7.

251 15 7
                                    

   Pov. Will

   - Max?! Max!! - Krzyczałem zrozpaczony. Prawie płakałem, patrząc na leżąca na podłodze Max. Starałem się ją jakoś ocucić.

    W końcu otworzyła oczy. Wygladala na strasznie zmęczona.

    - Jest! Żyjesz. - Ucieszyłem się. Wziąłem ją na ręce i położyłem szybko na lozku. - Co się stało?

    - Eleven. - Szepnęła. - To ona mi to zrobiła.

    - Co... Czemu?!

    - Starałam się z nią jakoś pogodzic, przeprosić za to, ze ja oddtracilismy, ale ona zaczęła mi mówić, ze to wszytsko nasza wina, ze Mike z nią zerwał. A potem... Przycisnęła mnie swoimi mocami do ściany, a ja się dusiłam. - Podparla się na łokciach i skrzywiła się. - Teraz wszytsko mnie boli.

    - Nienawidzę jej. - Szepnąłem.

    - Will? - Zaczęła Max. - Jak mnie znalazłeś?

    - Eleven do nas przyszła, powiedziała żebyśmy poszli na chwile na dwor, bo jest tam plac zabaw. A kiedy spytałem się gdzie jestes ty, to powiedziała, ze spisz, ale nie uwierzyłem w to, bo ty nigdy nie spisz w dzien. - Wytłumaczyłem. - Nie wazne, zostań tu a ja ide powiedzieć to chłopakom.

    Szybko zszedłem na dół po schodach. Byłem tak wściekły na El. Zaczynałem się jej tez troche bać, ale starałem się myśleć, ze kierowały nią wtedy tylko emocje.

    - Oh, cześć Will. - Przywitał się Mike. - Gdzie byłeś tak długo?

    - Byłem u Max. - Powiedziałem nie odrywając wzroku od El. - Chcesz może nam cos powiedzieć?

     Eleven rozejrzała sie zdenerwowana po wszytskich.

     - O czym ty mówisz? - Spytała udając, ze nie wie o co chodzi.

     - Oh nie wiesz? To może sobie lepiej przypomnij, albo spytajmy Max! - Krzyknąłem.

     - Co się stało? - Spytali przestraszeni Dustin, Mike i Lucas.

     - Eleven dusiła Max! Użyła na niej jej mocy, znalazłem Max nieprzytomna w ich pokoju! - Wrzasnąłem a z oczu poleciały mi łzy.

     - Co...?

     - Nie wierzcie mu! On kłamie... - Szepnęła Max.

     Ignorując ją, pobiegłem do pokoju dziewczyn, a chłopaki za mna.

     - Boże, Max! Nic Ci nie jest?! - Krzyknął Lucas i uklęknął koło łóżka.

     - Nie, już nie. - Uśmiechnęła się lekko.

     Lucas i Dustin rozmawiali z Max. Spojrzałem do tylu i zobaczyłem Mikea, który podpierał ścianę. Wstałem i poszedłem do łazienki. Stanąłem naprzeciwko lustra i patrzyłem na siebie.

    - Moge wejść? - Usłyszałem głos Mikea.

    - Tak.

    Mike wszedł i stanął koło mnie, tez patrząc w lustro. Wyglądał na bardzo zmwartionego.

    - Myślałem, ze El trochę przemyślała zachowanie w starcourt i wogole. - Zaczął i spojrzał na mnie. - Ja... Ja się jej teraz boje. Naprawdę się boje.

    - Ja tez. - Powiedziałem. - Boje się, ze ona teraz zrobi cos mi albo jeszcze raz skrzywdzi Max. Nie wiadomo co jej przyjdzie do głowy.

    - Nie dopuszczę do tego. - Uśmiechnął sie i ja tez.

    - Hm, noo, ten. - Zacząłem. - Trzeba jeszvze powiedzieć rodzicom.

    - Wiem. Możemy isc teraz. - Zaproponował Mike a ja pokiwalem głowa.

    Wyszliśmy z łazienki i pokoju dziewczyn i skierowaliśmy sie do pokoju rodziców. Zapukaliśmy i weszliśmy. Moja mama i Hopper siedzieli na kanapie, a mama Mikea była w kuchni.

    - Dzieci, co tu robicie? - Spytała mama.

    - Musimy Wam cos powiedzieć. - Powiedział Mike. - Może Will wytłumaczy, bo to on znalazł Max.

    - Znalazł Max?! Co się stało Max? - Mama Mikea przyszła z kuchni.

    - El chciała wyjść z nami na dwor, ale nigdzie nie było Max, a gdy spytałam się gdzie jest, to powiedziała ze spi. Zdziwiło mnie to, wiec gdy chłopaki i Jane poszli, wszedłem do pokoju dziewczyn i Max tam leżała nieprzytomna. - Wytłumaczyłem. - Mówi, ze to Eleven jej to zrobiła, kiedy Max przepraszała za to, ze ostatnio mamy z nią gorszy kontakt.

   - O Jezu. Gdzie jest teraz Max?! W jej pokoju? Musimy sprawdzić czy wszytsko z nią okej. - Powiedziała mama.

   - Pójdę z tobą. - Powiedziała mama Mikea.

   - Ja... - Powiedział Hopper - pójdę poszukać El i z nią porozmawiam... - Wstał i ruszył ku wyjścia.

   - Pojdziemy z tobą. - Powiedział Mike i poszedł za Hopperem.

   - Mike, poczekaj. - Złapałem go odruchowo za rękę. - Nie idźmy, Ona słucha tylko Hoppera, pozatym Hopper chyba woli isc bez nas. - Skierowałem głowę na puste drzwi. Spojrzałem na nasze ręce. - Oh, przepraszam. - Szybko puściłem dłoń Mikea.

   - Za co?

   - Ze złapałem Cie odruchowo za rękę.

   - To za to trzeba przepraszać? - Uśmiechnął się.

   - Ah, no, nie wiem. Nie wazne, chodźmy z naszymi mamami do Max.

   - Will, poczekaj chwile. - Zaczął Mike. - Dostałem nowy list od „Ktosia". - Wyjął z kieszeni pomięty list i dał mi go do przeczytania.

    Zacząłem czytać udając fałszywe reakcje.

    - Czyli on jest chłopakiem? - Zapytałem udając zdziwienie.

    - Tak, wlasnie... O to chodzi.

    - A to źle? - Spytałem lekko się stresując.

    - Nie, nie! Oczywiście, ze nie. Poprostu, nie wiem co odpisać. - Spuścił głowę.

    - No... To zależy co czujesz. A ty... Tobie tez się podobają chłopaki? - Zapytałem cicho odwracając wzrok.

    - Nie wiem... - Zarumienil się trochę. - W sensie, dziewczyny na pewno tak, no bo El, ale nigdy nie zwracałem na nikogo innego uwagi, bo Eleven była bardzo zazdrosna.

    - Oh. Rozumiem. - Zagryzlem usta. - To poprostu napisz mu może cos o sobie. W sensie, nie wiem, mozecie pisać sobie co robiliście danego dnia itd. Jeśli cchesz oczywiście.

    - Dzieki. - Uśmiechnął się. Schował kartkę do kieszeni, złapał mnie za rękę i pobiegł, prowadząc mnie. - Chodźmy do Max.


Hejka tu Natka :DD

Obiecuje, ze w następnym rozdziale bedzie więcej byler i w kolejnych tez <3 Jescze przepraszam strasznie, ze rozdziały teraz tak późno, ale jestem na Mazurach i nie mam tu internetu, dopiero po kilku dniach tutaj wreszcie odpalił mi się Watt. Wiec nom. Tyle!

16.07.2022 - Napisane
23.07.2022 - Wstawione

Tajemniczy wielbiciel - bylerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz