Rozdział 15

555 16 0
                                    

Poprawiłam ostatni raz wyprostowane włosy i wyszłam na zewnątrz. Na dworze wiał lekki wiatr, ale powoli się do tego przyzwyczaiłam. Jak kiedyś tutaj będzie świeciło samo słońce, uznam, że stał się światowy cud. Poważnie. Powróciłam jednak do rzeczywistości i zamknęłam za sobą drzwi na klucz. Odwróciłam się przodem do samochodu zaparkowanego na podjeździe. Jego kierowca opierał się tuż obok drzwi pasażera. Ubrany zupełnie inaczej niż na co dzień. Jego biodra opinały czarne jeansy, a klatkę równie czarna koszula. Jego włosy zostały potargane przez wiatr. Musiał się przebrać. Pewnie wieczorem znów wskoczy w cholernie drogi garnitur i sprawi, że moje strategiczne miejsce pomiędzy udami zacznie palić z pragnienia. Już teraz wyglądał obłędnie i seksownie, a co dopiero wieczorem. Posłałam mu delikatny uśmiech i zaczęłam zbliżać się w jego kierunku. Rozluźnił ramiona i otworzył drzwi, zapraszając mnie do środka.

- Gdzie masz garnitur? - zapytałam.

- W domu. Musiałem rano pojechać na chwilę do firmy i zawieźć Martinowi potrzebne dokumenty. Dzisiaj wszystko jest w jego rękach. - Oh! Mam nadzieje, że sobie poradzi. Bardzo go lubię i wierze w niego. To zdolny chłopak. To właśnie on dużo mnie nauczył.

Wsiadłam do środka i zapięłam pas. Torebkę ułożyłam między nogami i spojrzałam na siebie ostatni raz w małym lusterku. Nie chciałam, żeby mężczyzna zauważył, że się denerwuje. Pewnie zacząłby się śmiać. Nie przepuściłby takiej okazji. Przez to poczułabym jeszcze większy stres.

Nasza pierwsza randka jest dla mnie ważnym wydarzeniem...

- Dokąd jedziemy? - To on jest organizatorem dzisiejszej wyprawy. Jestem ciekawa, co dla nas wymyślił.

- Nie zwiedzałaś tutaj niczego, więc nasza lista atrakcji jest długa. - odpalił stacyjkę i ruszył z podjazdu. - Muszę ci podziękować właśnie za to. Nie muszę się głowić, gdzie byłaś i martwić, że zabiorę cię znów do tego samego miejsca. - roześmiał się, a ja to odwzajemniłam. Jego dobry humor stał się dla mnie oznaką, że dzisiejszy dzień będzie bardzo udany. Postanowiłam o nic więcej nie pytać i resztę drogi spędzić ciszy. Czarnowłosy co jakiś czas zawieszał swoją dłoń na moim udzie i muskał mnie opuszkami palców. Pieszczoty nie trwały jednak długo. Musiał zmieniać biegi. Droga do miasta zajęła nam trochę więcej niż trzydzieści minut. Dopiero gdy wjechaliśmy na główną ulicę, zaczęłam rozglądać się na boki.

Jak tutaj jest pięknie!

Wszystko jest takie kolorowe i zadbane!

- Pięknie tutaj. - wymsknęło mi się.

- Tak to prawda. To miejsce jest zupełnym przeciwieństwem smutnego i ponurego magicznego świata. - mężczyzna wjechał w głąb ulic i zatrzymał się dopiero przy dobrze znanym mi widoku. Ciąg kolorowych budynków przywrócił moje wspomnienia.

- Byłam tutaj.

- Przypłynęłaś promem? - przytaknęłam. - Zaskoczyłaś mnie, ale to nie znaczy, że stąd pójdziemy. Przejdziesz się ze mną jeszcze raz tymi uliczkami Granger.

- Z wielką przyjemnością. Tutaj jest pięknie Severusie. - odpięłam pasy i nie czekając na czarnowłosego, wysiadłam. Na ramiona zarzuciłam jeansową kurtkę i poprawiłam torebkę. Rozejrzałam się dokoła. Znów widzę te piękne budynki. Dalej nie mogę przestać ich podziwiać. Czarnowłosy złapał moją dłoń i splótł nasze palce. Pociągnął mnie do przodu i razem ruszyliśmy wzdłuż ulicy. Kolorowe budowle były nieodłącznym elementem naszej wyprawy.

- Dlaczego prom? - spojrzałam na niego zaskoczona.

- Dlaczego przypłynęłaś promem? Mogłaś teleportować się za pomocą magii.

Niewłaściwe małżeństwo [Sevmione] 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz