126

1.8K 94 7
                                    

29.04.2022

Opuszczając budynek uczelni czułam niesamowity spokój. Zaczynała się majówka, a ja miałam sobie w końcu należycie odpocząć. Przerażał mnie jedynie fakt, że za około dwa miesiące miałam obronę pracy magisterskiej. Dlaczego ten czas tak szybko leciał?

Wiktor dopinał ostatnie guziki względem swojej płyty. Miała premierę już za dwa tygodnie i widziałam po nim, że niesamowicie się tym ekscytuje, ale i stresuje. Nie było się co dziwić, w końcu spełniał jedno ze swoich większych marzeń. Czułam ogromne szczęście, bo to wszystko działo się na moich oczach. Byłam z niego cholernie dumna.

od Wiktor❤️: przepraszam słońce, ale nie mam jak cię odebrać:((

od Wiktor❤️: trochę mi się dziś przedłuży w studiu

Westchnęłam lekko, bo właściwie kierowałam się już w stronę pobliskiego parkingu. Nie byłam zła, bo w ciągu ostatnich kilku dni odbierał mnie praktycznie codziennie. Musiałam w końcu wrócić na stare śmieci i znów przejechać się metrem.

do Wiktor❤️: spokojnie, napisz jak będziesz się zbierać to zrobię nam coś do jedzenia;pp

od Wiktor❤️: jesteś wspaniała, kocham cię

Uśmiechnęłam się i jedynie polubiłam tą wiadomość. Miał masę roboty, a zawracanie mu teraz głowy wcale by nie pomogło. Oby czym prędzej wracał już do mieszkania.

Uwielbiałam jeździć metrem. Było bardzo wygodne i szybkie, a w dodatku nie obejmowały go żadne korki. Całe szczęście, że z mojego osiedla nie było do niego nie wiadomo jak daleko. Metro zawsze było lepszą opcją, niż autobus czy tramwaj.

Po wejściu do mieszkania szybko przebrałam się z wyjściowych rzeczy w te domowe i związałam włosy w luźnego koka. Sprzątnęłam też kuchnię oraz sypialnię, których nie zdążyliśmy ogarnąć rano. Nienawidziłam żyć w syfie, a w ostatnim czasie to mieszkanie zamieniało się w istny burdel. Dobrze, że teraz mam wolne.

Przed 17:00 Wiktor napisał, że powoli kończą i, że będzie do godziny. Postanowiłam więc trochę dziś poszaleć. Nie przepadałam za kuchnią azjatycką, a mój chłopak ją wręcz uwielbiał. Dziś więc zrobiłam wyjątek i przygotowałam nam na kolację coś z jego ulubionego jedzenia. Padło na kurczaka w sosie słodko-kwaśnym z ryżem oraz jakąś sałatką w stylu azjatyckim, którą znalazłam na internecie. Sobie zamiast kurczaka zrobiłam jednak tofu, bo rzadko kiedy jadłam mięso.

Akurat układałam wszystko na talerzu, kiedy zamek w drzwiach się przekręcił, a ja usłyszałam głos blondyna z przedpokoju. Uśmiechnęłam się na to pod nosem i dalej dokańczałam nasze jedzenie.

- Cześć piękna, co dobrego pichcisz? - spytał wchodząc do kuchni, po czym od razu przytulił mnie od tyłu. Zignorowałam to i dalej się tylko uśmiechałam. - Nie przywitasz się ze mną?

Westchnęłam lekko i po nałożeniu wszystkiego na talerze odłożyłam patelnię na bok i obróciłam się przodem do niego. Spojrzałam w jego oczy, a następnie przeniosłam wzrok na jego usta i złożyłam tam krótki pocałunek.

- Chciałam najpierw skończyć. - mruknęłam, na co ten pokiwał w zrozumieniu głową - Ugotowałam nam dziś twojego ulubionego kurczaka. Mam nadzieję, że jesteś głodny.

- Jestem strasznie głodny. - odparł i założył kosmyk moich luźnych włosów za ucho - Janusz zamówił nam dziś obrzydliwego kebaba. Marzyłem, żeby wrócić do mieszkania i zjeść twoje pyszności.

- Nie komplementujesz mnie dziś za bardzo? - spytałam rozbawiona i uniosłam brew. Blondyn pokręcił na to głową i znów krótko złączył nasze usta. - Musimy zjeść zanim wystygnie.

Lavender | Kinny ZimmerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz