Rozdział 25 (6/7)

1.1K 31 0
                                    

OLIVIA

Ruszyliśmy przez dom. Rozglądałam się po nim zapamiętując rozkład pomieszczeń, których było tu sporo. Większość miała zamknięte drzwi, więc przypuszczam, że były to pokoje. Weszliśmy po schodach na piętro i stanęliśmy przed białymi drzwiami, które okazały się wejściem do mojej sypialni. Cieszyłam się, że będę miała spokój i trochę samotności a jednocześnie prywatności w tym wielkim domu. Zanim otworzyłam drzwi powiedział coś co mnie zaniepokoiło.
-…” Jakbyś coś potrzebowała albo coś potrzebowała albo coś by się stało zawsze możesz do mnie przyjść bez względu na porę…”
Czyżby dowiedział się w jakiś sposób o tym, co próbował zrobić Jacek w klubie? Mam nadzieję, że nie… Nacisnęłam klamkę i pchnęłam drzwi. Moim oczom ukazał się pokój o ścianach w kolorze wanilii i ciemnych meblach, a od progu uderzył mnie cudowny zapach róż i frezji. Weszłam dalej i powoli przechadzając się po nim dotykałam każdego mijanego mebla tak jakbym chciała sprawdzić czy są prawdziwe. Największe wrażenie wywarło na mnie jednak łóżko stojące w centralnym punkcie pokoju. Było zacielone przepiękną niebieską pościelą. Przesunęłam ręka po aksamitnym materiale -„jak cudownie tu będzie tu spać, tak jakbym zasypiała w chmurach” pomyślałam uśmiechając się do swoich myśli. Potem zobaczyłam na stoliku nocnym moją książkę. Poniosłam ja i naprawdę się ucieszyłam, że ją mam. Obróciłam się w jego stronę i uśmiechnęłam się szczerze a mój wzrok skierował się na jego krocze…o kurde, czemu on był taki podniecony? Chcąc odwrócić oczy od jego zwodzonego członka spojrzałam w stronę okna, przy którym stał stolik a na nim bukiet z białych róż i frezji. To z stąd rozchodził się ten cudowny zapach. Odłożyłam książę i podeszłam do niego wtulając nos w kwiaty. Ten facet z każdą minutą coraz bardziej mnie zaskakiwał. Poczułam podmuch delikatnego wiatru i podniosłam głowę w tym kierunku. Było tam ogromne okno, które było uchylone. Obróciłam się w stronę drzwi, ale one były zamknięte a Cadena nie było. Wyszłam na balkon, który był niemal tak duży jak taras mojego domu w Polsce. Stał na nim mały stoliczek z dwoma krzesłami a niedaleko znajdował się ogromny wiszący fotel. Póki tu będę to będzie moje miejsce do relaksu. Podeszłam bliżej barierki a moim oczom ukazał się ogromny ogród obsadzony krzakami róż i innymi kwiatami oraz krzewami. Był przepiękny i nie mogłam się doczekać, aby go zwiedzić.
-I jak ci podoba się pokój?
- Jest piękny..Dziękuję...A czy ja mogę o cos zapytać?
Pokój naprawdę mi się spodobał podobnie jak ogród, a widok Cadena starającego ukryć swojego stojącego kutasa powodował, że chciało mi się śmiać w duchu z niego.
Odsunęłam na bok myśli o tym i zapytałam to, co dla mnie było ważne.
-…Więc skoro nie chcecie mi pozwolić wrócić do Polski, to czy ja …czy ja jestem waszym więźniem? I zanim odpowiesz, chcę jeszcze wiedzieć, co z Majką, gdzie ona jest i dlaczego ona będzie miała wybór a ja nie.
Zdałam sobie sprawę, że moje pierwsze pytanie było bez sensu, kiedy skończyłam je zadawać, bo kto daje swojemu więźniowi taki pokoju i tyle swobody? Ale musiałam poznać odpowiedz żeby móc grać w swoją grę i zaplanować ucieczkę.

CADEN

Gdy stała tak oparta o barierę a wiatr rozwiewał jej długie blond włosy wyglądała jak anioł...Mój anioł. Patrząc na nią widziałem w jej oczach zachwyt. Wpatrywała się sie w ogród i rosnące w nich kwiaty. Gdy zadałem jej pytanie o pokój usłyszałem w odpowiedzi pozytywną opinię i podziękowanie. W tej chwili zastanawiałem się, za co ona mi dziękuje. Jeśli chodzi o pokój jak by jej się nie spodobał kazałbym wszystko zmienić tak, aby jej pasował. Po czym dodała.
- "A czy ja mogę o cos zapytać?"
Popatrzyłem na nią pytającym wzrokiem. Wydawała się zamyślona, tak jakby zastanawiała się czy na pewno chce o coś zapytać, po czym usłyszałem
- Więc skoro nie chcecie mi pozwolić wrócić do Polski, to czy ja… czy ja jestem waszym więźniem? I zanim odpowiesz, chce jeszcze wiedzieć, co z Majką, gdzie ona jest i dlaczego ona będzie miała wybór a ja nie
Obiecałem jej w szpitalu ze jak dojdzie do siebie to porozmawiamy, ale widzę, że ją to męczyło i nie chciała czekać martwiąc się jednocześnie o przyjaciółkę. Przełknąłem ślinę i zdecydowałem, że porozmawiam z nią teraz. Faktycznie nie było sensu tego odwlekać w nieskończoność.
-Olivio jesteś pewna, że czujesz się na siłach, aby teraz rozmawiać. Dopiero wyszłaś z szpitala....
-Tak. Chcę wszystko wiedzieć...ale ja nie chce rozmawiać znowu z wami wszystkimi...
Zauważyłem, że obawia się spotkania z swoją i moją rodzina. Pragnąłem zaoszczędzić jej tego, więc postanowiłem ponownie z nią porozmawiać sam, jednak nim to zrobię skontaktuje sie z jej ojcem, aby wiedział jak wygląda sytuacja.
-Teraz idź odpocznij a po obiedzie usiądziemy i odpowiem ci na wszystkie twoje pytania. Zostawię cię teraz samą a ja pójdę do swojego gabinetu, który jest na parterze ostatnie drzwi po lewej stronie. Zostawię je uchylone, aby w razie, czego łatwiej było ci do mnie trafi, dobrze?
- Tak, ale powiedz mi, co z Majką?
- Nie musisz się o nią martwić, jest bezpieczna w domu twoich rodziców, twój brat Tony się nią zajął a teraz odpocznij.
Miałem ochotę ją przytulić, ale musnąłem tylko jej dłoń i ruszyłem w kierunku wyjścia. Zanim udam się do gabinetu muszę wsiąść zimny prysznic i sobie ulżyć, bo mimo krótkiej, ale trudnej rozmowy mój członek o mało nie rozerwał mi spodni. Wychodząc obróciłem sie jeszcze w jej kierunku. Właśnie zabierała swoją książkę wróciła na taras. Zamknąłem cicho drzwi i ruszyłem do swojego pokoju. Miałem przeczucie, że coś kombinuje tylko nie wiedziałem jeszcze coś. Po prysznicu i wyładowaniu napięcia ruszyłem do swojego gabinetu zostawiając uchylone drzwi. Usiadłem za biurkiem i wykręciłem numer do Dona Franka, który odebrał po pierwszym sygnale.
- Don Frank.
- Mów mi po imieniu synu, w końcu niedługo będziemy rodziną.
- Dobrze Frank. Więc Olivia jest już u mnie...
Zdałem mu całą relacje od momentu kiedy przyjechałem po nią do szpitala aż do chwili obecnej. Kończąc opowiadanie dodałem na koniec, że ona cos kombinuje.
-Jeśli odziedziczyła charakter Sophii to możesz być tego pewny ucieczka nie była na pewno pierwsza i będzie chciał ponownie spróbować jak przycichnie trochę sytuacja. Musisz działać szybko, ale delikatnie i przekonać ja do tego, aby dala ci szanse. Tym razem udało się ją znaleźć, ale kto wie, co zdarzy się następnym razem.
Podziękowałem mu za radę i miał rację. Moja ciotka też pokazała charakterek i uciekała mu parę razy zanim udało mu się przekonać, aby dala szansę temu związkowi a teraz są szczęśliwym malżeństwem, mimo że żyjemy w brutalnym świecie. Teraz zostało mi podjecie odpowiednich działań, aby przekonać blondynkę do siebie. Po chwili namysłu wpadłem na pomysł, który mam nadzieję okaże się pierwszym krokiem do zdobycia jej serca. Jednak zanim przystąpię do realizacji, czeka mnie rozmowa.


















Odzyskana (Zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz