Tym razem Jerzy odwiózł mnie na dworzec i mimo moich próśb, czekał razem ze mną na autobus.
–Kochanie, chyba czas pomyśleć o samochodzie dla ciebie. – Objął mnie ramieniem i pocałował w głowę.
–Nie potrzebuję – odrzekłam dość obojętnie. – I tak najczęściej jeżdżę z tobą.
–Ale powinnaś mieć coś swojego.
–Trzeba było dawno mówić, że nie pasuje ci wożenie mnie – burknęłam i lekko się od niego odsunęłam.
–Zwariowałaś? – Uniósł kącik ust i na siłę przyciągnął mnie do siebie, pochylając się do mojej twarzy. – Kocham cię wozić. – Dotknął moich ust. – Kocham ciebie i uważam, że powinnaś mieć samochód.
–Nie jeździłam, odkąd mam prawo jazdy.
–Poćwiczysz i będziesz śmigać jak rajdowiec – mówiąc to, odwrócił głowę w stronę nadjeżdżającego autobusu.
Od razu mocno mnie do siebie przytulił, jakbyśmy mieli się miesiąc nie widzieć i kilkukrotnie pocałował mnie w głowę.
–Przyjadę wieczorem po ciebie. – Położył dłoń na mojej szczęce i przyciągnął mnie lekko do siebie.
Czułam na sobie jego oddech i nic poza tym, nie miałam ochoty go całować, nie chciałam być tak blisko. Z każdym dniem oddalałam się od niego i było mi z tym źle. Za każdym razem, kiedy obiecywałam sobie, że zakończę znajomość z Damianem, on pojawiał się znikąd i robił ze mną co chciał. To mi się w nim podobało, to, że nie liczył się z niczym, robił to, co chciał, nie patrząc na konsekwencje.
Po czułym, choć wymuszonym pożegnaniu z mężem wsiadłam do autobusu i nawet nie próbowałam się rozglądać po placu. Miałam obawy, że zobaczę tego, kogo nie powinnam, chociaż bardzo chciałam. Na szczęście lub nieszczęście nigdzie go nie było. Ocknęłam się, kiedy ktoś zapukał w szybę przy której siedziałam i od razu spojrzałam w twarz uśmiechniętego Jurka. Pomachał mi, ale zanim cokolwiek zrobiłam, autobus ruszył z miejsca. Zanim jeszcze wyjechaliśmy z placu, dostałam wiadomość od Damiana i z szerokim uśmiechem odblokowałam telefon „Pięknie wyglądasz. Żałuję, że miałaś ze sobą męża. Miłej nauki i wracaj szybko do mnie. Tęsknie Ślicznośći”. Uśmiech nie schodził mi z twarzy, kiedy to czytałam i sama siebie opieprzałam, że znów o nim tak myślę. Jak zawsze nie odpisałam mu, wiedziałam, że na to nie liczył.
Droga do Wrocławia minęła mi w spokoju. Niewiele osób było w autobusie i panowała względna cisza. Samo miasto zrobiło na mnie wielkie wrażenie. Mimo marnej pogody, podziwiałam piękno ulic i parków. Nawet nie zauważyłam, jak byłam już pod uczelnią, w której miało odbyć się moje seminarium. Miałam jeszcze trochę czasu do rozpoczęcia wykładu, więc postanowiłam pójść na kawę. Kiwałam ciałem, czekając aż automat zaparzy mi jakże pyszną rozpuszczalną kawę i usłyszałam za sobą szybkie kroki.
–No hej!
Odwróciłam głowę na dźwięk damskiego głosu i szeroko się uśmiechnęłam.
–Cześć Aurelia! – Dziewczyna od razu mnie objęła i pocałowała w policzek. – Myślałam, że jako kujonka już siedzisz w pierwszym rzędzie zwarta i gotowa.
–Już dawno nie jestem kujonką. – Z udawaną złością szturchnęła mnie w ramię. – Ponoć niewiele osób się zapisało na dzisiaj – mówiła obojętnie i wciskała guziki na panelu automatu.
–Nie każdy lubi takie tematy.
–A co u ciebie? – Odwróciła do mnie swoje śliczne oczy. – Nie rozwiodłaś się widzę. – Zerknęła na moją dłoń.
–Czemu miałabym się rozwieść?
–A nie wiem, tak palnęłam. – Wzruszyła ramionami. – Fajnie, że jesteś szczęśliwa.
Nie odpowiedziałam, w sumie to nie miałam co jej odpowiedzieć, bo przecież nie prawdę. Powoli ruszyłyśmy w stronę auli i znalazłyśmy sobie dobre miejsce, żeby poza słuchaniem można było pogadać. Wykład zaczął się z półgodzinnym opóźnieniem i nie bardzo mi to pasowało, bo autobus powrotny miałam na styk, miałam nadzieję, że zajęcia będą skrócone i nie będę się musiała zrywać wcześniej.
–Gdzie teraz mieszkasz? – Aurelia pochyliła się do mnie.
–Ciągle w Lublinie – szepnęłam.
–Masz kontakt z kimś z roku?
–Z Kryśką, pracujemy razem.
–Nigdy jej nie lubiłam. – Dziewczyna nagle zmieniła ton.
–Fajna jest, taka trochę postrzelona.
–No nie wiem, jak dla mnie fałszywa.
–Bo ruda? – zaśmiałam się i ściszyłam głos.
–Oj tam, ruda czy nie ruda, ale jakoś zawsze mi nie pasowała. Nie wiem dlaczego. Może tylko tak jakoś. – Wzruszyła ramionami.
–Mnie nigdy nie zawiodła i zawsze mogę na nią liczyć. – Oburzyłam się trochę, bo nigdy nie lubiłam takiego szufladkowania, bo coś mi się wydaje.
Wróciłam do słuchania wykładu i zaczęłam wspominać swoją znajomość z Krysią. Naprawdę wszystko mogłam o niej powiedzieć, ale nie to, że jest fałszywa. Zawsze była ekspresyjna i często robiła i mówiła szybciej niż myślała, ale taki miała charakter. Była wybuchowa i taka została, zawsze mówiła co myśli bez owijania i niektórzy uważali to za wadę, a dla mnie to w jakiś sposób atut.
Podniosłam głowę, słysząc szum na sali i dopiero się zorientowałam, że zaczęła się przerwa.
–Idziesz zapalić, czy jeszcze się nie nauczyłaś? – Aurelia stanęła nade mną i zaczęła zakładać kurtkę.
–Idę, ale palić się nie nauczyłam. – Uśmiechnęłam się.
Stałyśmy przed budynkiem, chowając się przed deszczem z kilkoma innymi osobami i mimowolnie rozglądałam się wokoło. Wiedziałam, że go tu nie ma, a jednak moja podświadomość robiła co chciała, w końcu znałam go zbyt dobrze, żeby uwierzyć mu na słowo.
Kiedy zadzwonił mój telefon już wiedziałam, że to on. Szybko sięgnęłam do kieszeni i trochę zawiedziona spojrzałam na ekran, na którym wyświetliło mi się imię męża.
–Słucham? – odezwałam się.
–Mam nadzieję, że nie przeszkadzam.
–Nie, mamy przerwę.
–Jak dojechałaś?
–Chyba dobrze. Brzydka pogoda, bo pada.
–No u nas słoneczko świeci.
Przewróciłam oczami, bo rozmawialiśmy jak obcy ludzie o niczym, byle tylko podtrzymać dyskusję.
–Nie wiem, czy zdążę na autobus, bo mamy obsuwę, ale jak nie zdążę to godzinę później mam pociąg.
–W porządku, będę czekał na ciebie.
–Muszę kończyć, pa! – Poczekałam aż się odezwie i się rozłączyłam. Od razu poczułam na sobie wzrok Aurelii i nie spoglądając na nią, westchnęłam. – Nic nie mów dobra?
–Przecież nie mówię. – Zaśmiała się i zgasiła papierosa.
Kiedy wróciłyśmy na salę, nasz wykładowca już na nas czekał. Usiadłyśmy na swoich miejscach i mimo że milczałyśmy, to wiedziałam, że laska zaraz nie wytrzyma. Nie pomyliłam się, nie minęło pięć minut, jak przechyliła się w moją stronę.
–Dobra, ja rozumiem że wyszłaś za niego dla pieniędzy. – Spojrzałam na nią, ale zanim zdążyłam się odezwać, znów zaczęła mówić. – Nie zaprzeczaj, bo tak było, ok, powiedzmy, że to rozumiem, mniejsza. Ale teraz? Pracujesz, zarabiasz. Może nie kokosy, ale zawsze idzie dorobić, zatrudniłabyś się w jakiejś poradni na dwie, trzy godziny dwa razy w tygodniu i już. Wystarczyłoby ci na życie. No! – Rozłożyła ręce. – Może nie miałabyś sześciuset metrowej chaty i nie jeździłabyś Lamborghini, ale żyłabyś spokojnie.
–Nasz dom nie ma sześciuset metrów i nie jeździmy Lamborghini. – Pokręciłam głową, choć wiedziałam co miała na myśli.
–Wiesz, że nie o to mi chodzi. Męczysz siebie i jego. Przecież to nie miłość ani nawet przywiązanie. To jest uwiązanie.
–Weź zejdź ze mnie.
–No ale przyznaj, że czujesz się uwiązana.
Nie odpowiedziałam, miałam wrażenie, że na czole mam wypisane wszystkie uczucia, które mam i których nie mam. Dziwnie się czułam i momentami chciałam zapaść się pod ziemię, żeby nikt mnie nie oglądał. Do końca zajęć siedziałam nieruchomo i nawet w czasie przerw nie wstawałam z fotela. Co prawda zbyt wielu notatek też nie robiłam, ale trudno.
Kiedy wyszłam z uczelni było już ciemno, zanim złapała mnie Aurelia, zadzwoniłam po taksówkę, a po chwili poczułam tytoniowy dym.
–Pozdrów męża. – Laska odezwała się za moimi plecami.
–Dzięki – mruknęłam i zeszłam ze schodów prosto do nadjeżdżającego auta.
Kiedy wbiegłam na dworzec, byłam już spóźniona, podbiegłam kilka kroków do stanowiska, na którym stał mój autobus, ale zanim do niego dotarłam, ruszył z miejsca.
–Szlag – warknęłam głośno i przekładając pasek torebki przez ramię, wróciłam do budynku.
Na szczęście był otwarty bar, więc mogłam spokojnie napić się kawy i zadzwonić do Jerzego. Zanim odłożyłam telefon usłyszałam dzwonek i marszcząc brwi, spojrzałam na numer. Zdziwiło mnie, że dzwoni, bo nigdy tego nie robił. Trochę mnie to zaniepokoiło i z obawą, ale odebrałam. Nikt się nie odzywał, a w tle słyszałam dudnienie muzyki. Miałam wrażenie, że połączył się przez przypadek, a kiedy chciałam się rozłączyć, usłyszałam jego głos.
–Jesteś? – szepnął, jakby się obawiał, że ktoś go usłyszy.
–Po co dzwonisz?
–Chciałem cię usłyszeć.
–Prześladujesz mnie. – Ściszyłam głos.
–Można to tak nazwać. – Zaśmiał się i od razu poznałam, że trzeźwy to nie jest.
–Nie dzwoń do mnie.
–Kiedy się zobaczymy? – Jego głos brzmiał tak strasznie podniecająco. – Chciałbym cię chociaż dotknąć.
–W poniedziałek na zajęciach się zobaczymy.
–Jest piątek. – Zabrzmiał jakby miał się rozpłakać, a po chwili dotarł do mnie damski śmiech, jakby jakaś panna go wołała.
–Wracaj na imprezę i baw się dobrze. – Udawałam pewność siebie, chociaż było mi głupio, że jestem zazdrosna.
–Hej, poczekaj! – zawołał, ale nie chciałam się już odzywać.
Po schowaniu telefonu zacisnęłam zęby i kolejny raz próbowałam sobie wmówić, że to bezsens. Był i co z tego, skoro tak bardzo chciałam być blisko niego.
Po dojechaniu do domu od razu poszłam pod prysznic i długo stałam pod strumieniami wody. Oparta dłońmi o ścianę nie zauważyłam ile czasu minęło i dopiero pukanie do drzwi mnie ocknęło.
–Kochanie w porządku?
–Tak ,zaraz wyjdę – zawołałam i zakręciłam wodę.
Wcale nie miała ochoty wychodzić, nie chciałam widzieć się z własnym mężem, i to było z mojej strony chamstwo najwyższych lotów, ale przecież jakoś musiałam z nim żyć. Po założeniu bielizny i koszulki wyszłam z łazienki i położyłam się do łóżka, a po chwili poczułam na sobie jego dłoń. Zacisnęłam zęby i czekałam aż mnie obejmie i zaśnie, tego właśnie chciałam. Niestety Jurek miał inne plany. Delikatnie i powoli przesunął dłoń z mojego ramienia i wiodąc w dół, zacisnął ją na mojej piersi. Nie reagowałam, wierzyłam, że jak nie drgnę, to odpuści, ale zamiast tego oparł na moim karku swoje usta i lekko cmokał każdy kawałek skóry. Znów się do mnie przysunął i tym razem poczułam na pośladkach jego męskość. Nie wiedziałam co robić, nie chciałam go, a jednak nie mogłam mu teraz do końca życia odmawiać. Był w końcu mężem, i to mężem najlepszym z możliwych. Zanim sama zdecydowałam co zrobić, wsunął dłoń pod moje ciało i lekko mnie obrócił. Nasze twarze dzieliły milimetry, a jego oddech palił moją skórę. Był zupełnie inny niż Damian, był poważny i opanowany. Przełknęłam z trudem ślinę i zamknęłam oczy, kiedy znów się do mnie przysunął. Tym razem połączył nasze usta i nieśmiało przejechał językiem po moim. Nieprzyjemny dreszcz wstrząsnął moim ciałem, ale nie miałam zamiaru tego przerywać. Wbrew sobie objęłam ręką jego szyję i mocniej przycisnęłam do siebie. Jego pocałunki przyspieszyły, ale nadal nie było w nich namiętności. Ja jej nie czułam, dla mnie były tylko szybkie i głośne. Obejmował moje ciało i ostrożnie na mnie wchodził, a każdy jego ruch wzbudzał we mnie większe obawy i niechęć. Nie odrywając ode mnie ust, podciągnął moją koszulkę odsłaniając biust i gdzieś w środku chciałam, żeby na nim się skupił, żeby go chociaż dotykał. Nic z tego, dla niego kilka cmoknięć na dekolcie wystarczyło za grę wstępną. Wtulony twarzą w moją szyję zaczął ściągać bokserki i od razu nakierował członka na mnie. Boże, jak mnie to bolało, może nie fizycznie, ale psychicznie. Robił to powoli, wsuwał się milimetr po milimetrze i czasem zastanawiałam się, czy jemu to sprawia przyjemność. Zawsze myślałam, że mężczyźni pragną fantazji w łóżku, że zależy im na różnorodności i na tych jękach orgazmu. Jurek był dowodem na to, że nie u każdego jest tak samo. Jakby bał się mnie dotykać. Opierał się na dłoniach po obu stronach mojej głowy i po prostu się bujał. Leżałam jak kłoda, bo w zasadzie nie pozwalał mi się poruszyć. Dla niego szczytem perwersji było, kiedy ja jego dotykałam. Dziś nawet na to nie miałam ochoty, a co najgorsze mój orgazm był gdzieś daleko i wcale nie czułam się dobrze. Po kilku minutach byłam już zwyczajnie zmęczona. Jedyne co słyszałam to mokre klaskanie między nogami i głośne oddechy Jerzego. Jego ruchy stawały się coraz szybsze, a moje pojękiwania głośniejsze. Nie chciałam tego dłużej ciągnąć, to i tak było wystarczająco obrzydliwe. Kiedy Jurek spiął ciało, wyprężyłam plecy i mocno zacisnęłam mięśnie w udawanym orgazmie. To wszystko na co było mnie stać. W końcu jego ciało zwolniło ruchy i pochylił się nade mną, całując w czoło, a później szybko w usta.
–Idziesz pierwsza się umyć? – zapytał, kiedy jeszcze był we mnie, a mi zrobiło się tak strasznie przykro.
Nie wiem czego się spodziewałam, może jakiegoś, kocham cię albo przynajmniej jesteś cudowna, a nie idź się umyć. Widząc jego pytający wzrok, pokiwałam głową i od razu ze mnie wyszedł. Idąc do łazienki czułam na udach jego nasienie i brzydziłam się tego, normalnie się brzydziłam. Bez wahania odkręciłam wodę pod prysznicem i jeszcze zimną opłukałam uda. Płakałam cicho, bo nie wyobrażałam sobie dalszego życia. Jedna noc z tym chłopakiem zmieniła moją przyszłość. Po kilku głębokich oddechach, wyszłam spod prysznica i owinięta ręcznikiem wróciłam do sypialni. Jurek minął mnie bez słowa, nawet na mnie nie spoglądając, a po chwili usłyszałam szum wody. Czy ja mu się w ogóle podobałam? Kręcąc głową, podeszłam do komody i wyjęłam z szuflady świeżą bieliznę i piżamę, którą szybko założyłam. Kiedy Jurek wyszedł z łazienki, udawałam, że śpię, ale nie musiałam, bo on się nawet nie odezwał. Obowiązek spełniony i tyle, a nie minęło nawet dwadzieścia minut jak już chrapał.
Podciągnęłam się na łóżku i usiadłam, opierając plecy o drewnianą ramę. Sama nie wiem po co wyjęłam telefon, było po drugiej. Wiedziałam, że Damian nie śpi i kilkukrotnie pisałam wiadomość, którą od razu kasowałam. Co miałam napisać? Że tęsknię, że chciałabym go zobaczyć? Na kogo ja wyjdę? Z drugiej strony, coraz trudniej było mi udawać obojętność, to wydawało mi się jeszcze głupsze. Musiałam podjąć jedną decyzję i już jej nie zmieniać. Odwróciłam wzrok do śpiącego małżonka i nie poczułam niczego ani złości na siebie, ani żalu, jakby był całkiem obcy. Pokręciłam głową i znów spojrzałam w ekran. Drgnęłam przestraszona, kiedy niespodziewanie dostałam wiadomość i od razu się uśmiechnęłam, bez zastanowienia otworzyłam skrzynkę „Odezwij się Śliczności. Kurwa, jak ja za Tobą tęsknię. Powiedz, że jeszcze się spotkamy poza zajęciami. Całuję, śpij dobrze”. Nie potrafiłam przestać się uśmiechać i zagryzając nerwowo wargę, zaczęłam pisać „Niestety, do poniedziałku jestem z mężem. Do zobaczenia na zajęciach. Dobrej nocy i udanej imprezy”. Od razu wysłałam, żeby się nie rozmyślić i zanim odłożyłam telefon, dostałam odpowiedź „Bez Ciebie każda impreza to gorzej niż pogrzeb. Miłego weekendu, żałuję, że nie ze mną”. Skasowałam wiadomości i otuliłam się pościelą, jednak nie zasnęłam, krążyłam myślami gdzieś daleko i nawet nie zauważyłam jak nadszedł świt.

CZYTASZ
Niemiłość [Zakonczona]
Storie d'amoreŻycie Luizy płynie spokojnie u boku męża "z rozsądku" bez uczuć i bez szans na zmiany. Czy jedno spotkanie może ten spokój zburzyć i postawić główną bohaterkę przed życiowym rozstajem dróg? Którą ścieżkę wybierze młoda pani psycholog?