Jini
Mężczyzna wyglądał na zamyślonego, jednocześnie również na skupionego. Ja za to odczuwałam skrajne emocje, które wręcz się ze sobą mieszały. Głównie był to strach. Z powodu tego co powiedział. Skąd może wiedzieć, że mnie kocha. Jak mógł tak po prostu wyznać mi tak trudne dla mnie słowa. Nigdy nikt ich do mnie nie skierował. Dlatego wątpię, że ja będę w stanie to zrobić.
Co tak właściwie one oznaczają? Nie mam zielonego pojęcia.
Oparłam czoło o szybę i przymknęłam oczy. Ignorując pieczenie lewej części twarzy, próbowałam przestać myśleć o tym wszystkim. Muszę choć na moment się od tego wszystkiego odciąć i przygotować się do rozmowy, która na pewno nie będzie łatwa. Zresztą w przeciągu tych raptem kilku dni miałam ich już kilka. Czy to z ojcem, matką i Lucasem. Wszystkie były dla mnie ciężkie do przejścia. Teraz jednak muszę wytłumaczyć niebieskookiemu dlaczego twierdzę, że nie może kochać kogoś takiego jak ja. W tym celu będę zmuszona opowiedzieć mu o swoich rodzicach. A to nie będzie nic przyjemnego.
- Dojechaliśmy.
Otworzyłam oczy i faktycznie znajdowaliśmy się przed domem Darrenta.
Myślałam, że kiedy wejdziemy do środka zarząda wyjaśnień tymczasem było inaczej.
- Masz ochotę na coś do picia? Kawa, herbata?
- Nie dziękuję.
- W porządku ja sobie zrobię.
- Nie chcesz, żebym ci wszystko wytłumaczyła?
- Oczywiście, że chce. Daje ci po prostu czas i przestrzeń, żebyś mogła to zrobić.
- Dziękuję. - po chwili namysły dodałam. - Mogę najpierw wziąć szybki prysznic?
- Nie krępuj się, wiesz gdzie iść.
- Tak.
Ruszyłam na górę. Stanęłam jednak w połowie i spojrzałam na Lucasa, który szykował sobie kawę. Wyglądał na naprawdę zmęczonego. W cale mu się nie dziwię ja również czuje się jakbym przebiegła maraton. Ten dzień był naprawdę emocjonujący. Późno poszliśmy spać, a rano się pokłóciliśmy w złości z nim zerwałam. Byliśmy ze sobą tak krótko, a ja przy pierwszej lepszej okazji zakończyłam nasz związek. Drobne nieporozumienie, a ja jak zwykle wybrałam najprostsze rozwiązanie i zwyczajnie stchórzyłam.
Poszłam na górę, nim jednak udałam się do łazienki poszłam po czyste ubranie. Wyjęłam koszulkę i spodenki. Już miałam wyjść gdy uświadomiłam sobie, że lepiej abym zabrała bluzę. Tak na wypadek, gdybym faktycznie miała siniaka. W końcu ręka nadal mnie boli, zwłaszcza w miejscu, gdzie Eva zacisnęła swoje palce. Jak się okazało po kilku minutach, miałam rację.
Chociaż nie spodziewałam się, że będzie wyglądał tak okropnie. Zresztą moja twarz nie jest w lepszy stanie. Dotknęłam delikatnie polik, jednak i tak mnie zabolało. Byłam cała opuchnięta. Kiedy przemyłam to miejsce zimną wodą zobaczyłam kreskę, która przebiegała przez jego środek. Najwyraźniej miała pierścionek, którym zrobiła mi rysę. Za pewne kiedy opuchlizna zejście będzie bardziej widoczna. Oby tylko nie została blizna. Na przedramieniu za to miałam wielki siny ślad, który strasznie mnie bolał. Dosłownie nie byłam w stanie poruszyć ręką. Jak to możliwe, że wcześniej tego nie czułam? Pewnie z powodu adrenaliny.
Westchnęłam i zdjęłam z siebie pozostałą część ubrań. Weszłam pod kabinę i puściłam letnią wodę, która choć na chwilę dała mi ulgę. Zwłaszcza na mojej rozpalonej twarzy. Chociaż jutro na pewno będę wyglądała jeszcze gorzej. Zwłaszcza kiedy cała krew mi spłynie w tamto miejsce. Nie chcąc tracić czasu nie kąpałam się zbyt długo. Zdawałam sobie doskonale sprawę, że jeśli będę odwlekała naszą rozmowę stracę chęci i zapał, żeby ją przeprowadzić.
CZYTASZ
Niekochana #4 [ZAKOŃCZONA]
AléatoireJini nigdy nie czuła się kochana. Czy to przez matkę czy ojca. Zawsze mogła liczyć jedynie na siebie. Z biegiem lat jednak samotność coraz bardziej zaczynała jej dokuczać. Pragnęła zaznać choć trochę miłość. Za to Lucasowi brakowało siostry, którą...