Rozdział 24 (5/7)

1.4K 34 0
                                    

OLIVIA

Pielęgniarka, która przeniosła mi śniadanie stwierdziła że jestem chuda i oczywiście musiał zwrócić na to uwagę mojemu towarzyszowi. Jak tylko wstanę z tego łóżka zobaczę sie lustrze i sama ocenie to. Po jej wyjściu brunet podszedł do mnie trzymając w ręku pozostawioną tacę z jedzeniem a gdy zobaczyłam, co jest n niej od razu zrobiłem niezadowoloną minę i pokręciłam głową na nie, bo była tam owsianka i wole umrzeć z głodu niż ją ruszyć. Na szczęście nie zmuszał mnie do zjedzenia tej papki, Zapowiedział mi, że zjem za to śniadanie w domu a następnie wysłał mnie pod prysznic.Przytaknęłam i powoli zaczęłam schodzić z łóżka, jednak, gdy tylko moje nogi spotkały się z podłogą odmówiły współpracy i zachwiałam się a on uchronił mnie przed upadkiem. Poczułam przyjemne ciepło, gdy mnie objął.O nie Olivio! Nie mogę tak myśleć, muszę uciec z majką. Odsunęłam na bok wszystkie myśli i podziękowałam mu cicho, a on zgarnął torbę i zaniósł ja do łazienki. Ruszyłam za nim powoli, bo musiał znowu przyzwyczaić się do chodzenia.10 dni leżenia bez ruchu nie sprzyja mięśniom zwłaszcza, że jestem aktywna fizycznie. Po paru krokach coraz pewniej stawiałam stopy tak podążyłam za nim do łazienki. Zatrzasnęłam drzwi za sobą i zaczęłam wyciągać kosmetyki z torby, kiedy usłyszałam:
-Może pomogę ci z prysznicem i ubiorę cie?
-ZAPOMNIJ!!!
Rozebrałam się i ruszyłam pod prysznic. Ciepła woda pozwoliła mi się rozluźnić. Prysznic zajął mi niewiele czasu i jak wyszłam z pod niego wróciłam do torby gdzie znalazłam dres, koszulkę, adidasy i bieliznę. Ciekawiło mnie, kto wybrał ją. Czy może on sam kupił czy jedna z tych kobiet, które były w rezydencji? Ktokolwiek by jej nie wybrał trafił mój gust. Komplet był śnieżnobiały i składał się z biustonosza z usztywnianymi miseczkami, co mi odpowiadało, bo miałam średniej wielkości biust i w takim czułam się najlepiej, a do tego były dołączone stringi...Bardzo skąpe stringi.Patrząc na nie stwierdziłam, że to jednak on musiał go wybierać. Gnojek myśli, że coś tym ugrał? Bardzo się mylisz "SKARBIE". Ubrałam się w dresy i podsuszyłam włosy. Gotowa wyszłam z łazienki, kiedy on właśnie kończył z kimś rozmowę i odezwał się do mnie tak jakbyśmy byli, co najmniej parą.
-Ruszamy do naszego domu kochanie.
Zdenerwowały mnie jego słowa, ale postanowiłam milczeć. Chcąc zaplanować ucieczkę musiałam mu się "podporządkować", więc postanowiłam pograć trochę w tą grę. Gdy opuściliśmy szpital pod jego wejściem stały zaparkowane 3 duże auta, tylko, po co aż trzy, jedno by nie starczyło? Byłam zaskoczona takim widokiem.Z środkowego wyszedł wysoki i dobrze zbudowany mężczyzna i podszedł do nas witając się najpierw z Cadenem a następnie ze mną. Podałam mu dłoń na przywitanie, po czym szybko zabrałam ją chowając za plecami, bo się go trochę bałam. Przedstawił się, jako Adam i był prawą ręka bruneta. Robi się coraz "weselej". Do domu jechaliśmy około godziny czasu a droga mijała nam w ciszy. Byłam skupiona na podziwianiu widoków za oknem jednocześnie czując na sobie świdrujący wzrok, Cadena.
Podjechaliśmy pod ogromną bramę pilnowaną przez dwóch ludzi, którzy jak zobaczyli tyko auta od razu otworzyli ją a my zatrzymaliśmy się pod wejściem do domu. Chociaż domem tego nie można było nazwać. To była rezydencja, co prawda mniejsza od tej, co mają moi biologiczni rodzice, ale równie okazała. Co oni mieli z tymi wielkimi rezydencjami i do tego na uboczach? Pozostałe auta odjechały znikając za rogiem. Brunet otworzył mi drzwi i pomógł wyjść a ja natychmiast wyrwałam tym razem dłoń z jego uścisku i czekałam, co dalej. Gestem ręki zaprosił mnie do tego, aby z nim iść. Po przekroczeniu progu budynku zaparło mi wdech w piersiach. Wnętrze było w jasnych kolorach urządzone w nowoczesnym stylu. Przystanęłam chwile podziwiając piękno rezydencji. Caden odchrząknął i poprowadził mnie w kierunku kuchni, w której krzątała się starsza kobieta, Gdy usłyszała, że wchodzimy odwróciła się i powitała nas szerokim uśmiechem.
- Witaj Caden i ty moja droga.
- To jest Anna -moja gosposia.Zajmuje się domem i gotowaniem dla mnie i moich ludzi.
- Jestem Olivia i miło mi panią poznać.
- Żadna pani tylko Anna. A teraz chodź kochana i zjedz śniadanie, bo marnie wyglądasz.
Nie musiała mnie dwa razy prosić, bo sam zapach unoszący się w kuchni przyciągał do siebie a ślinka kapała na sam widok pysznie wyglądających naleśników. Zostawiając za sobą bruneta ruszyłam w stronę wyspy i po zajęciu stołka zabrałam się za naleśniki. Oprócz nich Anna postawiła tosty, jajecznice, kanapki z wędliną i pomidorami oraz sałatkę owocową
Popatrzyłam na to całe jedzenie międzyczasie polewając naleśnika syropem klonowym.
- Anno to dla mnie? Ja to wszystkiego nie zjem, naprawdę wystarczą mi tylko naleśniki i troszkę sałatki owocowej.... Mmm pyszne:)
Wydusiłam między kęsami. Siedziałam z gosposią w kuchni zadając się tym smakołykiem i nie wiem nawet, kiedy Caden zniknął zostawiając nas same. 
- Olivio...Caden to dobry chłopak. Pamiętam jak się urodziłaś i bywałaś w domu jego rodziców. Pracowałam wówczas u nich i znałam cię od początku. On był bardzo opiekuńczy w stosunku do ciebie i nie opuszczał cię ani na krok nawet jak leżałaś jeszcze w łóżeczku, jako niemowlę. Gdy zostałaś porwana on stracił swoją dziecięcą radość i mimo iż wówczas miał tylko 6 lat bardzo się obwiniał za to, że cię nie znalazł. Nie będę ci relacjonować jego życia, jakie toczył przez te 15 lat, kiedy ci tu nie było, ale jedno wiem na pewno. W dniu, kiedy dowiedział się, że cię odnaleźli w jego oczach dostrzegłam to, co wówczas stracił -dziecięcą radość, mimo że jest już 21 letnim mężczyzną.Nie skreślaj go od razu za to jak postąpił teraz, ale oni naprawdę nie mieli innego wyboru, bo odpowiedz sobie sama czy jakby powiedzieli ci to wszystko tam uwierzyłabyś i przyjechała tu z własnej woli?
Nie wiedziałam, co jej mam odpowiedzieć. Bardzo mnie zaskoczyła tym, co powiedziała. Skupiłam się na jedzeniu, ale po głowie chodziły mi jej ostatnie słowa
"...Czy jakby powiedzieli ci to wszystko tam uwierzyłabyś i przyjechała tu z własnej woli?"
Musiałam to na spokojnie przemyśleć. Skończyłam jeść naleśnika i czując, że więcej już w siebie nie wcisnę, więc odsunęłam talerz na bok dziękując za pyszny posiłek. Ona popatrzyła na mnie smutno a potem przeniosła wzrok za mnie. Poczułam za swoimi plecami jego perfumy i usłyszałam głęboki glos.
-Czemu tak mało zjadłaś?
- Mało? Dwa naleśniki i pół miseczki owoców to mało?
Naleśniki są wielkości podstawki pod filiżankę, a miseczka z sałatką niewiele większa od filiżanki, więc odpowiadając na twoje pytanie - tak to mało. Musisz jeść by szybciej wrócić do zdrowia.
-Caden...Dla mnie to i ta dużo...
- Dobrze...Popracujemy jeszcze nad tym twoim apetytem. A teraz chodź pokażę ci twój pokój.
- Moj pokój?

Odzyskana (Zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz