Rozdział 33

379 36 11
                                    

Flavio

Kilka dni wcześniej


- Prawda czy wyzwanie? – Laura wpada do naszej sypialni i od razu zadaje pytanie.

- Oczywiście, że wyzwanie – odpowiadam jej stanowczo, a na widok przebiegłego uśmiechu na jej twarzy momentalnie zastanawiam się co wykombinowała.

Czy będę musiał coś ciekawego zrobić? Czy też może nauczyć się gotować coś nowego?

- Super! – krzyczy z radością, po czym wybiega z pomieszczenia zostawiając mnie samego. Wstaję z łóżka i podchodzę bliżej wejścia, zza którego słychać jakieś dziwne piski. Kiedy wychodzę na zewnątrz zastaję Laurę, która trzyma w ramionach dwie małe biało–szaro-czarne puchate kulki. Psiaki są bardzo niesforne i co chwilę starają się jej wyrwać, przy okazji skowycząc. – To są nasze dwa pieski!

Serio? Przez nasz dom w Nowym Jorku dzięki Arii przewinęło się tyle psów, że posiadanie własnego nie brzmi źle. Ale dwa słowa: husky i miasto nie idą z sobą w parze. 

- Lauro... Zwariowałaś? Co my z nimi zrobimy, jak będziemy mogli się wyprowadzić z tej osady? Husky potrzebują bardzo dużo ruchu, a jeżeli kiedyś uda nam się wrócić do Nowego Jorku to raczej nie będą się tam dobrze czuły. Jeszcze pytanie czy Szczęściara je zaakceptuje...

- Będę z nimi codziennie biegać po kilkanaście kilometrów. Będziemy z nimi często przyjeżdżać na Alaskę – mówi z wyraźną ekscytacją, a widok uśmiechu i szczęścia na jej twarzy sprawia, że mięknę oraz znajduję rozwiązania dla problemów, które zauważam. Sergio wybudował szklarnię dla Kiry. Ja postawię koło niej drugą, gdzie przez cały rok będzie panowała niższa temperatura, aby husky mogły poczuć się lepiej.  

- Okej, ale pod jednym warunkiem – ponownie wchodzę do naszego pokoju i klepię swoje ramię, przywołując naszą podopieczną, która po wykonaniu dwóch szybkich skoków ląduje dokładnie w tym miejscu. Delikatnie głaszczę ją po główce i wracam wraz z nią do mojej dziewczyny. Wyciągam dłoń do przodu, aby wiewióreczka na nią skoczyła, co dokładnie robi. Przybliżam się jeszcze bliżej psiaków. – Szczęściara musi je zaakceptować...  – uważnie obserwuję jej reakcję, a gdy widzę, że patrzy się na maluchy z zaciekawieniem i nawet przybliża pyszczek w ich kierunku wiem, że się dogadają. – I zaakceptowała. 

- Juhuuu! – Laura zaczyna tańczyć w miejscu, po czym pokazuje mi język. – Tylko wiesz co... To nie są husky, ale seppala siberiany.  

- Hę? – dzięki mojej siostrze dość dobrze orientuję się w rasach psów i nigdy nie usłyszałem takiej, jaką właśnie wypowiedziała. – Wyglądają, jak husky i zachowują się, jak husky – oceniam je dokładnie, wtedy kiedy jeden robi tak energiczny ruch, że wypada z dłoni mojej narzeczonej. Pragnie uciec i dalej eksplorować dom, ale ja mu na to nie pozwalam. Momentalnie schylam się po niego i biorę go do jednej dłoni, a na drugiej wciąż siedzi Szczęściara, która jest naprawdę zainteresowana swoim przyszłym rodzeństwem. 

- Seppala siberiany wywodzą się od husky, ale są sklasyfikowane jako oddzielna rasa. I mają świetną historię! – na jej policzkach wypływa piękna czerwień. – Wywodzą się od psa Togo, który początkowo miał zostać psem domowym, ale dzięki swojej upartości dowiódł, ze może zostać psem zaprzęgowym. 

Uparty husky? 

Husky są z reguły uparte, ale uparty husky brzmi, jak pies, który zawładnie każdym kawałkiem domu i będzie robił dokładnie to co chce. Jak już go zapniesz do zaprzęgu to nie pozwoli ci się odpiąć i będzie ciągnął i... ciągnął sanie. Albo ciebie przy okazji. Już sobie wyobrażam ile roboty z nimi będzie...

Związani wyzwaniem - ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz