VIII

7 1 0
                                    

Wszyscy świetnie się bawili w wietrzny wieczór na plaży w Helu. Słońce powoli zachodziło, a to piękne miasto oddawało swój urok na każdym kroku. Powietrze było rześkie, piasek zimny, zachód słońca wyjątkowo cudowny, szum fal, a dookoła tylko najbliżsi.
Muzyka, alkohol, przekąski. Jedna wielka impreza. Marcysia siedziala na zimnym pisaku pwre metrow id wody i czytała książkę. Była ubrana w czarne dresy, za dużą, również czarną bluzę oraz białe conversy.

- hm? - mruknęła podnosząc głowę z nad czarnych, małych liter. Mateusz usiadł obok niej obejmując dziewczyne ramieniem. Chłopak tylko kiwnął głową uśmiechając sie, a brunetka znów przeniosła się do świata czarnych wzorków na śnieżno-białym papierze.

- Trombalscy! Zbieramy sie! - do ich uszu dostał sie donośny głos Pateckiego przywołującego parę do powrotu.

- idz, ja sobie jeszcze chwile tu posiedze - łagodnie uśmiechnęła się patrząc raz na Trombe i raz na Kube.

- My jeszcze zostaniemy! - odkrzyknął do kolegi, a ten tylko wzruszył ramionami i wraz z resztą ekipy udali się w stronę domków.

Marcysia wciąż czytała jedną część z trylogii swojej ulubionej autorki, a chłopak obserował uważnie każdy jej ruch.

- co się tak patrzysz? - podniosła wzrok z nad książki i z lekkim uśmiechem patrzyła na swojego chłopaka.

- a tak jakoś - wzuszył ramionami nie spuszczając z niej wzroku. Dziewczyna włożyła między strony zakładkę po czym zamknęła książkę.

- idziemy? - zaproponowała brunektka. Mateusz kiwnął głową i podpierając się ręką o ziemie wstał i otrzeptwszy spodnie z malych ziarenek piasku, podał Marcysii rękę. Chwyciła jego dłoń i podobnie jak jej toważysz, wstala i otrzepała dresy z piasku. Splotła ich palce razem i udali się na krótki spacer wzdłóż brzegu. - poczekaj - rozkazała i klęknęła na mokrej ziemi. Zdjęła buty oraz skarpetki i włożyła je do swojej dużej, materiałowej, czarnej torby. Ponownie splotła ich dłonie i powolnym krokiem ruszyli. Słońce już zaszło i było słychać tylko szum bałtyckich fal. Woda, jak na wczesną wiosnę, była dość zimna.
Fale co kilka sekund uderzały i bose stopy dziewczyny, lecz ta nie zwracała na to większej uwagi. Wybrali dłuższą drogę do domu omijając standardową.

***

Mateusz wyszedł na balkon i delikatnie zamykając szklane drzwi od zewnątrz wyjął z kieszeni paczkę papierosów. Usiadł na plastikowym, rozkładanym krześle po czym wyciągnął jednego papierosa, oraz zapalniczkę z małego opakowania. Podpalił go i zaciągnął się dymem na co jego płuca odpowiedziały mokrym, nieprzyjemnym i głośnym kaszlem. Mimo to, chłopak znów nabrał niewielką ilość dymu do organizmu i tym razem obyło się bez dodatkowych doznań. Po parunastu sekundach usłyszał lekkie uchylanie się drzwi balkonowych. Odwróciwszy głowę w stronę okna ujrzał Marcysię ubraną w za dużą, męską koszulke i krótkie, obcisłe spodenki sięgające jej przed kolano. Popatrzyła na niego, a już po chwili siedziała na krzesle obok.

-palisz? - zapytała dziewczyna w lekkim szoku.

-czasami - odpowiedział znów wkładając papierosa do ust. Brunetka popatrzyła na niego po czym szybko przechwyciła papierosa z jego ust i włożyła do swoich. Przez chwilę patrzyła się na Mateusza, ale on nawet na nią nie spojrzał i wyciągnął nowego. Marcysia odwróciwszy wzrok od chłopaka popatrzyła na niebo. Gwiazdy układały się w piękne gwiazdozbiory, a niżej ulice oświetlały lampy. Był środek nocy więc na drodze przejeżdżało bardzo mało, a w zasadzie to nie była tam żadnych aut. W żadnym domu nie paliło się światło co nikogo nie dziwiło o 4 nad ranem.
N

agle Marysia poczuła przyjemne ciepło na swoim udzie. Popatrzyła na swoje nogi i ujrzała rękę Mateusza. Uśmiechnęła się i wyrzuciła papierosa przez barierke na balkonie. Wstała, stanęła na przeciwko chłopaka i wyciągnęła do niego reke. Mateusz powtórzywszy poprzedni czyn dziewczyny wstał i łapiąc ją za rękę udali się do pokoju. Brunetka usiadła na łóżku i nie spuszczała wzroku ze swojego chłopaka. On za to szukał czegoś w walizce, której od poczatku przyjazdu nie rozpakował.

- czego szukasz? - zapytała cicho dziewczyna.

- ładowarki - odpowiedział nawet nie patrząc na nią. Marcysia wstała z łóżka i kucnęła obok Mateusza. Kładąc delikatnie ręcę na jego plecach pokazała mu zagubione przedmiot. Chłopak popatrzył się na nią jak na czarownice i zapytał:

- gdzie byla?

- obok walizki - odparła z lekkim śmiechem.

- bawi cię to? - próbował udawać groźnego, lecz w prawdzie pękał ze śmiechu.

- mnie? Nigdy - dalej się śmiejąc usiadła z powrotem na łóżku. Mati podłączył ładowarke do gnazdka i zaczął ładować swój telefon. Zgasił światło i kładąc sie obok Marcysii oboje zasneli.
///
Krotki rozdzial i wiem, ze dlugo czekaliscie, als coz, szkola mnie pokonala. Nie mialam totalnie weny, a ilosc sprawdzianoe i kartkowek mnie totalnie przybila. Teraz mam yroche luzniejszy tydzien wiec postaram sie cos napisac na zapas, ale nic nie bede obiecac 😬

740 slow

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 06, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Always forever Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz