Rozdział 26

284 22 3
                                    

Lucas 

Kobieta przyniosła deser a ten był jeszcze gorszy niż główne danie. Myślałem, że nic gorszego od tego suchego mięsa nie będę miał u ustach. A tu taka niespodzianka. Odłożyłem łyżeczkę i powiedziałem, że idę zapalić. Była to jednak jedynie wymówka w końcu nie mam nawet papierosów. Miałem dosyć panującej atmosfery. Złości wymieszanej ze strachem. 

Zacisnąłem mocniej dłonie. Miałem ochotę wparować do jego gabinetu i mu przywalić. Za to co różowowłosa przez niego przeszła. Ta chęć się zwiększyła, gdy zobaczyłem siniaki na ręce jego żony. Bluzka jej się podwinęła kiedy kładła placek.

Wziąłem głęboki wdech, żeby się uspokoić. Poradźi sobie. Jestem tego pewny w końcu poznałem ją ze strony strachu, który w niej drzemie, ale również siły i pewności siebie. Choć ta druga dominuje u niej kiedy jest w swoim żywiole, to tylko kwestia czasu, gdy będzie się tak czuła w każdym aspekcie życia. A ja jej w tym pomogę. 

Spojrzałam w niebo, na którym było mnóstwo gwiazd. Parsknąłem gdy przypomniał mi się jego ton. Pełen wyższości i pogardy do mojej osoby. Gdyby nie było tam Jini to bym mu przywalił a może zrobił coś dużo gorszego. Choć nie zabiłem żadnego człowieka. A przynajmniej tak sobie wmawiam. Zresztą Silvi też. Prawda jest zupełnie inna. 

Kiedy Dex przydzielił mi większy teren i awansował, przetestował mnie czy sobie poradzę. Kategorycznie zabronił mi o tym mówić siostrze. Nawet bym nie chciał, żeby się o tym dowiedziała. Zabiłem już kilka osób, choć tak naprawdę tego nie chciałem. Ten świat jednak tego wymaga. Chociaż przez sporą część czasu łudziłem się, że nie będę musiał tego robić. W końcu jedynie dilowałem. 

Wzdrygnęłam się, gdy poczułem jak ktoś mnie obejmuje. Natychmiast się do tej osoby obróciłem. 

- Co ty wyrabiasz? - zapytałem groźnie. Kobieta jedynie się zaśmiała. 

- Ja jedynie chcę ci zaproponować zabawę. Taką której Jini ci nie zapewni. 

Dziewczyna z lubieżnym uśmiechem oblizała usta i uklęknęła przede mną. Zbyt dobrze znałem takie zachowanie. Choć nigdy wcześniej mi to nie przeszkadzało a wręcz przeciwnie byłem z tego naprawdę zadowolony teraz nie mogłem do tego dopuścić. Jak miałbym spojrzeć po tym Jini w oczy. Może nie jesteśmy w prawdziwym związku, jednak to nie zmienia tego, że obiecałem sobie nigdy nie być jak ojciec. Nie zamierzam zdradzić kobiety z którą jestem. 

Chwyciłem ją za rękę, która już odpinała mi rozporek i pociągnąłem brutalnego do góry. Zrobiłem to gwałtownie przez co dziewczyna jęknęła z bólu. Niewiele mnie to jednak obchodziło. Przyrodnia siostra dziewczyny spojrzała na mnie ze zdziwieniem. Najwyraźniej nie takiej reakcji się spodziewał. Ja byłem coraz bardziej wściekły. 

- Co ty sobie wyobrażasz. Jesteś nikim. - zobaczyłem, że jej oczy zaczynają się szklić od łez, jednak nie zamierzałem przerywać. Na szacunek trzeba sobie zasłużyć, a ona jest zwykłą latacznicą. - Jini jest od ciebie stanowczo lepsza. 

- Puść mnie to boli. 

Prychnąłem na nią pogardliwie. Przed chwilą chciała zrobić mi dobrze, a teraz ryczy. Już miałem coś powiedzieć, gdy usłyszałam. 

- Luc zostaw ją! - od razu ją puściłem, a ta uciekła do domu. 

Spojrzałem we wściekłe zielone oczy i już wiedziałem, że strzeliłem samobója. Pytanie brzmi jak wielkiego. Dziewczyna szybkim krokiem do mnie podeszła, a ja czekałem jedynie na moment kiedy uderzy mnie w twarz. Zamiast tego zrobiła coś zupełnie innego. 

Chwyciła za materiał mojej koszuli, kiedy za nią pociągnęła moja głowa się obniżyła i poczułem jej wargi na swoich. Sekundę zajęło mi zrozumienie co się dzieje. Położyłem dłonie na jej biodrach i przyciągnąłem ją bliżej. Westchnęła gdy zacząłem przejmować kontrolę nad pocałunkiem. Miałem ogromną ochotę podnieść jej drobne ciało, żeby mogła nogami opleść moje biodra i zanieść ją do samochodu. Następnie zrobić wszystko co tak bardzo chciałem. Nie mogłem tego zrobić, musiałem być cierpliwy. 

Dlatego pozwoliłem jej się odsunąć. Ciężko dysząc się we mnie wpatrywała. Jej oczy błyszczały. Dostrzegłem  to nawet w tak nikłym świetle. 

- Jaa… - przełknęła ślinę. 

- Byłeś idealna. - powiedziałem obawiając się, że będzie mnie przepraszała. Jak zwykle rumieńce pojawiły się na jej twarzy. - Wracamy? 

- Tak. 

Po kilku minutach jazdy w ciszy, dziewczyna zaczęła na mnie co chwilę zerkać, starałem się być cierpliwy, jednak nie wytrzymałem. 

- O co chodzi? - dziewczyna się zmieszała dlatego położyłem dłoń na jej udzie i zapewniłem ją. - Możesz mi o wszystkim powiedzieć. 

- Chciałabym spróbować. 

- Czego cukiereczku? 

- Być z tobą w związku. Takim prawdziwym. 

Spojrzałem na nią. Tego się nie spodziewałam. 

- Uważaj! - krzyknęła, a ja natychmiast zahamowałem. O mały włos nie przejechałem psa, jednak w tym momencie liczyło się coś zupełnie innego. 

- Naprawdę tego chcesz? 

- Nigdy nie byłam w związku. Zawsze za bardzo bałam się spróbować. - dodała szeptem. - Zrozumiem jeśli nie będziesz chciał. Nie jestem gotowa, żeby...

- Nie zależy mi na tym. - przerwałem jej. Ta patrzyła na mnie zaskoczona. W sumie ja też byłem zdziwiony. Zwłaszcza, że potrafiłem nawet codziennie się z kimś zabawić. Teraz jednak nie ma to znaczenia. Choćby nie wiem jak będzie ciężko wytrzymam. Dla niej mógłbym to zrobić. Wytrzymam, bo jest tego warta. - Też nigdy nie byłem w związku. 

- Czyli oboje jesteśmy w tym żółtodziobami. - zaśmiała się. 

- Na to wychodzi. - odwzajemniłem uśmiech i dodałam figlarnie. - Czyli mogę cię pocałować? 

Wystarczyło mi jedno kiwnięcie, żebym złączył nasze usta. Nie trwało to jednak zbyt długo musiałem wyjaśnić jej całą sytuację jaką miała miejsce pół godziny temu. 

- Jini co do twojej siostry.. 

- Rachel jest moją przyrodnią siostrą. Nie musisz się tłumaczyć wszystko słyszałam. Byłam ciekawa co zrobisz. 

- Jak mi poszło? Zdałem test. - zapytałem rozbawiony. 

- Nawet bardzo. Poza tym, że nie powinieneś nazwać ją nikim. Każdy zasługuje na szacunek. 

- Z tym akurat się z tobą nie zgodzę. Czemu tylko dlatego, że ktoś jest człowiekiem ma być obdarzony szacunkiem. Nie zamierzam się jednak z tobą kłócić. Najwyraźniej musisz sama się o tym przekonać. 

- Przekonałam się o tym nie raz. Nie mam zamiaru zniżać się do poziomu tych ludzi. 

- W porządku. 

Zmieniliśmy temat i zaczęliśmy opowiadać historie z dzieciństwa. Choć kobieta mówiła jedynie o tym co robiła z dziewczyną i z klubu książki. Było to dla mnie zaskakujące. Nie zamierzałem jednak wnikać w jej relacje z rodzicami. Sam bym nie chciał, żeby zapytała o moich. 

- Naprawdę zaczęła tańczyć na stole. 

- Tak, nieźle się bez nas bawiły. Zazwyczaj musiałam szybciej wychodzić. Za to Silvia zasnęła. Biedna Valeria była jedyną trzeźwą osobą w towarzystwie. Nawet Sky była pijana co zazwyczaj było domeną Val. Na dodatek Eks, która miała następnego dnia ślub była nieźle skacowana. Dobrze, że makijażystce udało się to ukryć. 

- W sumie dobrze, że Silv nie robi panieńskiego. 

- Na pewno zrobi. Znasz ją. 

- Za dobrze. - westchnąłem i liczyłem, że nie zrobi go po kryjomu. 

Po kilku minutach dojechaliśmy na miejsce. Kiedy weszliśmy do środka usłyszałem głośny trzask, jakby coś było rozbite. Przesunąłem Jini za plecy i wyciągnąłem broń. Ruszyłem pierwszy i kiedy zapaliłem światło zobaczyłem Axela, który cały był w kałuży krwi. Mężczyzn leżał na podłodze, a obok niego była litera V napisana krwią.

N.A.R.A

Niekochana #4 [ZAKOŃCZONA] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz