Wracam do domu dopiero jak już porządnie zaczynają mnie boleć nogi. Większość tej wędrówki przepłakałam, ale przynajmniej odrobinę mi ulżyło. Nie chcę pokazywać Niall'owi mojej słabości i staram się nie rozpaczać w jego towarzystwie.Wychodzę do domu, a jak przechodzę do salonu to zauważam, że Niall znowu śpi na kanapie.
Idę więc do kuchni, bo zdążyłam już zgłodnieć. Otwieram lodówkę, w której niestety nic sensownego nie znajduję. Naprawdę będzie trzeba jechać do jakiegoś sklepu. Gdybym tylko miała dostęp do pieniędzy to zabrałabym Niall'owi kluczyki i sama gdzieś pojechała.
Lecz ja nawet tego nie mogę.
Kurwa mam dwadzieścia dwa lata, do tej pory pracowałam i nie mogę sobie pozwolić nawet na kupno zwykłej bułki. To już jest dno. Czuję się zupełnie tak jakby w życiu nic nie robiła.
— I moje słoneczko wreszcie wróciło — prawie podskakuje na ton jego głosu. — Jeszcze trochę, a zacząłbym cię szukać. Mogłaś się zgubić, na pewno nie uciec, bo jakiekolwiek budynki są zbyt daleko byś tam doszła. A szkoda by było gdybyś się przewróciła i coś sobie złamała.
Nie jestem pewna, ale wydaje mi się, że to zabrzmiało jak groźba.
Czego on do cholery znowu ode mnie chce? Dlaczego wyżywa się na mnie za swoje złe samopoczucie.
— Trzeba jechać po zakupy, sam przecież mówiłeś, że jesteśmy bardzo daleko cywilizacji, więc potrzebuję samochodu. I kasy, bo zdążyłeś mnie już wszystkiego pozbawić.
— No to jedźmy.
Niall zabiera mnie do zwykłego spożywczaka, który znajduje się wiele mil od jego domu.
— Masz — podaje mi swoją kartę płatniczą, a następnie mówi jaki jest pin. — Kup co tam uważasz. Tylko, żeby nam starczyło na jakieś trzy, cztery dni. Później znowu tu przyjedziemy. Ja muszę coś innego załatwić — jestem zdziwiona jego zachowaniem.
Czy on naprawdę pozwał mi iść samej.
— Powinienem wrócić przed tobą. Pomogę ci wtedy zapakować wszystko do samochodu — oznajmia, a następnie w pośpiechu opuszcza auto.
Musiało się zdarzyć coś ważnego skoro nie chce chodzić za mną krok w krok.
A to dla mnie lepiej, może znowu go przymkną na jakiś czas i będę mogło wrócić do domu. A tam to już nikt mnie nie powstrzyma przed kontynuowaniem mojego związku z Louis'em.
Wychodzę do sklepu, który na pierwszy rzut oka wydaje się bardzo dobrze zaopatrzony. Jestem pewna, że kupię sobie wszystko co lubię. Preferencje kulinarne Nialla w ogóle mnie nie interesują.
Będzie żarł co jest lub może sobie wypierdalać do restauracji. Ja akurat nawet bym wolała żeby gdzieś jeździł.
Wkładam do wózka rukolę i roszponkę gdy podchodzi do mnie Niall. Normalnie z daleka wiedziałam, że do mnie idzie. On roztacza wokół siebie jakąś złą energię. Jak tylko zjawia się w moim pobliżu to od razu tracę dobry humor.
Spoglądam na niego i ma naprawdę nie ciekawą minę. Musiało się stać coś co go naprawdę nie ucieszyło.
Całe zakupy kontynuujemy w całkowitym milczeniu. On tylko co chwilę coś dorzuca.
Odzywa się do mnie dopiero teraz gdy siedzimy już w samochodzie.
— Miałaś naprawdę trudne zabezpieczenie w swoim telefonie — ciarki przechodzą po moim ciele. — Lecz jak z samego rana wyświetliło się, że dzwoni Louis to nie mogłem tego tak zostawić. Szybko znalazłem ktoś kto umie łamać takie hasła. Dlatego też przeczytałem dopiero, że ten Louis nie może się doczekać aż znowu znajdziesz się w jego ramionach.
Jak się postaracie i będą konkretne komentarze to dostaniecie dziś jeszcze jeden.
CZYTASZ
Kara za grzechy
FanfictionDwudziesto dwu letnia Ava musi zapłacić za grzechy swojego brata.