Rozdział trzeci.

9 1 112
                                    

Obudziłxm się w pokoju pielęgniarki szkolnej. Długo dochodziłxm do tego co się odjebało. Z mojego myślenia przerwał mnie męski głos. Odwróxiłxm się w stronę tego dźwięku.

- Już lepiej? Jejku tak się martwiłem o ciebie. - Powiedział Zen po czym mnie przytulił. Z tego wszystkiego znowu zrobiło mi się słabo. Zapomniałxm jak się oddycha. Walczyłxm ze sobą aby znowu nie zemleć. Nie mogłxm pozwolić sobie na kolejne ominięcie tak ważnych rzeczy.

- Ekhem. Mógłbyś się przesunąć? - Powiedziała druga osoba znajdująca się w tym pokoju. Niestety nie miałxm jak zobaczyć kto to jest bo Zen zasłaniał mi widok swoim ciałem.

- Co ci znowu nie pasuje Childe? -  Odpowiedział Zen po czym się ode mnie odsunął.

Czekajcie, czekajcie. CZY JA USLYSZAŁXM CHILDE? CO ON TU ROBI?!?!

- Też chciałbym z nią porozmawiać. Przestań wszystko zabierać dla siebie. - Poczułxm się jak jakaś rzecz ale nie ważne. Dla nich moge zostać wszystkim byleby mi dawali atencje.

- To ty w nia/niego rzuciłes piłką i myślisz, że będzie chciałx z tobą rozmawiać? - Zakpił Zen.

- Właśnie dlatego chcę go przeprosić, więc zejdź mi z drogi.

- Zen!! - Wbiegła do pokoju jakaś dziewczyna w okularach. - Jejku siedzisz tu godzinę. - Dziewczyna popatrzyła się na mnie. - W końcu się obudziłx, więc możesz już stąd iść.

- Nigdzie nie pojdę dopóki się nie upewnię czy wszystko z nia/nim w porządku. - Odpowiedział Zen.

- Japierdole onx dostałx tylko piłką w twarz. Poza tym to nie ty w nia/niego rzuciłxs tylko ten rudy idiota. No chodź Zen. - Dziewczyna chwyciła jego rękę i próbowała go pociągnąć w stronę wyjścia ale Zen savage bycz wziął swoją rękę i się od niej odsunął. - Zen. Mamy teraz matematykę. Musisz się na tej lekcji pojawić. Nie interesuje mnie to, że się martwisz o to coś. Jeśli nie pójdziesz to powiem nauczycielowi, że uciekłxs z lekcji.

- Jaehee... Nie sądziłem, że potrafisz być taka wredna. - Powiedział i odwrócił się w moim kierunku. - Jeśli chciałxbys jakiś sok czy cokolwiek to napisz do mnie. - Wręczył mi karte z swoim numerem telefonu. - Obiecuję, że zrobię wszystko aby ci zrekompensować to co się stało na wf przez tego rudzielca. A i jeszcze jedno. Proszę cię, napisz do mnie później jak się czujesz. Chce być pewien, że wszystko z tobą dobrze. - Powiedział i wyszedł z szatynką z pokoju.

- Eh nareszcie poszli. - Powiedział sam do siebie Childe po czym na mnie popatrzył. Moje serce stanęło gdy złapaliśmy kontakt wzrokowy. Jego niebieskie oczy działały na mnie hipnotyzująco. - Chciałem cię przeprosić za to co się stało na wf... Na prawdę nie zrobiłem tego specjalnie. Nawet nie chciałem rzucić do ciebie. Proszę cię, wybacz mi to. - Nawet nie zdarzyłxm być zły na niego przez to, że tyle się działo w tak krótkim momencie. Ale jeśli mam być szczerx to nawet nie byłxbym na niego zły. W końcu to dzięki niemu Zen mnie przytulił a jeszcze wcześniej złapał przy tych wszystkich zazdrosnych dziewczynach. Eh szkoda, że nie mogłxm dłużej popatrzyć na ich wściekłą morde.

- Nie jestem złx. Nawet nie miałxbym za co. Przecież to był tylko głupi wypadek. - Który mógł się skończyć tragicznie ale dobra ważne, że nic mi się nie stało.

- Dziękuję, że mi wybaczyłxs i jeszcze raz cię przepraszam. Na prawdę jest mi bardzo przykro z tego powodu. A teraz wybacz mi ale muszę iść na lekcje. - Powiedział i wyszedł z pomieszczenia.

Po godzinie rodzice po mnie przyjechali bo nie mogłxm funkcjonować przez ten ból. Tak szczerze to nie chciało mi się przebywać w szkole a to była idealna wymówka aby się zwolnić. Resztę dnia spedziłxm na organizowaniu w głowie mojego ślubu z Childe oraz Zenem.

Szkoła przetrwania [ HAREM X ]Where stories live. Discover now