XIII. Blake

1.4K 93 5
                                    

Uważasz, że to się uda? - Kyle patrzył na mnie sceptycznie. - Do tej pory prawie wszystko, co robiłeś kończyło się źle. A teraz zazdrość?
Kiwnąłem głową.
- Muszę spróbować. Nic nie robiąc też nie ruszam do przodu.
- Dobra, wiem. Ale zazdrość? Na twoim miejscu jeszcze bym to przemyślał.
- Ja już to przemyślałem. Teraz wystarczy znaleść kogoś, kto będzie chciał udawać moją dziewczynę.
- Może... jakaś dziewczyna z wymiany?
Uśmiechnąłem się.
- To jest myśl! Tylko która?
Wzruszył ramionani.
- I ty mnie się pytasz? Jak chcesz to się mogę z tobą rozejrzeć, ale sam jej za ciebie nie wybiorę.
Zastanowiłem się.
- Przecież dzisiaj jest ta impreza powitalna, co nie? Możemy na nią iść i się rozejrzeć. Może któraś się zgodzi.
- Bierzemy Johna?
- No pewnie. - Zadzwonił mój telefon. - Halo? - odezwałem się do słuchawki, nie patrząc na wyświetlacz.
- Cześć, stary - usłyszałem znajomy głos. - Pamiętasz mnie jeszcze? Wiesz, tego faceta, który miał razem z tobą pokój w Astralii?
Załapałem.
- Shane! Jak mógłbym o tobie zapomnieć?
- Sądziłem, że się nie da.
Parsknąłem.
- Jak zawsze skromny. Owszem, nie da się.
Kyle wyszedł z pokoju, mówiąc, że później zadzwoni.
- Jak tam w mieście aniołów? - spytał.
- Jest pełne diabłów. Ale jest tu moja partnerka.
Po drugiej stronie słuchawki rozległ się gwizd.
- I jak? Już po inicjacji?
Skrzywiłem się.
- No właśnie z tym jest problem... Ona nie chce się ze mną związać.
- Nie chce z tobą być?
- Niekoniecznie.
- Ach... Może ją zostaw?
Shane nigdy nie szukał partnerki. Już podczas pierwszej naszej poważnej rozmowy powiedział mi, że woli przeżyć okropne katusze podczas ukończenia nauki i znaleść miłość, niż szukać osoby, która jest mu przeznaczona, jednak może go nienawidzić i będzie musiasz czekać, aż go zaakceptuje. Niezbyt go w tym poparłem, ale zaakceptowałem jego podejście.
- Sęk w tym, że nie chcę jej zostawić.
- Jasne, okej. Znając ciebie coś wymyśliłeś?
- Tak. - Usiadłem na fotelu. - Pomyślałem, żeby wzbudzić w niej zazdrość.
- A skąd... Po co... Czekaj, zazdrość?
Przewróciłem oczami.
- Kolejna osoba sceptycznie nastawiona do tego planu?
- W takim razie zanim wyrażę swoją opinię to może opowiedz mi o tym wszystkim?
No więc mu opowiedziałem.
- Dobra... Już trochę rozumiem. Ale że tak zazdrość? Jesteś pewien, że zareaguje tak jak Susan? Jakby nie spojrzeć tamta zaakceptowała swojego partnera, a Ashley ciebie... nie.
- No tak, ale nie mam jak na razie lepszego pomysłu.
- Rób, jak uważasz. Jak ci się nie uda to może dołączysz do mnie?
- Uda mi się.
Zaśmiał się.
- Jak zwykle skromny - powtórzył moje wcześniejsze słowa.
- A skąd wiesz, że gdy ty znajdziesz swoją partnerkę nie zmienisz zdania? - spytałem.
- Jeśli będziemy się dogadywać, to dlaczego mam nie chcieć z nią być? Ja nie chcę takich ciężkich sytuacji jak ty masz teraz.
- Zobaczymy, co powiesz gdy trafisz na nią.
- Może spotkam ją gdy będę na randce z inną? Jak myślisz, może to ona byłaby alfą w naszym związku?
Wcale nie zdziwiłbym się, gdyby tak było. Shane należy do grupy delikatnych facetów. Nie chodzi o to, że zachowuje się jak gej, po prostu da się z nim porozmawiać, otrzymać radę od niego, pośmiać się. Nic dziwnego, że tak dużo dziewczyn do niego idzie. Niewiele jednak miało zaszczyt się z nim umówić; nie rozgląda się za byle laskami.
Ciekawe, kto będzie alfą w związku moim i Ashley? Już od początku czułem, że chciałbym rządzić.
Ale Ashley też się łatwo nie da. Nie jest z tych, które ustawia się pokątach.
Z drugiej strony to dobrze. Nigdy nie przepadałem za bezwolnymi dziewczynami.
- Wiesz, lecę właśnie do Europy - Shane przerwał moje rozmyślania.
- Po co? - Zmarszczyłem brwi.
- A tak po prostu. Zachciało mi się wakacji.
- Fajnie, a gdzie lecisz?
- Do Kanady. Trzeba odwiedzić tych starych ludzi.
Oczywiście jego rodzice nie są aż tacy starzy.
- Jak tam twoje siostry? - spytał.
- Wkurzają mnie, jak zawsze z resztą.
- Rozumiem. Moja siostra też ostatnio mnie odwiedziła. Ale wiesz co stwierdziłem?
- Co?
- Że mam usprawiedliwienie do rozwalania jej związków.
Zaśmiałem się.
- Dopiero sobie uświadomiłeś, że Stacey chodzi na randki? Słuchaj, to musiało kiedyś nadejść.
- Tak? A więc zdajesz sobie sprawę, że bliźniaczki są starsze o rok od mojej siostry?
Mina trochę mi zrzedła i trochę już mniej pewnie rzuciłem:
- Im nie w głowach randki. - Prawda?
- Wmawiaj tosobie, ile chcesz. Ja też tak robiłem. A potem zobaczyłem swoją małą siostrzyczkę, jak idzie z jakimś chłopakiem.
Trzeba zacząć pilnować bliźniaczki.

Miłość według czarownicy ✓ [DO KOREKTY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz