13.

72 4 0
                                    

Pov: Juliusz
                         *Tydzień temu

  Uciekałem z biblioteki co sił w nogach. Słyszałem krzyki Rosjan. Wiedziałem, że złapali Adama. Szlag! To moja wina! Jednak gnałem dalej. Do domu Adama było bliżej więc szybko się tam znalazłem. Wszedłem do mieszkania i szczelnie zakluczyłem drzwi. Moje serce biło jak szalone. Musiałem je jakoś uspokoić.
  Hmm... Co by zrobił Adam na moim miejscu. Pewnie najpierw by się uspokoił i pomyślał racjonalnie. Ludzie, jak mi go brakuje!
  Pewnie chciałby, żeby "Pan Tadeusz" został wydany. Bym musiał to zrobić.
  Moje rozmyślania przerwał odgłos pośpiesznego pukania do drzwi. Przestraszyłem się, że mogą to być Rosjanie, ale zajrzałem w wizjer i zobaczyłem Fryderyka i Henryka. Z ulgą otworzyłem im drzwi.
  -Was nie złapali? Cudownie, ale szybko wchodźcie, bo jak ktoś nas zobaczy to możemy zostać pojmani.
  -Mało brakowało, ledwo nam udało się opuścić bilbiotekę- powiedział Fryderyk wchodząc do mieszkania Adama.
  -Kogo jeszcze złapali?
  -Norwida i paru innych- odparł Henryk że smutkiem.
  -A gdzie Jan?- zapytałem.
  -Od razu po tym jak Adam powiedział o "Panu Tadeuszu" Jan wyszedł i kierował się do pociągu, żeby wrócić do Polski, do swojej rodziny.
  Usiadłem na kanapie zamyślony. Norwida schwytali. Adama też. Co ja mam zrobić?
  -Dobra, pierwszą rzeczą będzie rozproszenie się wszystkich Polaków tak, żeby nikt ich nie znalazł. Potem będziecie musieli pomóc mi opublikować "Pana Tadeusza". Tego chciałby Adam- dodałem że smutkiem.
Następnego ranka zabraliśmy się do roboty.
                 
                       *Czas teraźniejszy

  Ja, Fryderyk i Henryk staliśmy przed budynkiem wydawniczym. Strasznie się stresowałem. Henryk położył mi rękę na ramieniu w uspokajającym geście.
  -Ja to zrobię, lepiej znam francuski. Poza tym ja już wydałem tutaj jedną moją książkę, więc mnie znają- zaproponował Henryk.
  Ja chociaż wolałbym to zrobić, to oddałem "Pana Tadeusza" Sienkiewiczowi.
  On wszedł do środka, a ja z Fryderykiem czekaliśmy na niego. Po jakieś godzinie Henryk wyszedł cały szczęśliwy.
  -Udało się, chociaż musiałem dużo przekonywać ich. Dobra, teraz trzeba poczekać aż plotka zrobi swoje.
 
Pov: Adam
  Cały obolały wstałem z pryczy. Kichnąłem. Niech to, pewnie się przeziębiłem. Zrobiłem krótkie ćwiczenia na rozruszanie się. Kiedy przywróciłam krążenie przestałem rozgrzewki. Pomyślałem, że może jeszcze kogoś złapali Rosjanie. Chwyciłem kraty i wyjrzałem za nie. Jakieś dwie cele na przeciwko mnie siedział skulony znajomy człowiek. Przyjrzałem się i zobaczyłem, że to Norwid. Zmartwiłem się, że go złapali, ale z drugiej strony mam towarzystwo.
  -Hej Cyprian. Zobacz, to ja. Adam- próbowałem jakoś zwrócić jego uwagę na mnie, ale on się nie ruszał.- Norwid, co ty taki? Nie poznajesz mnie? Cyprian, proszę, co się dzieje? Czemu się nie ruszasz- on jak siedział tak dalej siedzi.
  Patrzyłem na niego uważnie przez długi czas, ale nie zobaczyłem, żeby jego klatka piersiowa się unosiła, czy żeby z jego ust wyszedł obłoczek pary. Nagle uderzyła mnie myśl, że Cyprian chyba umarł. Pewnie w nocy, było w tedy starsznie zimno. Przynajmniej nie musi się męczyć. Matka Boska szybko go zabrała do siebie. Odmówiłem modlitwę o jego duszę.
  Usiadłem na pryczy i myślałem o Juliuszu. Rozmyślałem o jego ustach, jego pogodnym uśmiechu i tych pięknych, niewinnych oczach. Dobrze, że jego nie złapali. Nie dałby rady. Ja czuję się już naprawdę słaby, a on nawet podróży by nie przetrwał. Przynajmniej siedzi jako tako bezpiecznie we Francji.
  Z nudów zacząłem rysować coś na ścianie patykiem, który wleciał z zewnątrz. Ech.. jak mi brakuje Juliusza.

—————————————————————
Adam gada do trupa, a Juliusz zebrał ekipę do wydania "Pana Tadeusza".

Papatki

Słowackiewicz historia prawdziwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz