ale czym ona była spowodowana i jak bardzo cierpiał już nie..

— Oczywiście że wyglądam marnie, mój sznur czeka w mojej cudownej szafie, na moją cudowną szyję! — żartowanie z śmierci.. było to wołanie o pomoc, sam brunet nie widział czy aby na pewno chciał umrzeć.. wszystko wskazywało na to że tak jest, ale czy możemy być tego pewni? Nie, nie możemy.. odpowiedź na to zna sam Dazai.

***
Ranpo uśmiechnął się do mężczyzny po czym położył nogi na biurku i zaczął jeść przepysznego, wiśniowego, lizaka.. niebo w gębie. Po dosyć długiej ciszy, Dazai zerwał się z krzesła i zaczął rozglądać się po całym pomieszczeniu, dokuczając tym samym skupionym pracownikom.. okrutnik-
— D-Dazai-sensei.. mógłbyś nie zaglądać mi w papiery? Strasznie się stresuje.. —te słowa do bruneta wypowiedział tygrys.. nienawidził gdy ktoś spoglądał mu na ręce, na to jak pisze.. było to bardzo stresujące.
— Jezuu.. jesteście wszyscy nudziarzami! Wychodzę, naprawdę nie mam ochoty na tak nudne towarzystwo —Kunikida nawet nie zdążył się obejrzeć, a Dazai już uciekł.. tak jak zwykle, kiedy był potrzebny to go nie ma.

***
Brunet spacerował po parku spoglądając na błękitną, falującą wodę.. śliczne ptaki latały wokół niej, a zakochane pary spacerowały po parku trzymając się za ręce.. można było  zazdrościć, sam Dazai zazdrościł.
Dzisiaj miał spotkać się ze swoim dawnym wspólnikiem.. Chuuyą Nakaharą.. rudowłosy człowiek, który był uzależniony od czerwonego niczym krew wina. Dawał on klimat typowego mafiozy.. tak też było.
Samobójca usiadł na wyznaczonej ławce i wyczekiwał swojego "przyjaciela". Po godzinnym czekaniu w końcu mógł zobaczyć jego cudowną sylwetkę.. oraz wkurzoną twarz.
— Wkurwiają mnie tam, mam już dość — tak, tak.. kolejne narzekanie na wspólników czas zacząć. Chuu ty marudo.

|Przepraszam za wszystko..| Soukoku |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz