Wieczór był spokojny. Steve siedział na łóżku i pisał z Edriciem, w trakcie, gdy Eddie wyszedł z Chrissy na spacer.
Po tym jak Steve uratował życie dla Munsona, ich stosunki lekko się ociepliły. Harrington oczywiście nie miał zamiaru się z nim zaprzyjaźniać, ale uznał, że Robin może mieć rację. Że może lepiej mieć więcej sprzymierzeńców, niż wrogów, a Ed wcale nie jest taki zły. Bo faktycznie nie był. Steve nadal postrzegał go jako irytującego, głośnego chłopaka, ale już nie patrzył na niego z taką pogardą jak niegdyś.
Stuart : wiesz co? zaczyna mi się tu nieco bardziej podobać chyba
Edric : no to super!
Stuart : a jak u ciebie leci?
Edric : jakoś leci, jestem na spacerze
Stuart : też bym poszedł, ale mój współlokator zabrał klucze :/
Steve wiedział, że to co było między nim a Edriciem już się poprawiło. Cieszył się na to ogromnie! Zresztą, sam się przyłapywał na tym, że czuł motylki i ekscytacje podczas pisania z nim, a w takich chwilach karcił się zły i powtarzał sobie, że przecież on woli dziewczyny i co to za myślenie jest. Oczywiście klasycznie napisał do Robin z pytaniem, czy to normalne, a Buckley odpisała mu, że zaraz przyjdzie, jak tylko wysuszy włosy.
Po jakichś dwóch minutach wlazła na górę, gdzie Harrington siedział na łóżku. Oparła dłonie o biodra i stanęła naprzeciwko przyjaciela, jakby analizując go wzrokiem. Steve skołowany rozejrzał się na boki, odkładając powolutku telefon na bok.
— Nie jesteś hetero — odezwała się wreszcie i usiadła na łóżku Munsona, wpierw przesuwając kupę ubrań, które leżały jak jakiś kopiec kreta.
— Że co? — zapytał skołowany. Blondynka skrzyżowała ręce na piersi i uniosła brwi do góry. — Rob, zadałem ci proste pytanie i oczekuje odpowiedzi z sensem.
— No i ją dostałeś — prychnęła.
— Yh, określenie mojej orientacji to raczej nie jest odpowiedź z sensem.
— Pierdol, pierdol, ja posłucham — machnęła dłonią w powietrzu. — A nie zauważyłeś, że odkąd z nim piszesz to jesteś inny? — spojrzała na niego wymownie, lekko pochylając się do przodu. — Że jesteś weselszy? Że przestałeś przeżywać rozstanie z Nancy? Że już tak nie ubiegasz o uwagę dziewczyn? Że martwisz się, gdy ten nie odpisuje? Że czujesz motylki? Nic ci to, kurwa, nie mówi?!
— Nie bardzo.
— Że też Bozia mnie pokarała i zesłała mi przyjaciela idiotę — westchnęła, pocierając skronie. — Steve — odezwała się poważnym tonem.
— No? — uśmiechnął się skołowany.
— Zauroczyłeś się w Edricu — spojrzała mu w oczy. Steve poczuł jak pieką go policzki i uszy. Od razu wytrzeszczył oczy i gapił się na Buckley jak na kosmitę. Wstał z łóżka i zaczął chodzić w kółko, pocierając dłonią o łokieć, jak gdyby ten go bolał. To wszystko było takie pogmatwane. Że niby on się zabujał w chłopaku? Nie ma nawet takiej opcji! Przecież on go nawet nie znał, on nie wie jak Edric wygląda! Jak można zauroczyć się w kimś, kogo się nie zna?
— Nie — zaśmiał się nerwowo, łażąc w kółko. Robin śledziła go wzrokiem, skubiąc zębami skórki z ust. — Nie, Rob, to nie jest możliwe — roześmiał się głośniej, jak jakiś niespełna rozumu. — Ja? Zauroczyłem się w chłopaku? Po moim trupie.
— Słuchaj, nie musi ci się to podobać. Ja po prostu to wywnioskowałam z twojego zachowania — wzruszyła niewinnie ramionami, bawiąc się sznurkami od bluzy. Steve zrobił zawiedziony wyraz twarzy i opadł na materac, siedząc jak struty. Wpatrywał się tępo w podłogę i starał się poukładać swoje myśli.
CZYTASZ
❝Eternal Autumn Haze❞
Fanfiction❝ - Podobają ci się moje włosy? - uśmiechnął się pod nosem. - Ta, no...nie są tak ładne jak moje, ale są w porządku - rzucił, a Munson zaśmiał się niemrawo. Steve musiał przyznać, że ów chłopak ma naprawdę ładny śmiech. - No, twoje też są w porządk...