19 Groźba

66 2 0
                                    

Dopiero co wstałam i ujrzałam sms od Jimina: 

"Kochana przyjaciółko, spotkajmy się tam gdzie się poznaliśmy, nikt nas tam nie znajdzie, dzisiaj za godzinkę <3"

Uśmiechnęłam się jedynie, czytając treść SMS'a. Ja i Jimin lubiliśmy spotykać się w tej ciemnej uliczce. Tam mało kto przechodził, więc mogliśmy spokojnie porozmawiać. Podniosłam się z łóżka i usiadłam obok mojej toaletki. Wyciągnęłam swoje kosmetyki i zaczęłam się malować. Lubiłam delikatny i naturalny makijaż, nigdy nie nakładałam go dużo. Po wykonaniu tej czynności wybrałam sobie ciuchy. Ubrałam na siebie jeansy z dziurami na kolanach i luźny biały T-shirt. Po chwili byłam już gotowa do wyjścia.  Wyszłam z mieszkania, zamykając drzwi na klucz. Po niedługiej drodze znalazłam się już obok ulicy, gdzie mieliśmy się spotkać. Rozglądnęłam się wokół, rzeczywiście nikogo nie było. Czekałam na przyjaciela. Nagle ujrzałam chłopaka w ciemnym stroju zbliżającego się do mnie. Był to oczywiście Jimin. Przytuliłam przyjaciela na powitanie, po chwili zaczęliśmy rozmawiać, o wszystkim i o niczym. Lubiłam rozmawiać z chłopakiem. Zawsze był w stanie mi doradzić, lub pomóc. Była tylko jedna rzecz o którą nie mogłam go zapytać, czyli uczucia do mnie.  W zasadzie mogłam z nim porozmawiać na ten temat, ale po prostu coś mi nie pozwalało. Bałam się odrzucenia z jego strony i wolałam poczekać, aż sam poruszy tę kwestię. Godzinę później wokalista powiadomił mnie, że musi udać się na trening. Ja też musiałam, ale trochę później niż on, więc postanowiłam póki co udać się do domu. Po chwili chłopak odszedł. Nagle poczułam czyjś dotyk na moim nadgarstku. Z odruchu próbowałam wyszarpać swoją rękę z uścisku, nie patrząc nawet kto to. Chwilę później spojrzałam na ową osobę. Była to jakaś dziewczyna. Widziałam ją pierwszy raz, więc nie wiem czego mogła ode mnie chcieć. Jej uścisk był bardzo mocny. Próbowałam nadal wyrywać swoją rękę, ale nie udawało mi się to. Patrzyłam na nią i czekałam aż się odezwie, jednak bez skutków.

- Kim jesteś? Czego ode mnie chcesz? - wydusiłam z siebie w końcu te słowa.

- Jestem twoim koszmarem - zaśmiała się dziewczyna.

Nie wiedziałam o co jej chodzi. 

- Ale widzimy się po raz pierwszy? O co chodzi? - zapytałam niepewnie, będąc już lekko przestraszona.

- Dalej zadajesz się z Jiminkiem! Okłamałaś nas! Nadal jesteście parą! Zostaw go wreszcie - wykrzyczała.

Spojrzałam na nią. To chyba była jedna z jego psychofanek. Czasem naprawdę bałam się takich osób, bo wiedziałam, że są zdolne do wszystkiego. Ja naprawdę nie zrobiłam nic złego, a ta dziewczyna naskoczyła na mnie, jakbym co najmniej kogoś zamordowała.

- Nie jesteśmy już parą, relację miedzy nami są jedynie przyjacielskie! 

- Nie wierzę ci - skomentowała.

Spojrzałam na zegarek, który nosiłam na ręce. Wskazywał on godzinę czternastą. Właśnie rozpoczął się nasz trening, a ja się na niego spóźniałam. 

- Zostaw mnie już. Muszę iść na trening - powiedziałam, już lekko przestraszona całą sytuacją. 

- Okej, ale wiedz, że jak jeszcze raz zbliżysz się do Jimina to zginiesz. - po tych słowach puściła moją dłoń.

Pobiegłam do wytwórni. Stwierdziłam, że muszę powiedzieć o tej sprawie menadżerowi. Ten czekał na mnie przed drzwiami. Od razu do niego podeszłam. 

- Co to za spóźnienia Kim Chaeyoung?! - spojrzał na mnie złowrogo.

- Przepraszam, ale jakaś dziewczyna mnie zatrzymała. Groziła mi, powiedziała, że jak jeszcze raz zbliżę się do Jimina to zginę - oparłam.

- Dobrze, zgłoszę sprawę na policję, a ty biegnij na trening - oznajmił, wyciągając telefon z kieszeni.

Bez zastanowienia udałam się na salę. Przeprosiłam dziewczyny za spóźnienie i opowiedziałam im całą historię.

- Gorszej bzdury nie słyszałam - zaśmiała się Soojin. 

- Ja mówię prawdę, to nie jest śmieszne -odparłam, rzucając w jej stronę złowrogie i pełne nienawiści spojrzenie. 

- Ta... Jasne, a w tej historii smoki były? - zapytała nadal chichotając.

- Dobra, przestań już Soojin - wypowiedziała się liderka.

Po tych słowach moja była przyjaciółka, przestała już komentować zaistniałą sytuację. Od razu po treningu, chciałam udać się do domu. Przed wyjściem z wytwórni spotkałam Jimina, który właśnie skończył swój trening. Za nim stała reszta zespołu, przywitałam się z wszystkimi. Usiadłam na jednej z ławek przed wytwórnią z moim przyjacielem, postanowiłam mu opowiedzieć o osobie, którą spotkałam jeszcze przed treningiem. 

- Normalnie spotkałam jedną z twoich psychofanek - odparłam. 

- Czekaj.. Serio? O kurde... - skomentował.

- Powiedziała, że zginę jak się do ciebie jeszcze zbliżę - opowiadałam z przerażeniem.

- Oh... Kocham swoje fanki, ale ta mocno przesadziła. Nie martw się, nie pozwolę nikomu cię skrzywdzić - przytulił mnie.

- Dziękuje, to miłe, niestety muszę już iść - powiedziałam, żegnając się i idąc w stronę swojego domu. 

Nagle znów poczułam czyjś chwyt na mojej ręce. Próbowałam wyrwać dłoń, ale nic z tego. Obawiałam się, że to ta sama osoba co wcześniej. Niestety moje obawy potwierdziły się. Kobieta zaciągnęła mnie w tę samą ciemną ulicę i wyciągnęła nóż z kieszeni. Wtedy już naprawdę zaczęłam bardzo się bać. Co jeśli ona naprawdę zamierza mnie skrzywdzić? Dziewczyna zbliżała się do mnie. Serce biło mi coraz szybciej. Naprawdę zaczynałam bać się o swoje zdrowie, a nawet życie. 

- Widziałam was! Mówiłam, żebyś się do niego nie zbliżała! - krzyczała.

- Nie możesz mi zabronić - postanowiłam się sprzeciwić. 

- Właśnie, że mogę. Tak jak obiecywałam, zginiesz  - oznajmiła uśmiechając się do mnie złośliwie.

W tamtym momencie po moich policzkach zaczęły spływać coraz to częstsze łzy. Byłam bardzo przestraszona. Ona nie żartowała, naprawdę chciała mnie zabić. Kobieta zbliżała się coraz bardziej. Zamknęłam oczy ze strachu. Poczułam jak coś przecina mi skórę na ręce, syknęłam z bólu. Otworzyłam oczy. Dziewczyna chciała chyba trafić w serce, ale dwóch policjantów właśnie ją zabierało. Okazało się, że Jimin właśnie tamtędy przechodził i zauważył całe zdarzenie. Od razu widząc policję podbiegł do mnie. 

- Jezu.. Nic ci nie jest? - wypytywał zmartwiony.

- Spokojnie, tylko lekko mnie drasnęła - po mojej ręce spływała krew, rana wcale nie była taka mała.

- To ogromna rana. Chodź idziemy do mojego domu, opatrzę ci to - powiedział.

Choć niezbyt chciałam by to robił, on jednak uparł się i nie pozwalał mi wrócić do domu. Poszliśmy do willi BTS. Tam wszyscy członkowie zespołu wypytywali mnie o to co się stało. Największe zmartwienie, pomijając Jimina, zauważyłam u Jungkooka. Po chwili mój przyjaciel zabrał mnie do łazienki i wyjął z jednej z wielu szafek swoją podręczną apteczkę. Zaczął dezynfekować moją ranę, co bardzo piekło.

- Ajć! Boli! - krzyknęłam i odsunęłam rękę. 

- Wytrzymasz, spokojnie - chwycił moją dłoń i przybliżył ją do siebie, kontynuując odkażanie. 

Po chwili założył mi również bandaż. Prosił bym uważała na siebie w drodze powrotnej do domu. Na szczęście udało mi się dojść do miejsca zamieszkania, bez żadnych zbędnych incydentów.  








《Zaślepione spojrzenie》 ~~ Park JiminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz