11.

132 4 0
                                    

Pov: Adam
  Gdyby ktoś powiedział mi rok temu, że w bibliotece będę całował się z pijanym mężczyzną, którego kocham, to nie wierzyłbym i tylko bym go wyśmiał. Nigdy nie umiałbym sobie wyobrazić, że ja, Adam Mickiewicz będę całował młodszego poetę, na ulicy bez żadnego skrępowania. Gdyby się wydało to byłby to skandal roku. Ale nikt nie widział.
  Od tamtego zdarzenia minęły 4 miesiące. Mnie i Juliuszowi układało się doskonale. Poznawaliśmy się coraz lepiej. Ja kończę właśnie "Pana Tadeusza" i czuję jakby z moich barków spadł jakiś ciężar. Czuję się taki lekki.
  -Wow Adamie. Jestem pod wrażeniem udało ci się skończyć tą wielką książkę- Juliusz był pod wrażeniem moich umiejętności. Bez skrępowania pocałował mnie w policzek. To było bardzo urocze. Juliusz cały był uroczy. Popatrzyłem na niego z uczuciem miłości w oczach.
  -Kocham cię. Wiesz?- zapytałem retorycznie.
  -Tak, wiem, ja też cię kocham mój wieszczu- znowu mnie delikatnie cmoknoł w policzek.
  -Dzisaj ma się odbyć kolejne spotkanie towarzystwa, może zaprezentujesz im "Pana Tadeusza"? Na pewno będą w niebo wzięci. To podbuduje morale Polaków!- Juliusz mówił z coraz większym entuzjazmem, którym mnie zaraził.
  -O której godzinie jest spotkanie?
  -Mamy jeszcze 2 godziny więc spokojnie- Juliusz chwilę się zawahał, ale zebrał się na odwagę i zapytał się mnie- Adamie, myślisz, że mógłbym zaprezentować coś swojego? Oczywiście nigdy nie będę tak dobry jak ty, ale też chciałbym zrobić dla Polaków... Tylko nie wiem czy mógłbym.. bo wiesz.. w tedy ty będziesz.. i nie chciałbym ci zajmować sceny.. itp.. ale.. ja chciałbym coś zrobić... Dlatego pytam się ciebie..-coraz bardziej się plątał. Mnie bardzo rozczulił tym swoim poplątańcem.
  Postanowiłem skrócić jego słowną plątaninę i pocałowałem go. Ludzie, słodycz jaką wypływała z rumieńca Juliusza była niewyobrażalna. Po chwili zaskoczenia, wplótł swoje delikatne palce w moje włosy. Jakie to było przyjemne i zmysłowe.... Ja po prostu roztapiałem się przy każdym dotyku młodszego. Mój mózg przestawał w tedy racjonalnie myśleć. Kiedy w końcu się oderwałem od niego popatrzyłem mu prosto w oczy i powiedziałem całkowicie poważnie:
  -Juliuszu, nigdy nie będziesz mi przeszkadzać. Jeśli chcesz wspierać Polaków to jak najbardziej wydawaj swoje książki. Zamierzam cię w tym wspierać- jeszcze raz, ale tym razem delikatnie pocałowałem go.
  Oczy młodszego rozbłysły. W tedy pokazała się tak urocza iskierka w jego oczach. Był to niesamowity widok. Mógłbym patrzeć na niego godzinami. Ale teraz trzeba były inne rzeczy do zrobienia.
  Do spotkania mieliśmy jeszcze dwie godziny więc postanowiliśmy pójść okrężną drogą. Kobiety mijały mnie szerokim łukiem. Pewnie doszła ich wieść, że ja jestem zawodowym odganiaczem kobiet. W głębi duszy śmiałem się z tego zachowania. Ale miło, bo nie nękały już Juliusza.
  Szczęśliwi doszliśmy do biblioteki. Tam jednak się rozdzieliliśmy. Jak zobaczyłem Fryderyka Chopina to od razu do niego podszedłem.
