W całym tym zamieszaniu, Harry'emu jakoś tak kompletnie umknął fakt, że w środkowej części stołu prezydialnego nastąpiła niewielka zmiana. Jednakże, gdy rozejrzał się dookoła siebie, zauważył, że nie tylko jemu. Nikt z zebranych, nawet nauczyciele, zdawali się kompletnie nie zwracać uwagi na starszego czarodzieja, który właśnie powoli podnosił się ze swojego złotego siedziska.
Swoją drogą w naprawdę dziwaczny sposób. Robił to jakby zbyt powoli i nienaturalnie, nawet jak na starszego człowieka.
Kiedy czarodziejowi w końcu udało się już wstać, co w jego wykonaniu wyglądało na ogromny wysiłek, popatrzył prosto na stół przed sobą. Zamyślił się i ustawił palce tak, jakby kadrował nimi widok do zdjęcia albo obrazu. Potem, przez dobre pięć minut bawił się przestawianiem to na lewo, to na prawo zastawy stołowej w sobie tylko wiadomym celu. Widać po piątym razie, zmiana go w końcu zadowoliła, bo uśmiechnął się do siebie szeroko, kiwając głową z aprobatą.
Kolejnym punktem w jego planie było poprawienie sobie długich rękawów jasnofioletowej szaty. Zawinął je kilka razy, aż połowa jego ramion była dobrze widoczna. Ostatecznie, czarodziej przystanął sobie spokojnie, z rękami założonymi za siebie i przyglądał się całej sali z wyrazem oczekiwania.
Harry, widząc to wszystko, ponownie rozejrzał się dookoła. Nic jednak się nie zmieniło. Nauczyciele dalej rozmawiali między sobą. Uczniowie podobnie. Chłopak zaczął się wręcz czuć, jakby był jedyną osobą mogącą dostrzec Albusa Dumbledore'a oraz jego dziwaczne zachowanie, co nieco go niepokoiło. A zaczęło nawet bardziej, gdy powód dla którego dyrektor przestawiał swoją zastawę stał się jasny.
Zastawa nagle zrobiła się nie dość, że większa, to jeszcze zaczęła połyskiwać w różnych kolorach. Przypominała teraz paskudną plastikową makietę Big Bena, którą Dudley przywlókł kiedyś do domu.
Gdy Harry właśnie wytrzeszczał oczy z niedowierzania, jasne oczy Dumbledore'a skryte za fikuśnymi okularkami w okrągłych oprawkach skierowały się prosto w jego stronę. Obaj patrzyli na siebie przez chwilę badawczo, aż czarodziej pomachał do niego przyjaźnie.
Harry, zbity z tropu, odmachał mu, czym zwrócił na siebie uwagę jednej osoby z Ravenclawu.
Chłopak przyglądający mu się już od dłuższej chwili, zmierzył go badawczym spojrzeniem, po czym odwrócił głowę w stronę środka sali. Zaraz potem obrócił się z powrotem i wskazał na Harry'ego palcem.
- Przydybał dyrektora! - wykrzyknął radośnie. - Harry Potter przydybał dyrektora!
W tym samym momencie cała sala zaczęła wiwatować, śmiać się i cieszyć. Nawet niektóry z nauczycieli brali udział w ogólnej wesołości, co sprawiło, że Harry poczuł się jeszcze bardziej zbity z tropu niż chwilę wcześniej. Czując zaś coraz większą liczbę spojrzeń na sobie, schował głowę między ramionami ze wstydu.
- Dobrze, już dobrze! - odezwał się nagle Dumbledore doniosłym tonem.
Sala umilkła w sekundę. Nawet Harry się wyprostował.
Dyrektor uśmiechnął się wtedy radośnie i otworzył szeroko ramiona.
- Moi drodzy! - zaczął. - Jest mi niezmiernie miło powitać wszystkich uczniów, zarówno tych nowych, jak i tych już mi znanych, w murach szacownego zamku Hogwart - tu opuścił ręce w dół. - Ci z was, którzy już mnie nieco poznali przez te wszystkie lata nauki, wiedzą, że moje przemowy nie należą do długich. Zakładam też, że nawet nowym uczniom nie trzeba tłumaczyć, iż talerze rozmieszczone przed nimi nie są jedynie dekoracją. Nie wstrzymując więc już dłużej, pozwólcie mi przekazać co najważniejsze w postscriptum, dobrze?
CZYTASZ
Harry Potter i Nowy Początek
أدب الهواةPoczątek jest chyba wszystkim znany. Chłopiec o imieniu Harry przybywa do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. W czasie ceremonii przydziału tiara nałożona na jego głowę ma podjąć decyzję o jego przyszłości. Tylko nie Slytherin, tylko nie Slyther...