-cześć Lukey- powiedziałam- dobre przedstawienie dawno takiego nie widziałam.
Ten tylko uśmiechnął sie uroczo okazując swoje dołeczki w policzkach.
-Powiem ci ze nie zmieniłeś sie odkąd ostatnio sie widzieliśmy- uśmiechnęłam sie nieśmiało, nie wiedziałam jak zacząć ta rozmowę-ostatnio sie widzieliśmy jak miałeś jakieś 16 lat?-zapytałam bardziej siebie niż jego, widziałam tan jego wzrok jakby próbował sobie coś przypomnieć.
-Ale ja cie nie spotkałem...-odpowiedział ale jego głos sie załamywał- O MOJ BOŻE!!!- wykrzyczał- To ty... Kochanie Chloe, słoneczko jak ja tęskniłem- juz wiedziałam ze sobie przypomniał w duchu skakałam jak mała dziewczynka ciesząca sie z nowiuteńkiej barbie. Powiedział to z taka tęsknotą a zarazem z czułością ze miałam ochotę z miejsca wstać i rzucić sie mu na szyje i juz nigdy go nie puszczać. Chciałam zeby juz zawsze był ze mną. To jest ten chłopak, którego pokochałam całym moim sercem. Ale teraz musiałam zachować pozory. Po wypowiedzianym przez siebie zdaniu Luke gwałtowne sie podniósł i chciał mnie przytulić, pocałować ale ja mu nie pozwoliłam na to. Widziałam lekki zawód w jego oczach
-Rozumiem cie, tez nie chciałbym rozmawiać z takim głupkiem jak ja- powiedział smutno sie uśmiechając-jestem debilem, dupkiem, jestem taki głupi... Jak mogłem cie wtedy zostawić.
-Tez tego nie wiem-powiedziałam uśmiechając sie do kubka z moja kawa- jednak myśle ze nie można tego wszystkiego zaprzepaścić jeśli los chciał abyśmy sie spotkali to nie moze być przypadek. Tylko musisz mi odpowiedzieć na moje pytania- postawiłam warunek
-Co tylko zechcesz księżniczko- uwielbiałam gdyż tak sie do mnie zwracał
To pytanie pierwsze: Powiedz mi dlaczego nigdy nie oddzwoniłes, nie odpisałeś? Nie dałeś żadnego znaku życia?!- juz podniosłam lekko głos
- Nawet nie wiem od czego zacząć- rzekł
-Najlepiej od początku-powiedziałam pijąc kawę
- Pamiętasz ze zawsze miałem tendencje do gubienia rzeczy?- ja tylko pokiwalam głowa na tak i dalam znak aby kontynuował- to zaraz po moim wyjezdzie zgubiłem telefon ale ja byłem sprytny i zapislem sobie twój numer telefonu na kartce a pozniej zgubiłem ta kartkę i tak znikła jakakolwiek możliwość kontaktu przez telefon, pozniej pisałem do ciebie na maila- po tym przerwałam mu w połowie zdania i powiedzialm ze zapomniałam hasła i zmieniłam adres mailowy- wiesz pozniej twitter i Facebook nawet Kik i nic. DUPA KOMPLETNA!-wydarł sie
-dobra zrozumiałam dupa.-zaśmiałam sie- to jak juz sobie wszystko wyjaśniliśmy to idziemy stąd?- on tylko kiwnął głowa a ja dalej kontynuowałam- Musisz wiedzieć ze nie zaufam ci od razu , ale poza tym cieszę sie ze mam cie przy sobie-juz nie mogłam wytrzymać i zaczęłam płakać rzewnymi łzami zreszta Luke nie powstrzymywał swoich. Rzuciłam sie mu na szyje. Dla nas czas sie zatrzymał. Ludzie sie nam przyglądali z niemałym zainteresowaniem. W sumie niecodziennie widzi sie dwójkę nastolatków płaczących sobie w ramionach. Jak juz mówiłam dla nas w tych chwilach dla siebie liczyliśmy sie tylko my, nie ludzie, nie samochody. Tylko MY. Nagle Luke odsunął sie ode mnie i popatrzył mi głęboko w oczy. Widziałam jego błyszczące łzy, ktos kryły sie w konikach zarózowionych oczu i te które leciały w dół po jego policzkach.
-Tęskniłem...-wyszeptał mi prosto w usta, myślam ze chce mnie pocałować ale on odsunął sie- nawet nie masz pojęcia jak bardzo- "oj kochany chyba mam nawet nie wiesz jak bardzo"-chciałam mu wykrzyczeć prosto w twarz ale tylko szpnelam ze ja tez i złapałam za jego dłoń. Moja dłoń leżała idealnie w jego większej. Pociagnelam go w stronę mojego samochodu a ten otworzył mi drzwi od strony pasażera. Popatrzyłam na niego niezrozumiale,ale wiedzialm o co mu chodzi.
-Nawet o tym nie myśl wielkoludzie-powiedzialm uśmiechając sie- nie dam ci kluczyków to nowiuteńkie cudeńko! MOWIĘ NIE! Nie patrz tak na mnie... Ten wzrok na mnie nie działa. Ugh... Trzymaj- rzuciłam w jego stronę kluczyki- ale jedna malutka ryska taka tyci tyci- pokazałam palcami - nie żyjesz!
- dobra dobra wsiadaj kochanie jedziemy- wsiadaliśmy i pojechaliśmy ale on nie wie gdzie teraz mieszkam chyba ze Cal mu powiedział ale watpię. Pomiędzy nami panowała cisza, ale nie taka krępująca. Była przyjemna, jazdy zanurzył sie w swoich myslach.- Chloe, czy.. Czy ty i Calum to tak na serio?- zapytał zakłopotany
Nie wiedzialm co mu odpowiedzieć " Nie Luke, ja miałam taki głupi pomysł zreszta jak zwyke i Calum zgodził no ja tak wyszło"krzyczałam w środku
-Tak wydaje mi sie ze to coś poważnego- gładko skłamałam nauczyłam sie tego jak on wyjechał
Luke smutno sie uśmiechnął i nic nie odpowiedział, wyglądał jakby ktos złamał mu serce, ale to przecież nie możliwe nie? Zatrzymał moj samochód pod chyba swoim domem i wysiadł nic nie mówiąc popędził w stronę swoich drzwi. Super zabrał kluczki ale debil...
-------
DZIĘKUJE ZA 1k wejść a nawet wiecej dziękuje za komentarze DZIKUJE za głosy i pisze zeby było ich jeszcze wiecej😘 nowy rodzidzial spróbuje dodać jak najszybciej kocham was misie xx komentujcie proszę ... :D
CZYTASZ
ONE MORE CHANCE.../l.h.
FanfictionCześć mam na imię Chloe i mam 18 lat. Kiedyś moje życie nie układało się najlepiej ale miałam oparcie w NIM. To ON zawsze wspierał mnie po kłotni z rodzicami, był moim najlepszym przyjacielem. Zawiodłam się na NIM. ON wyjechał zostwił mnie samą z m...