WITAJ W NOWYM DOMU, HARRY!_4

97 8 5
                                    

Na stołach zaczynało już powoli brakować deserów, kiedy Albus Dumbledore podniósł się po raz drugi. Uśmiechnął się do zebranych i założył ręce za siebie, czekając aż każda głowa na sali skieruje się w jego stronę. I tak też się stało, choć nie wydał on z siebie tym razem nawet jednego słowa. Wyglądało to trochę, jakby sama jego aura wystarczyła, by wszyscy zebrani zostali do niego wręcz przyciągnięci.

Czarodziej odchrząknął.

- Moi mili zebrani – zaczął. - Pozwólcie mi powitać was w Hogwarcie po raz ostatni tego dnia. Wielka uczta dobiegła końca. No, co za pech! - tu klasnął w dłonie i podparł się pod boki z obrażoną miną. Malfoy westchnął wtedy ciężko z zażenowania.

- Teraz prosiłbym roczniki od drugiego wzwyż, aby zmykały już do swoich łóżek. I bez zbędnego wałęsania się po szkole, jasne? Wy już wiecie do kogo ja mówię.

- A co się tyczy naszych uroczych pierwszorocznych – tu dyrektor zamachał żywo do dziewczynki przydzielonej wcześniej do Ravenclawu. - Niestety, będziecie musieli jeszcze chwilę się pomęczyć przed zasłużonym odpoczynkiem. Prosiłbym, aby każda grupa po opuszczeniu przez resztę braci uczniowskiej Wielkiej Sali, zgromadziła się przy swoim Opiekunie Domu.

Tu Dyrektor postawił mocną kropkę. W sali zaczął ponownie robić się ruch. Niektórzy uczniowie z doczepionymi tarczami na szatach już wstali i zaczynali powoli kierować tłumem, gdy wtem profesor Dumbledore machnął prawą ręką, a wielkie wrota do Sali zatrzasnęły się z głośnym hukiem.

- Ale, chwila! - wykrzyknął. - Gdzie wy idziecie?! Przecież wy ich jeszcze nie znacie!

Harry musiał przyznać, że dyrektor wyglądał, jakby bardzo dobrze się bawił. Choć raczej tylko on jeden. Na twarzach reszty nauczycieli odmalowywał się strach, którego chłopak nie rozumiał.

Czarodziej właśnie brał głębszy wdech, gdy jeden z profesorów, a konkretnie profesor Snape, podniósł się raptownie z krzesła.

- Panie Dyrektorze – zaczął. Jego głos był chłody i pełen spokoju, ale też kategoryczny. Harry nie miał zbyt dużego doświadczenia w takich kwestiach, jednak gdyby ktoś go zapytał, kto z tej dwójki bardziej wyglądał, mówił i zachowywał się jak dyrektor, to raczej obstawiłby właśnie pana Snape'a.

- Severusie? - zapytał profesor Dumbledore, spoglądając na czarodzieja zbity z tropu. - Czy coś się stało?

- Chyba raczej chciał pan powiedzieć „Profesorze Snape", Dyrektorze – rzuciła profesor McGonagall.

- Och, Minevro. Przecież Severus się na mnie o to nie obrazi. Prawda, Severusie? – dyrektor odpowiedział jej tonem, sugerującym, że profesor opowiada straszne głupoty. Harry dostrzegł, jak policzki czarownicy zrobiły się lekko czerwonawe. Zapewne ze złości. Lub ze stresu, bo jej sztywna postawa zrobiła się nagle jeszcze bardziej sztywna. O ile to w ogóle możliwe...

- Zarówno ja... – profesor Snape kontynuował. - ...jak i każdy z pozostałych czterech opiekunów hogwardzkich domów niezmiennie od pięciu już lat doceniamy pańskie zaangażowanie w ułatwienie uczniom pierwszego rocznika możliwości zapoznania się z nami – wyjaśnił bardzo oficjalnym tonem.

Dumbledore skinął tu głową z uznaniem.

- Cieszy nas również, że próbuje pan to zrobić w sposób dostosowany do potrzeb naszych drogich studentów. Choć, i tu przypuszczam zgodzi się ze mną reszta grona, może w tym roku spróbujmy przychylić się bardziej do prośby wystosowanej przez panią profesor Sprout na porannym spotkaniu rady nauczycielskiej – czarodziej pokazał gestem w stronę czarownicy siedzącej po drugiej stronie stołu. - Pani Profesor?

Harry Potter i Nowy PoczątekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz