Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Kiedy Riley miała dwadzieścia trzy lata, jej mama zmarła wskutek choroby wieńcowej serca. Pani Margot Flint była spokojną i serdeczną osobą, która od momentu urodzenia swojej jedynej córki poświęciła całą siebie, aby ta mogła wyrosnąć na zdrową, silną kobietę, której nigdy niczego nie brakowało. Margot tak bardzo skupiała się na pogodzeniu dwóch prac i jednoczesnym samotnym wychowywaniu Riley, że przez wiele lat bagatelizowała swoje własne potrzeby i zdrowie, a nawet celowo odsuwała je na drugi plan. Riley była jej oczkiem w głowie i kobieta stawiała ją zawsze na pierwszym miejscu. Pragnęła, aby zagwarantować jej jak najlepsze dzieciństwo i zadbać, by dziewczyna mogła wkroczyć w dorosłe życie przepełniona optymizmem i pewnością siebie.
I dopiero gdy Flint zaczęła praktyki w szpitalu w Atlancie, a pieczę nad jej nauką objęła Emily Riggs, na jaw wyszły problemy zdrowotne starszej kobiety. Bo to właśnie Emily, specjalizująca się wówczas w chorobach serca, dostrzegła powtarzające się notorycznie duszności, które Margot za wszelką cenę starała się ukryć. Gdy za którymś z kolei razem pani Flint odwiedziła swoją córkę w szpitalu i znów zaatakował ją niespokojny oddech i rwanie w klatce piersiowej, Riggs niemal zmusiła kobietę do wykonania badań.
Gdy wyniki jasno wskazały na rozwijającą się chorobę niedokrwienną serca, mały świat młodej Flint niemal się zawalił. Dwudziestolatka bardzo długo obwiniała się o to, że sama nie zauważyła tych symptomów. Przygnieciona nadmiarem nauki, bieganiem do szpitala na praktyki i próbą dorobienia sobie w wolne dni, Riley kompletnie nie dostrzegła cichych sygnałów, jakie wołał organizm jej matki. Poczucie winy, jakie na nią spadło, pozostało tak samo silne przez cały okres jej choroby - i trzymało się jej uparcie nawet po śmierci kobiety.
Pierwsze trzy lata przebiegły w miarę spokojnie - Margot dostawała odpowiednie leki, przychodziła regularnie na badania, które Riggs - świadoma trudności finansowych, jakie spadły na rodzinę Flint przez nagłe pogorszenie stanu zdrowia starszej kobiety, a także usilnie starającej się pomóc matce Riley, wykonywała na własną kieszeń. Ta choroba nie jest wyrokiem, powtarzała Emily. Pokazywała im statystyki, podpowiadała kolejne wskazówki, które mogłyby pomóc Margot powrócić do względnej normalności. Jednocześnie starała się być wsparciem dla Riley i nieustannie - aż do samego końca - powtarzała jej, że to nie była jej wina. Że objawy nie były na tyle zauważalne aby ją zaalarmować i tylko wyczulone oko kogoś, kto siedział w tej dziedzinie, mogło dostrzec niepokojące znaki.
A jednak rok 2007 powitał ją śmiercią rodzicielki i na długie miesiące pozbawił ją chęci do życia. Margot zmarła nagle, a jej niespodziewanie pogorszony stan wydobył z niej resztki sił wyjątkowo silnym zawałem. Zanim ktokolwiek zdołałby udzielić jej profesjonalnej pomocy, przestała oddychać.
Riley nie pamiętała wiele z okresu, który nadszedł po pogrzebie. Rzuciła się w wir pracy i nauki, aby nie myśleć o tym, że straciła jedynego członka rodziny, który zawsze był obok. Niezależnie od tego jak wyglądały ich relacje, matka Riley była kimś, kto zawsze czekał na nią z otwartymi ramionami. Żadna kłótnia - niezależnie jak poważna - nie zmieniłaby tego. Drzwi domu rodzinnego Riley Flint zawsze stały dla niej otworem.