  -Fryderyku! Słuchaj, mam taką małą proźbę. Chciałbym przedstawić ludziom moją książkę. Dla Polaków. Mógłbym zwołać wszystkich? Proszę cię, ja nie mam takiego daru przekonywania jak ty.
  -Jasne, ja sam jestem ciekawy twojej książki, wieszczuniu- przy ostatnim słowie szturchnął  mnie w bok. Zaśmiałem się z określenia, którego użył. Fryderyk wyszedł na środek i donośnym głosem zawołał:
  -Wszyscy ludzie! W szczególności Polacy! Adam Mickiewicz, wieszcz narodowy chcę wam zaprezentować swoją nową książkę! Uciszcie się wszyscy!- podziękowałem mu skinieniem głowy i wyszedłem na środek. Wziąłem głęboki oddech i zacząłem przemawiać.
  -Ludzie, Polacy, bracia. Choć nasza ojczyzna została nam odebrana, to my dalej walczymy. Nigdy tak na prawdę nikt jej nie przejął. Nasza ojczyzna żyje dzięki nam. My o niej pamiętamy i kochamy ją całą swoją duszą. Ona żyje w naszych sercach. Dlatego napisałem "Pana Tadeusza". Ktoś musi podnieść Polaków na duchu. Napisałem ją książkę, żeby pokrzepić nasze serca i przypomnieć o czasach, kiedy królowaliśmy. Napisałem o złotych czasach. To ma wszystkich nas zmotywować do walki przeciw wrogowi! My nigdy nie przestaliśmy walczyć, a "Pan Tadeusz" da nam nadzieję na lepszą przyszłość! Pomóżcie mi i razem walczmy o naszą ojczyznę. Potem ją odbudujemy, ale najpierw musimy ją odzyskać. Kto jest ze mną?!- słowa lały mi się strumieniami. Potok tego wszystkiego zaskoczył mnie. Nie myślałem co mówię, to samo przychodziło. Ale wiedziałem, że to co mówię jest słuszne. Wypowiadałem się prosto z serca.
  Nie zdążyłem nabrać kolejnego wdechu, gdy tłum zaczął klaskać i wiwatować. Wszyscy co stali najbliżej klepali mnie po plecach i skandowali poparcie dla mnie i mojej stawy, o którą walczę. W tym minę je byłem z siebie dumny. W końcu udało mi się przepchnąć przez tłum i dotarłem do Juliusza. Zanim cokolwiek zdążyłem powiedzieć on porwał mnie w swoje objęcia. W jego ramionach czułem się spokojny. Kiedy skończył mnie ściskać złapał moją twarz swoimi rękami i pocałował mnie. Byłem bardzo zaskoczony, bo nigdy tego z publicznością nie zrobiliśmy. Jednak dla mnie przestało się liczyć wszytko inne. Całowałem mocno Juliusza i jak przez mgłę słyszałem dopingowanie ze strony ludzi.
  Jednak to wszystko umilkło w jednej chwili. Ktoś oderwał mnie i Juliusza od siebie i do tego bardzo brutalnie. Ten ktoś zaczął coś krzyczeć po rosyjsku i walnął mnie w twarz. Gdy odzyskałem zdolność myślenia zobaczyłem czerwonego z wściekłości Rosjana, który pluł ze złości mi w twarz przy każdym słowie. Ludzie, którzy mogli uciekli, jednak wiele osób zostało zatrzymanych. W tłumie złapanych nie widziałem Juliusza, czyli udało mu się uciec. Bardzo dobrze. Przynajmniej on może kontynuować to co zacząłem. Rosjanin po raz kolejny mnie uderzył tylko tym razem znacznie mocniej. Przez siłę ciosy zemdlałem.

—————————————————————
Akcja się zagęszcza. Co się stanie z Adamem i Juliuszem? Czy jeszcze się kiedyś spotkają? Czytajcie to zobaczycie.

Papatki

Słowackiewicz historia prawdziwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz