Rozdział 14

612 18 0
                                    

Leniwie unoszę powieki. Przecieram zaspane oczy i czekam, aż mój rozmazany wzrok wróci do normalności. Nie byłam wczoraj pijana. Doskonale pamiętam, co się stało, dlatego zaraz po przebudzeniu i powrocie świadomości wspomnienia wczorajszej nocy zalewają mój umysł. Moje policzki zaczynają piec.

Zrobiliśmy to.

Zrobiliśmy to w niegrzeczny sposób...

O czym ja mówię...

To było coś. Naprawdę coś.

I Snape też ma to coś...

Odwróciłam wzrok i oblizałam łapczywie suche usta. Musiałam się powstrzymać przed chęcią wskoczenia na niego i powtórzenia tego, co się stało w nocy. Chociaż po wczorajszym jestem pewna, że taka pobudka wcale by mu nie przeszkadzała. Przejechałam palcami po ramieniu, którym mnie obejmował. Jego ciepła skóra spowodowała u mnie dreszcz. Całą noc trzymał mnie w swoich objęciach i ani na chwilę nie puścił. Uniosłam kąciki ust, a w sercu poczułam rozlewające się ciepło. To miłe, urocze i sprawia, że jestem szczęśliwa. Twarz wtuloną ma cały czas w moje włosy. Nie chrapie. Pogrążony jest w długim i spokojnym śnie. Jego poranna erekcja natomiast daje się we znaki i wbija boleśnie w moje pośladki.

A może byśmy tak...

Uniosłam wzrok na zegarek, a kiedy zobaczyłam, że wskazówki pokazują dwunastą, zerwałam się z łóżka jak oparzona. Cała magia chwili prysła, a ja zaczęłam latać po pokoju i szukać swoich rzeczy. Znalazłam pogniecioną sukienkę i szpilki, ale nigdzie nie mogłam znaleźć swoich majtek. Wpadłam do łazienki, wzięłam ekspresowy poranny prysznic i wyleciałam z niej w mokrych włosach. Na sobie miałam już ubraną sukienkę i szpilki, ale nigdzie nie mogłam znaleźć tych pieprzonych maj...

Nie mogłam dokończyć myśli, bo jego głos mi przerwał. - Tego szukasz? - na palcu zawinięty miał skrawek koronkowego materiału. Moje majtki znajdują się w jego rękach. Ciekawe, jakim cudem się tam znalazły. Pokiwałam bez słowa głową i wyciągnęłam w jego stronę rękę, żeby oddał moją własność. W odpowiedzi pokręcił tylko głową, a potem rozwinął dokładnie cienki materiał. Nie odda mi ich, bo nic z nich nie zostało. Cienka koronka strzeliła i się rozerwała.

Nie sama. On je rozerwał.

Złapałam gwałtownie powietrze i spojrzałam na niego z chęcią mordu w oczach. Nic sobie z tego nie robił. Zaśmiał się i wstał. Stanął tuż przede mną zupełnie nagi, a ja wzrokiem powiodłam w dół. Spojrzałam na jego zarysowane mięśnie brzucha. Nie były przesadzone. Idealnie pasowały do jego szczupłej sylwetki. Wzrokiem zjechałam niżej i przełknęłam ślinę. Stał przede mną w pełnej gotowości. Był imponujący i taki duży. Odebrał mi trzeźwe myślenie i jedyne czego, w tym momencie chciałam to go posmakować. Był coraz bliżej mnie. Już miałam go na wyciągnięcie ręki, ale czarnowłosy uniósł moją głowę i kazał na siebie spojrzeć.

- Dokąd się wybierasz Granger? - uniósł jedną brew i kciukiem potarł mój policzek.

- Do pracy... - odparłam drżącym głosem.

- Już jest dwunasta.

- No właśnie. Powinnam być w firmie o ósmej. - zagryzłam wargę i chciałam już się zbierać, ale jego ręce mi nie pozwoliły, usadowił swoje dłonie na mojej tali i przycisnął do siebie. Złapałam go za ramiona, a zaraz potem pisnęłam zaskoczona. Powalił mnie łóżka, a moje ciało z hukiem upadło na miękką pościel. Przygniótł mnie, żebym nigdzie nie uciekła. Kolanem rozsunął nogi i nie pozwolił ich zacisnąć. Palcami zjechał w dół. Musnął piersi, brzuch, aż dotarł do końca materiału. Uniosłam pośladki i pozwoliłam mu podwinąć sukienkę. Dotknął kobiecości, a ze mnie wydobył się jęk zaskoczenia. Palcami rozsunął fałdki skóry i zaczął masować wnętrze okrężnymi ruchami. Zacisnęłam dłonie na pościeli i odchyliłam się do tyłu.

Niewłaściwe małżeństwo [Sevmione] 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz