Rozdział 1

75 13 8
                                    

Wreszcie! Doczekałam się!
Zaczynamy wakacje!
To będą najlepsze wakacje mojego życia!

Wyciągam telefon i dzwonię po Patrycję. Patrycja to moja najlepsza przyjaciółka. Znamy się od dziecka, zawsze byłyśmy nierozłączne.

-Halo? Pati, jak z naszym wypadem?
-Aktualne, będę u Ciebie za 10 minut. Wyjdziesz po mnie?
-Jasne.

Dzisiaj na sam początek zaplanowałam zwiedzanie opuszczonych domków oraz camping w lesie, jestem podekscytowana!

Chciałam by mój brat poszedł z nami ale miał ważniejsze rzeczy na głowie czyli gra...
Mam nadzieję że uda mi się z nim kiedyś spędzić czas bez gier, tak offine, obojętnie czy ze znajomymi czy sami lub z mamą ale ważne by było offine i razem.

Kiedyś byłam uzależniona od telefonu, ale jakimś cudem udało mi się oduzależnić, ale wierzcie mi to nie łatwe...

W końcu o 14:00 dotarłyśmy do lasu, szukałyśmy dobrej miejscówki by się rozłożyć.

Gdy Patrycja poszla po patyki i kamienie, ja zajęłam się rozkładaniem namiotu. Odwróciłam się i poczułam czyjś dotyk na ramieniu a gdy się rozejrzałam, zobaczyłam dziewczynę, całą we krwi. Wyglądała na przerażoną, zaczęła krzyczeć...
Wypowiadała moje imię jakby mnie znała, ale ja, jej nie znam...
Nie wiem kim jest.

-Marta! Musisz mi pomóc! Proszę! Spotkajmy się dziś w nocy, tutaj. Ja przyjdę po Ciebie o 2:00 mam Ci coś ważnego do powiedzenia.
-Ale, czekaj! Stój! Kim jesteś, co Ci się stało!? Skąd znasz moje imię?! Nie uciekaj.

Zaraz potem zniknęła gdzieś w głębi lasu. A ja pobiegłam za nią, lecz po chwili odpuściłam ponieważ ten las jest ogromny a ja sama.

-Już jestem! - Krzyknęła Patrycja.
Gdy usłyszałam jej głos poczułam ulgę i wróciłam do namiotu.
-Przyniosłam drewno, ale znalazłam tylko trzy kamienie iż w lesie ich prawie nie ma. Chyba wystarczy prawda? Gdzie byłaś i czemu jesteś taka - przerywam jej.
-Nigdzie nie byłam. Jaka jestem?
Milczy.
-No jaka jestem?
-Dziwna, wystraszona, smutna. Coś się stało?
-Nie nic, czemu pytasz? - nerwowo się śmieje
-Wydaje mi się jednak że coś się stało, widziałaś jakieś zwierzę i się wystraszyłaś?
-Nie zwierzę, ale człowieka. Powiedziała że przyjdzie po mnie w nocy bo ma mi coś ważnego do powiedzenia.
-Żartujesz!? - milczy a zaraz potem dodaje - prawda?
- Nie.
-Świrujesz już w tym lesie - śmieje się.
-To poczekasz ze mną na nią w nocy.
-No okej? Ale nic takiego się nie wydarzy.
-Jeszcze zobaczymy.

Rozpaliłyśmy ognisko pogadałyśmy, zjadłyśmy chyba pora iść spać prawda? Tak też zrobiłyśmy w zasadzie to Pati gdyż ja nie mogłam zasnąć...
Boję się trochę że chce mi coś zrobić, lub porwać!
Ah świruję, gadam do siebie. Położę się jest już 1:00.

W pewnym momencie gdy zasnęłam, obudziła się Patrycja. Coś zaczęło szumieć w krzakach. Pomyślała że to zwierzęta więc się położyła lecz po chwili do namiotu weszła ona...

Z perspektywy Patrycji

Marta zasnęła. Widziałam że się martwi, ale niby czym? A może naprawdę widziała dziewczynę z krwią na rękach? Nie! Ja też świruję! Ależ ta głupota jest zaraźliwa! - biję się z myślami.

Gdy położyłam się usłyszałam szelest liści, myślałam że to wiatr, lecz coś zaczęło biec w stronę namiotu. Serce zaczęło mi bić, nie wiedziałam co robić. Wyciągnęłam rękę by obudzić Martę lecz do namiotu wpadła dziewczyna. Brunetka, z krwią na rękach. Ma, takie dziwne, szklane, wciągające i wpatrujące się we mnie spojrzenie. Ręce mi drżą, zaczynam panikować:

-Aaaa! Kim jesteś!? Co robisz w naszym namiocie!? - krzyczę.
-Cicho, szybko obudź Martę bo muszę z nią porozmawiać. - odrzekła szeptem.
-Ona nie kłamała... - szepcze - Nie! Ona nigdzie nie pójdzie!

Marta się budzi.

-Co się dzieje? Czemu krzyczysz? Kto to jest?
-Wybacz że Ci nie wierzyłam...
To ta dziewczyna. Przyszła po Ciebie..
Proszę nie idź z nią.
-Muszę ale możesz pójść ze mną. Bez Ciebie nigdzie nie pójdę - uśmiecha się lekko patrząc i wtulając we mnie.
-No dobrze to chodźmy już, ale bardzo cicho.
Proszę nie krzyczcie..
Bo się obudzi, a jak się zbudzi porwie też was...
-Kto? Porwał Ciebie? - zapytałam.
-Tak...
-Czemu nie uciekniesz? - zapytałam.
-Nie da się od niego uciec. On mnie wszędzie znajdzie. Próbowałam, dlatego też tak wyglądam...
-Chodź do nas. - zaproponowałam.
-Nie mogę, ale postaram się za kilka dni gdy wyruszy w trasę. Ale teraz to nie jest ważne, chciałam powiedzieć Marcie że ja - zamilcza, bierze oddech - jestem...
-Jesteś kim? - zapytała Marta.
-Twoją siostrą Marta. Wiem że mi nie uwierzysz ale się przekonasz, jutro będzie pełnia twoja mama się zmieni bo to tak jakby nie jest Twoja mama. Uciekłam od niej. Szukała mnie lecz nie znalazła. Pomyślała że nie żyje dlatego Cię wypuszcza z domu, nie pytaj o mnie, nigdy! Uciekaj z tego domu jak najszybciej! Rozumiesz! Wiem że to trudne ale musisz bo inaczej Ona Cię zabije. A teraz wybaczcie muszę iść, żegnajcie, do zobaczenia jutro o 15:00!
-Ale.. Co.... Czekaj! Nie rozumiem... Kłamiesz... - odrzekła w szoku przyjaciółka.
-To niemożliwe, powiedz że to sen, spokojnie Marta. - rzekłam widząc jak się trzęsie i przytulam.
-Nie, to nie sen. Wracajmy do namiotu, musimy się wyspać, trochę nie wierzę w to co się wydarzyło, to jakaś pomyłka albo fake, wkręca nas.
-Nie wiem co myślę ale chcę się tego dowiedzieć i wiesz co Pati? Zauważyłaś że ma takie dziwne oczy? Może od płaczu ale widziałam ją dwa razy ale nadal ma takie same oczy...
-Nie przejmuj się nią, jakoś się ułoży. Chodźmy spać, bo godzina jest dość późna - mówię sama będąc w szoku.
-Może masz rację...

Z perspektywy Marty

J

estem ciekawa czemu ma takie oczy, takie szklane, bez koloru. Wyglądają jak rozbite szkło. Może mają jakąś moc? Nie no ja wariuje, przecież czary, moce i inne te podobne nie istnieją. Chyba naprawdę świruję, lepiej się położę.

Patrycja zasnęła. Godzina 4:00 a ja nie mogę zmrużyć oka.. Cały czas myślę o niej... Czy ona naprawdę jest moją siostrą? Znowu gadam do siebie... Odwracam się by wrócić do namiotu aż nagle...

-Cicho! - szepcze do mnie jakiś głos łapiąc mnie od tyłu za usta.
-Pomocy!
-To tylko ja, uspokój się. A i nie przedstawiłam się -wyciąga rękę - Mam na imię Lucy
-Dobrze yym Lucy? - ściskam lekko jej rękę - Co tutaj robisz? - pytam zdziwiona.
-Usłyszałam Cię I przyszłam Ci uświadomić byście się nie zbliżali do tej części lasu, dobrze? Obiecaj!
-No dobrze... Ale dlaczego? I skąd wiesz ze jesteśmy rodzeństwem a Victor? I co z naszą mamą?
-Cicho... Wszystko Ci jutro wytłumaczę. Ale nie przychodźcie tutaj więcej. Jeśli jutro się nie pojawię lub się spóźnię to pamiętaj nie przychodź tutaj!
-Ale czemu? Czemu masz nie przyjść!? Nie rozumiem... Czekaj, Lucy...
-Żegnaj Marto.

I zaczęła się cofać w tył patrząc na mnie aż w końcu się odwróciła i pobiegła dalej. A ja postanowiłam wrócić do Patrycji i się przespać iż jutro czeka nas kolejna wędrówka oraz spotkanie z Lucy, może w końcu się dowiem tego co mnie tak dręczy. Może poznam odpowiedzi na te wszystkie pytania. Okaże się jutro.

Szklane Oczy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz