Informacja od autora: Wiem, wiem. Długo czekałyście na koniec tej książki, ale on w końcu nadszedł. Jest on dość długi, więc macie sporo czytania. Epilog standardowo został przeze mnie napisany z perspektywy dwóch postaci. W tym rozdziale, albo w epilogu została opisana scena, która pojawiała się w mojej głowie od dobrych dwóch lat. Zorientujecie się, kiedy ją przeczytacie.
PS. Ponownie mam wrażenie, że druga część rozdziału i epilogu jest lepiej napisana i ciekawsza, jak też tak uważacie to dajcie mi proszę później znać.
Miłej lektury =)))
Laura
Czas wlecze się nieubłaganie. Mam wrażenie, że minęło już dobrych kilka godzin, ale to mogą być tylko pozory. Sekunda może być minutą, a minuta godziną. Dreptam praktycznie w miejscu, nerwowo wyginając palce. Czekam na werdykt, czyli wyrok, albo wybaczenie. Oby to drugie.
Przechadzam się po tej samej kilkunastometrowej drodze już chyba tysięczny raz i nadal nie mam żadnej wiadomości. Kafelki zlewają mi się już w jedno, tak samo jak wszystkie inne drzwi na korytarzu, oprócz tych właściwych.
Moje buty wydają jedyny dźwięk na korytarzu, na którym nie zauważyłam dotąd, ani jednej żywej osoby. Wszystko wygląda tak, jakbyśmy zostali tutaj całkowicie sami. Normalnie wiele osób w ciągu dnia przychodzi do szpitala oddać krew, ale najwidoczniej wszyscy boją się Wadima, albo dostali zakaz wchodzenia do tego budynku.
Najchętniej władowałabym się do sali z karabinem maszynowym i zagroziła Rosjaninowi, aby dał im spokój, ale oczywiście tego nie zrobię. Ciekawa jestem czy Sergio dostał informację o tym co się stało i czy rzeczywiście wstawił się za moim bratem. Pytanie jeszcze czy powiedział moim rodzicom... I co oni na to.
Ehhh. Tyle pytań. Tak mało odpowiedzi. I to przedłużające się oczekiwanie. Pokonuję kolejne metry drogi, przygryzając wargę, z której już lekko zaczyna lecieć krew.
- Wszystkiego najlepszego – niespodziewanie mruczy Wadim tuż za mną, a ja piszczę zaskoczona i rzucam się w prawo, obijając się bokiem o ścianę. Odzyskuję równowagę i staję prosto, naprzeciwko niego. Musiał się zakraść niepostrzeżenie, a ja za dużo myślałam...
- Co? – zupełnie nie rozumiem jego słów. Dlaczego życzy mi wszystkiego najlepszego? Czy zadał poważne rany mojemu bratu?
W moje żyły wchodzi prawdziwe przerażenie, a do życia budzi się mój mały demon. Gino nie może umrzeć! Jeżeli cokolwiek mu zrobił poważnego to najpierw zaopiekuję się moim bratem, a później wywiozę go w bezpieczne miejsce. Później porozmawiam z Flaviem, rodzicami oraz Sergiem i zobaczymy co się da zrobić.
- Nico. Nie testujcie już więcej Iwana – ostrzega mnie i wymija na korytarzu, pozostawiając samą. – Niestety przez ich wybryk ominie mnie naprawdę dobra zabawa – dodaje, kiedy jest już na schodach.
Nadal nie rozumiem o co mu chodzi, ale najważniejsze jest teraz sprawdzenie stanu Gina oraz... może też Flavia. Gwałtownie wpadam do salki szpitalnej, obawiając się, że zobaczę w niej pełno krwi, ale tak się nie dzieje. Wyglądają, jakby nic się nie stało... Jakby nie dostali nawet jednego uderzenia w twarz.
- Wszystko w porządku. Nikt dzisiaj nikogo nie zabije, a ten gościu przeżył – mój chłopak przekazuje mi dobre wieści, a ja rzucam się na niego mocno przytulając. Z jego ust wychodzi lekki jęk bólu, ale on na to nie zważa i przyciąga mnie jeszcze bardziej do siebie. Podchodzi do nas również Gino, który czule czochrze moje włosy.
CZYTASZ
Związani wyzwaniem - ZAKOŃCZONE
RomansaPrawda czy wyzwanie? - kieruję do Ciebie mój drogi Czytelniku pytanie. Jaka będzie Twoja odpowiedź? Czy odważysz się zagrać w grę z moją kolejną parą? Czy podejmiesz moje wyzwanie polegające na przeczytaniu drugiej części z serii Związani? Flavio to...