❕beda troche spicy ale nie smutowe akcje❕
(uczulam z góry zeby nie bylo)
「pov. Dream 」
Ocknąłem się i pobiegłem za brunetem.
Nie kurwa tak to się nie skończy.
Nadal nie byłem zły.
Po prostu zawiedziony.
Przechodził właśnie przez przejście.
Wbiegłem w niego i wtuliłem się w jego plecy na wysepce między oboma stronami ulicy.
-Zostaw mnie.-syknął trochę.. zmieszany?
Nie był zły.
-W życiu.-położyłem głowę na jego barku.
W sumie debilnie pewnie to wyglądało.
-Idź, proszę cię. Spieszę się na samolot. -powiedział trochę łagodniej ale było słychać poirytowanie w jego głosie.
-Lecisz gdzieś?..-spochmurniałem
Nic nie mówił..
-Owszem. Wracam do domu. Zmieniam szkołę. Zaczynam normalne życie.
-CHYBA CIĘ COŚ POJEBAŁO. NIE DAM SOBIE RADY BEZ CIEBIE.
-Dylan się tobą zajmie. A teraz wypierdalaj łaskawie i nie zawracaj mi już więcej głowy.
Co mu odjebało.
-Nie puszczę cię. -zciaśniłem uścisk.
-W takim razie zmuszę cię do tego.-kopnął mnie w kolano (ja dalej stałem za nim) po prostu żeby mnie zdezorientować i wywołać ból który uniemożliwi mi dalsze trzymanie go
Upadłem z lekkim syknięciem do tyłu. Na jezdnię.
Cud że nic nie jechało.
W momencie gdy upadłem brunet przerażony obrócił się w moją stronę.
Myśląc pewnie że coś mnie już rozjebało.
Nie tym razem.
Obrócił głowę w stronę przejścia a ja wstałem i stanąłem za nim.
Zaryzykuję.
Najwyżej mnie stąd wyjebie.
-Leć. Masz rację. Tak będzie lepiej. Uwierz lub nie ale cię kocham. Całym sercem George. Zdałem sobie sprawę że to mi nie przejdzie. Zrób co będzie lepsze dla ciebie..-trochę się zawstydziłem.
Czyli musi to być w odpowiedniej kolejności bo nie zniknąlem.
Ten tylko westchnął zrezygnowany.
-Dobra. A tobie życzę szczęście z Dylanem. Miejmy nadzieję że już nigdy cię nie zobaczę. Odkochaj się we mnie bo będziesz żałować.
-Zobaczysz mnie. W przyszłości. Jeśli w ogóle tam wrócę..Cholera.. Będę musiał.
Zapomniałem o obietnicy.
Zabiję się.
-Co się znów stało.-spytał drwiącym głosem.
-Obiecałem tobie z przyszłosci że wrócę..-
-Co w tym takiego? Dziwnego? Strasznego?
-TO ŻE TO OBIETNICA. Ja obietnic nie łamię.
-To po prostu wróć tam. Mówiłem ci.
-UMRĘ Z TĘSKNOTY ZA TOBĄ. NIE MOGĘ ŻYĆ BEZ CIEBIE ROZUMIESZ? MOŻE I JESTEŚ W TYM MOMENCIE CHAMSKI. NIE OBCHODZI MNIE TO. UWIELBIAM CIĘ I CHOLERNIE CI UFAM. NIE JESTEM NAWET NA CIEBIE ZŁY. DLA CIEBIE TO ŻE CIĘ OPUSZCZĘ MOŻE BYĆ OBOJĘTNE BO I TAK WYPARUJESZ. ALE DLA MNIE NIE. JA BĘDĘ CIĘ PAMIĘTAĆ. PAMIĘTAĆ JAKO OSOBĘ KTÓRA POWRÓCIŁA MOJE CHĘCI DO ŻYCIA. SPRAWIŁA ŻE SZCZERZE SIĘ UŚMIECHAM. TO TY NAUCZYŁEŚ MNIE CO TO ZNACZY KOCHAĆ KOGOŚ. BĘDĄC TU BĘDĘ WIEDZIAŁ ŻE TU GDZIEŚ JESTEŚ A TAM? TAM NAWET NIE BĘDZIESZ ISTNIAŁ.-wykrzyczałem.- Zależy mi na tobie.
CZYTASZ
✔️ admirer from past // dnf
FanfictionDwójka przyjaciół z liceum. Ich drogi rozeszły się ale jednak po paru latach poznali się na nowo z pewnymi komplikacjami. Clay zgłosił się do testowania wehikułu czasu z dwoma pewnymi misjami. W końcu będzie musiał stanąć przed trudnym wyborem. Ta s...