3.

201 8 3
                                    

Pov: Adam
  -hej, Juliuszu, witaj, ja widziałem jak ci nie pasowało towarzystwo tamtych... Em, no kobiet.-
-Kurde, czemu ja nie wiem jak się wysłowić? Czemu ja dalej trzymam dłoń na nadgarstku Juliusza?! I czemu mnie to peszy?! I do jasnej dlaczego czuję przyjemnie gorąco w swoim wnętrzu?! Za dużo myślę. Spokojnie Adam, trzy wdechy- spróbowałem opanować się i chyba mi się to udało.
  -Nawet nie wiesz jak jestem ci wdzięczny Adamie, że mnie uratowałeś, one są jak jakieś potwory, wszędzie mnie dopadną- powiedział pół żartem, a pół serio. Ta sytuacja mnie tak rozśmieszyła, że zacząłem niekontrolowanie chichotać. Juliusz po chwili się do mnie przyłączył i oboje śmialiśmy się do rozpuku. Pozbieranie się zajęło nam parę chwil. Juliusz odezwał się już opanowany.
  -Ale naprawdę, dziękuję Ci Adamie, że przepędziłeś je, bo wytrzymanie z nimi to istna katorga.
  -Ja na szczęście nie mam takich problemów- powiedziałem całkowicie świadomy tego, że nie jestem nawet w połowie tak pociągający jak Juliusz. Ale mój ton wskazywał, że jest mi to obojętne czy kobiety się mną interesują czy nie.
  -W takim razie, uwierz mi, jesteś wielkim szczęściarzem. A tak w ogóle to widziałem że chyba coś pisałeś. Mogę wiedzieć co?
  -To będzie moje nowe dzieło "Pan Tadeusz"- powiedziałem przepełniony dumą. To naprawdę miłe, że Juliusz zainteresował się tym co piszę. Skoro już rozpoczęliśmy rozmowę o "Panu Tadeuszu" to zacząłem opowiadać o czym on jest i właściwie streściłem mu praktycznie wszystko co do tej pory napisałem. Jednak on nie wydawał się tym znudzony, wręcz przeciwnie, słuchał moich słów bardzo uważnie. Potem on opowiedział mi o swoich książkach. Tak rozmawialiśmy przez 2 godziny. Oby dwom nam było przyjemnie, lecz wiadomo, obowiązki wzywały więc musieliśmy w końcu zakończyć naszą rozmowę. Pożegnaliśmy się w połowie drogi pomiędzy moim, a jego domem. Wymieniliśmy się adresami i każdy z nas ruszył w swoją stronę. Wracając do mojego przytulnego mieszkanka myślałem o wszystkim co się dzisiejszego ranka wydarzyło. Uznałem po dłuższym rozważaniu, że jestem szczęśliwy, więc z nową energią zabrałam się do moich codziennych zajęć.

------------------------------------------------------------------
Juliusz uratowany, znajomość z Adamem się rozpoczęła, ale do pocałunku jeszcze trochę.

Papatki

Słowackiewicz historia prawdziwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz