Błotnisty Ogon następnego dnia został wybrany razem z Borsuczą Łapą, Liściastą Łapą, Czarnym Ogonem i Rysim Futrem na patrol przy granicy z klanem cienia. Akurat po drugiej stronie był jakiś kocur, a wraz z nim jego uczeń.
— Ale mała ta kotka, jesteście pewni, że to nie kociątko? — miauknął drwiąco uczeń klanu cienia, który wyglądał na takiego, co za kilka dni ma zostać wojownikiem. Był masywnym kotem o jasnoszarej sierści i zielonych oczach. Jego mentor z kolei miał brązowe futro i taki sam kolor oczu.
— Jak jeszcze raz ją obrazisz, to cię zabiję! — warknął niespodziewanie Borsucza Łapa, co nie spodobało się Błotnistemu Ogonowi. Co teraz o nas klan cienia pomyśli, że robimy z uczniów zabójców?
— Przepraszam za niego. Idziemy, Myszołowia Łapo. — stwierdził mentor ucznia. — Jakby co, to jestem Lampracia Skóra, a ty? — mówiąc to, spojrzał w stronę Rysiego Futra.
— Rysie Futro. — odpowiedziała kotka, a w jej głosie słychać było niepewność.
— Ładne imię… — wymruczał wrogi wojownik, po czym po prostu odszedł w głąb swojego terytorium razem ze swoim uczniem. Dlaczego on w ogóle się jej przedstawił? Błotnisty Ogon nie umiał odpowiedzieć na to pytanie.
— Miły był, co nie? — powiedziała po chwili Rysie Futro.
Nikt jej nie odpowiedział, Błotnisty Ogon nawet nie wiedział, dlaczego kotka tak mówi o kocie z innego klanu.
W końcu wszyscy wrócili do obozu.
***
Minął księżyc od patrolu, na którym spotkali Lamparcią Skórę i jego ucznia. Ostatnio nikt ich nie atakował, co według wojownika było podejrzane. Obawiał się, że jakiś klan może planować zasadzkę.
Teraz był na treningu ze swoją uczennicą, a dokładniej uczył ją polować na wiewiórki. To był już któryś raz gdy to robił z kotką, więc już nie miał wobec niej żadnych zastrzeżeń, przynajmniej w tej kwestii.
Nagle Błotnisty Ogon wyczuł zapach lisa. Był zszokowany tym, ale to, co działo się później…
Gdy lis zaatakował jego uczennicę, kocur nawet nie zdążył tam przyjść, bo na zwierzę skoczył niespodziewanie Brzozowa Łapa. Skąd on się tu wział?!
Ale nie było czasu na rozmyślanie; Błotnisty Ogon musiał pomóc dwójce uczniów.Zanim zdążył do nich podejść, usłyszał pisk Liściastej Łapy.
— Lis go zabił! — kotka mówiła o Brzozowej Łapie…
***
Kocur nie wiedział, jak ma przekazać klanowi nowe wieści. Szczególnie Różanej Łapie i Borsuczej Łapie oraz ich starszemu rodzeństwu… Oni byli przecież blisko z Brzozowym.
Kocurowi było strasznie szkoda tych kotów, ale wiedział, że musi im o tym powiedzieć. Ukrywanie prawdy w niczym nie pomoże.
— Różana Łapo… — odezwał się do kotki, którą zobaczył jako pierwszą.
— Czego?! — nie da się ukryć, że kotka nie pierwszy raz wrednie mu odpowiadała. Zresztą on nie był wyjątkiem, dla każdego taka była. I jeszcze to jej “będę najlepszą wojowniczką… a może już jestem.”... Powtarzała to wiele razy, ale wcale się w niczym nie wyróżniała.
— Zawołaj swoje rodzeństwo i rodziców. — rozkazał kocur, ale Różana Łapa nie zrobiła tego, o co prosił. Błotnisty Ogon nie miał wyjścia, musiał jej powiedzieć o wszystkim teraz.
— No dalej, nie mam całego dnia na takie koty, jak ty.
— Jakie koty?! — brązowo-czarny wojownik nie wiedział, co ona ma na myśli.
— Koty, które nie umieją zauważyć oczywistego. — warknęła uczennica, ale Błotnisty Ogon nic nie zrozumiał z tego.
Nagle podeszła do nich Liściasta Łapa, wyglądała na załamaną.
— To przeze mnie Brzozowy nie żyje… — powiedziała, a Różana Łapa otworzyła pysk szeroko ze zdziwienia. Na klan gwiazdy, czy Liściasta Łapa nie mogła poczekać z tymi słowami do czasu, gdy będziemy sami?
— Mój brat nie żyje? Świetny żart, mysi móżdżku. — mruknęła Różana Łapa, ale nie wyglądała na rozbawioną. Nie chce w to uwierzyć…
— Ale to prawda. Brzozowa Łapa uratował mnie przed lisem, a sam zginął. Jego ciało… przyniosłam do obozu… — kotka wskazała ogonem w miejsce, gdzie leżał martwy Brzozowa Łapa. Inne koty klanu zaczęły przygotowywać go do czuwania.
Różana Łapa, zwykle wredna i pewna siebie kotka, przechwalająca się na każdym kroku, teraz wyglądała, jakby była chora na zielony kaszel.
— N-nie… on nie mógł zginąć… — powiedziała z niedowierzaniem.
— Tak mi przykro…— wymruczał Błotnisty Ogon, co okazało się błędem.
— Tobie przykro?! Ty nie wiesz, jak to jest! — wysyczała uczennica, po czym wybiegła z obozu.
Oby nic sobie nie zrobiła.
***
Minęły dwa wschody słońca, a Różana Łapa i jej rodzeństwo wciąż nie pogodzili się ze śmiercią brata. Co do Liściastej Łapy, kotka też nie czuła się najlepiej i spędzała czas tylko z Borsuczą Łapą, który okazywał jej najwięcej zrozumienia. A co do Błotnistego Ogona, on zgodził się na kilkudniową przerwę od treningów. Wiedział, że nauka to ostatnie, o czym kotka teraz myśli.
Teraz kocur stał obok Rudej Nadziei i Ognistej Paproci na zebraniu klanu; nadszedł czas na mianowanie Różanej Łapy i Borsuczej Łapy na wojowników.
— Przysięgam. — piaskowa kotka odpowiedziała na zadawane za każdym razem przy mianowaniu pytanie o lojalność wobec klanu i inne podobne rzeczy.
— Obiecuję być jak najlepszym wojownikiem, Żurawinowa Gwiazdo. — miauknął Borsucza Łapa, a Błotnisty Ogon dostrzegł w oczach stojącej niedaleko Liściastej Łapy podziw dla kocura.
— W takim razie nadam wam nowe, wojownicze imiona. Różana Łapo, od teraz będziesz nazywana Różanym Blaskiem. Klan Gwiazdy honoruje twoją wytrwałość i lojalność; witaj w klanie pioruna jako wojowniczka. — przywódczyni po wypowiedzeniu tych słów zeskoczyła z Wysokiego Głazu, a nowo mianowana kotka dotknęła pyskiem jej barku.
— Dziękuję, Żurawinowa Gwiazdo. — powiedziała Różany Blask tak cicho, że Błotnisty Ogon, który stał blisko mianowanej ledwo to usłyszał. Nie spodziewałem się tego po niej.
— Dobrze… Teraz ty, Borsucza Łapo. Od teraz będziesz nosił imię Borsuczego Kła. Klan Gwiazdy docenia twoje umiejętności walki i wierność klanowi. Witaj jako wojownik w klanie pioruna. — przywódczyni i Borsuczy Kieł zrobili to samo, co przed chwilą siostra kocura z kotką.
— Gratuluję wam, zasłużyliście. — zamruczał Ognista Paproć. Różana Łapa nic nie odpowiedziała, a Borsuczy Kieł cicho mu podziękował.
Liściasta Łapa podeszła do Borsuczego Kła.
— Nie mogę doczekać się dnia, w którym będę mogła spać obok ciebie w legowisku wojowników… — powiedziała do niego.
— Będę na ciebie czekał. — odpowiedział mrucząc Borsuczy Kieł.
Ciekawe, czy oni zostaną kiedyś parą.
Ale Błotnisty Ogon miał jeszcze jedno pytanie w głowie; czy jest jakaś kotka, z którą on mógłby być.
I wiedział doskonale, że nie zna odpowiedzi na to pytanie, ale tą kotką na pewno nie jest Wrzosowy Kwiat.
1001 słów o co chodziło różanemu balskowi, gdy mówiła o tym, że błotnisty nie jest w stanie zauważyć oczywistego? i co myslicie o imionach nwoych wojowników?
CZYTASZ
SKR SE: Ścieżka Błotnistej Gwiazdy ✅
Fanfictionsuperedycja skr @slonecznika autorka okładki