- Vivi, zostaw w końcu ten zeszyt! - krzyknął, zniecierpliwiony Evan.
- Daj mi spokój! - również wydałam z siebie krzyk.
Ja tu próbuję się odstresować przed tą okropną matematyką, a on mi bezczelnie przeszkadza!
Siedzieliśmy razem przed klasą, oczekując na lekcje. Nie było z nami Martina, ponieważ miał trening koszykówki. Martin jest kapitanem drużyny, o czym nie wspomniałam, bo nie jest tego wart. Chłopak nie trenował miesiąc przez naciągnięty bark. Później jeszcze to pobicie w parku, więc miał sporo zaległości, które teraz odrabia.
- Co ty w ogóle robisz? - zapytał, przesiadając się do mnie.
- Rysuję, nie widzisz? - odwróciłam głowę w jego stronę i popatrzyłam na niego z uniesioną brwią. Ten przewrócił oczami i oparł głowę o moje ramię.
- Spać mi się chce - mruknął, ziewając. Nagle zerwał się z miejsca, jak poparzony. - Muszę iść, kibelek wzywa - rzucił i pognał do łazienki. Przewróciłam oczami na jego zachowanie, śmiejąc się.
Jęknęłam cicho, gdy zadzwonił dzwonek i podniosłam się z ławki. Właśnie w tym momencie przyszedł matematyk.
- Co tam, Vi? - zapytał przyjaznym tonem, otwierając klasę. Tak, zdarzają nam się mili nauczyciele. Pan Gilbert jest tego przykładem. Zawsze pomocny.
- Wszystko okej, panie profesorze - odpowiedziałam, posyłając mu lekki uśmiech i wchodząc do klasy. Podeszłam do ławki i w niej usiadłam.
Gdy lekcja się już zaczęła, do klasy wszedł Evan, a za nim Martin. Skończył już trening?
- Czemu was nie było? - zapytał nauczyciel.
- Miałem trening, panie profesorze - odparł Martin. Profesor pokiwał głową, a chłopak podszedł do mojej ławki. Woda kapała z jego włosów, czyli był świeżo po prysznicu. Czułam unoszący się zapach męskiego płynu do kąpieli.
- A ciebie czemu nie było, Evan? - zwrócił się do mojego przyjaciela.
- Przycisnęło mnie i musiałem iść do kibelka -skrzywił się.
Pan Gilbert tylko westchnął i machnął na niego ręką.
- No dobrze, zaczynamy - rzekł, wyciągając z aktówki jakieś papiery. Coś tam jeszcze mówił, ale ja już nie zwracałam na to uwagi.
Za to zwróciłam uwagę na Martina, który ciągnął mnie za końcówki włosów. Syknęłam pod nosem i posłałam mu oburzone spojrzenie, na co parsknął. Później rysował jakieś dziwaczne rysunki na kartce i podstawiał mi pod nos. Na jednym z rysunków było narysowane...Gówno.
Walnęłam się w czoło i ciężko westchnęłam. Gdy wrócę do domu, chyba pomodlę się o rozum dla tego człowieka.
*
Wyszliśmy z klasy razem z Evansem, obgadując co kupimy na naszą dzisiejszą nockę. Nasz spokój został zaprzątany przez Martina, który podszedł do nas z kolegą z drużyny, Michaelem. Chłopak jest naprawdę spoko. Ma blond włosy, które opadały mu na czoło, miał trochę mięśni i zniewalający uśmiech. I nie jest kretynem, jak poprzedni koledzy Wilsona.
- Hej wam - odezwał się Michael.
- Cześć, gdzie reszta drużyny? - zapytałam.
- Trener ich zatrzymał - odpowiedział Martin, podchodząc do mnie i obejmując od tyłu w talli. Pozory muszą być.
- Michael - zaczęłam, na co chłopak kiwnął głową, abym mówiła dalej. - chciałbyś może ze mną i Evanem, pomodlić się o rozum dla Martina? - dokończyłam, przez co wspomniany chłopak zacisnął mocniej ręce na mojej talli.
Michael parsknął śmiechem, przez co "mój chłopak" zmroził go wzrokiem.
- Masz trzy minuty na ucieczkę - odezwał się Martin.
- Ta, bo się ciebie boję - prychnęłam.
- Jeden - zaczął odliczać, a blondyn razem z Evanem zaczęli się głośno rechotać.
- Pomóżcie mi! - krzyknęłam do nich, no ale nic. Kompletnie nic. Zero wsparcia.
- Dwa
Próbowałam się wyrwać z jego uścisku, ale jest za silny. No co za fujara.
- Trzy - powiedział, a mi w końcu się udało. Zaczęłam uciekać w stronę łazienki. - Dopadnę Cię, Stokrotko! - krzyczał, biegnąc za mną. Popatrzyłam się za siebie i zobaczyłam jak Michael z Evanem zwijają się po podłodze.
W końcu dotarłam do łazienki i oparłam się o umywalkę. Tak, udało mi się.
- Cześć, kotku - usłyszałam i odwróciłam się przodem do głosu. Przede mną stał Martin z szerokim uśmiechem. Podszedł do mnie i zaczął łaskotać...
R.I.P
Vivienne Watson
Zmarła z powodu zaśmiania się na śmierć.
***
zbovska.
CZYTASZ
Empire Of Power
Novela Juvenil"I mimo, że świat mi się zawala, to czuję, jak on próbuje chociaż trochę go odbudować" ©z.autorka, 2022