Zatrzymuję się pod mieszkaniem i wysiadam z auta, wycierając strużkę krwi z twarzy zasłoną, którą jestem owinięta.
Adam nie jest aż takim idiotą, nie zadzwoni na policje, sam posprząta i uda, że nic się nie stało.
Wchodzę do mieszkania, w którym siedzi Niall z Anną, oglądając telewizję.
-Jak kolacja?- pyta dziewczyna, nie oglądając się.
-Świetnie- rzucam, próbując przeczesać palcami włosy, ale są zbyt sklejone krwią i winem, którym się oblałam, gdy roztrzaskałam dwie butelki o Victora głowę. Udaje mi się wyjąć parę odłamków szkła z włosów, ale wyczuwam, że wciąż tam są. Mam też rozciętą skórę głowy i szyję.
Czuję pod łopatką otwartą ranę, która ciągnie się wzdłuż moich pleców, upuszczam zasłonę, na moim boku już formuje się ogromny siniak, ale czuję, że nie tylko tam będę mieć sińce.
-Chodź, pomogę ci- mówi Anna, podchodząc do mnie. Sięga długimi palcami do mojej głowy i delikatnie wyciąga odłamki szkła, które upuszcza na talerz, który podał jej Niall.
W pewnej chwili z moich ust wydobywa się syk, gdy wyciąga ostry kawałek z mojej skóry, od razu przyciska do rany na szyi chusteczkę.
-Potrzebujesz jakichś leków?- pyta Niall, zerkając na moją twarz.
-Może coś na sińce, bo oprócz tego, że pewnie będziesz je mieć wszędzie, to masz dziwną plamę na twarzy- mówi z krzywym uśmiechem Ann, podając mi maść.
-Powiedz mi, kto cię tak załatwił.
-Ktoś kto już nie żyje- odpowiadam z ponurym uśmiechem.
-Na twoim miejscu owinęłabym to bandażem- mówi, wskazując moją rękę, na której jest duża, otwarta rana.
-Podobnie jak to- dodaje Niall, sięgając do mojego uda, które jest całe we krwi.
-Tak i powinnaś coś zrobić z plecami, nie sądzę, że dziś dasz radę się na nich położyć- mówi, wzdychając- Masz je mocno obite i porozcinane na wszystkie możliwe sposoby.
-Tak, cóż, upadłam na rozbite szkło- mówię z krzywym uśmiechem.
-Bawi cię to?- wzdycha Ann- Zobaczysz, kiedyś ktoś zrobi ci taką krzywdę, że się nie pozbierasz.
-Ja się nie pozbieram?- prycham, odwracając się w jej stronę i duszę syk spowodowany bólem, gdy się poruszyłam.
-Masz, łyknij to- mówi, podając mi tabletki i szklankę z wodą.
Łykam leki i idę pod prysznic, który okazał się być bardzo bolesny.
Mimo wszystko Ann miała rację, nie mogłam się położyć, właściwie to ani na plecach ani na brzuchu, a w ciągu następnych dni ból tylko się wzmagał, więc cały czas łykałam mnóstwo tabletek, parę dni później Liam przyszedł, ale musiałam go spławić, choć nieszczególnie chciałam, bo dzięki lekom ból nie był tak ostry, ale nie mam wytłumaczenia na to jak wygląda obecnie moje ciało.
Dostałam od Adama sms'a z prośbą o to, bym przyjechała, więc teraz siedzę, nakładając na twarz mnóstwo pudru, by zakryć siniak i skaleczenie pod okiem i wargą.
Tylko dzięki jakiejś cholernie drogiej maści, którą przyniosła mi Ann siniaki już po kilku dniach zaczęły znikać i mniej bolą. Na plecy też mi to nakładała, ale nie może nic zrobić, żeby rany szybciej się zasklepiły.
Zakładam zwykłe, wiązane buty bez obcasów, w obecnym stanie moich nóg, jakoś nie wyobrażam sobie, bym chodziła w wysokich butach, chociaż pewnie, gdybym chciała, to dałabym radę.
CZYTASZ
Liars
Фанфик-Wiele was łączy- mówi do mnie Anna. -A dzieli wszystko- przewracam oczami, do końca przeglądając akta Liama. -Wiesz, co o tym myślę?- pyta, spoglądając na mnie. Gówno mnie obchodzi w tej chwili, co myślisz Ann- myślę, wkładając za pasek jeansów pis...