➣⦅the day when i lost him⦆➢

105 14 73
                                    

「pov. Dream 」

Wstałem z kolan George'a z prędkością światła.

-Tato. Ja ci to wytłumaczę. Naprawdę to nieporozumienie.-zaczął się tłumaczyć George.

-Nie jesteś za młody na takie rzeczy?-odezwał się mężczyzna którego z resztą widziałem po raz pierwszy na oczy.

Uwierz mi.

Nie jest.

-NIC NIEODPOWIEDNIEGO NIE ROBILIŚMY PRZYSIĘGAM. -wstał z miejsca gdzie siedział i wymijając mnie podszedł do ojca.

Nie był jakiś zły.

Po prostu zaskoczony.

-Twoja matka wie o twoim chłopaku?-zwrócił się do George'a.

-Nie jesteśmy razem. Po prostu się przyjaźnimy.-cały zburaczały spojrzał na mnie.

Czemu boli mnie to że nazywa mnie swoim przyjacielem mimo iż tak jest.

Nie chcę niczego więcej..

Chyba.

-Dobrze więc.-zaczął przyglądać się szyi chłopaka.-A te malinki? Komar?

O jasny chuj o ja pierdole o nie o kurwa o w pizde jebana mać zajebana zapierdole się.

Brunet przestraszył się trochę.

Trochę bardzo.

Zaczął się odrobinę trząść.

Przytuliłem go od tyłu i zatopiłem twarz w jego bujnej fryzurze.

-Nic między nami poza pocałunkami i tym co pan przed chwilą zobaczył nie ma.-spojrzałem na mężczyznę i powiedziałem najspokojniej jak tylko mogłem żeby go nie denerwować.

-Pasujecie do siebie nawet. Dobrze wyglądalibyście jako para.- facet uśmiechnął się.

-To trochę skomplikowane..-mruknąłem.-Nie możemy być razem.

-A to dlaczego?-spytał.

Wyszliśmy z toalety do poczekalni na jakieś krzesła.

Cały ten czas trzymałem dłoń bruneta który nadal był odrobinę przestraszony.

Here we go again.

Opowiedziałem facetowi całą historię mojego przybycia tutaj.

-Jeśli to cię uszczęśliwi, możesz zabrać George'a ze sobą spowrotem.-spojrzał na mnie.

-To też jest skomplikowane. Teoretycznie wiem że mogę zabrać go ze sobą. Ale nie wiem jeszcze w jakiej formie.

-Co masz na myśli. - zainteresował się.

-Myślę że nie będzie tam ze mną jak tu. Dwóch George'ów w jednym świecie? To raczej niemożliwe.

George przytulił się do mnie.

-George co w ciebie wstąpiło? Odklej się od kolegi. -zganił go ojciec.

Chłopak odsunął się speszony.

-Nie nie. Nie przeszkadza mi to naprawdę.- zacząłem gładzić dłoń bruneta kciukiem.

Chłopak bez zastanowienia dał mi buziaka w policzek i położył głowę na moim ramieniu.

Przyszła jeszcze do nas matka George'a.

-Czy oni nie wyglądają słodko razem Louis?-zachwyciła się.

-George trochę przesadza. Klei się do tego blondaska jak śnieg do butów w zimę.- stwierdził Louis.

-Ale to na tym polega miłość kochanie.-zaśmiała się.- Potem gdy ich zeswatamy minie parę lat i już nie będzie między nimi tak mocnego uczucia, z nami było to samo. Znudzą się sobie.

✔️ admirer from past  // dnf Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz