Rozdział czwarty.

10 1 125
                                    

Nauczyciel spóźniał się już 15 minut. Połowa uczniów się zwolniła a druga połowa została. Ja należałxm do tej drugiej połowy. Nie chciałxm na starcie zostać skreślonx u nauczycieli. Tym bardziej, że ten nauczyciel podobno jest największą kurwą w historii tej szkoły.

- W poprzednim roku miałam zagrożenie z biologii. - Odezwała się Rika. - Nie wiem jak w tym roku zdam skoro są 2 razy trudniejsze tematy. Cholera czemu musi nas uczyć taki skurwysyn?!

- Jakoś zdamy... - Odezwałxm się. - Zobaczycie wszystko będzie dobrze. Od zawsze miałxm dobre oceny z biologii, więc będę mogłx wam pomagać. - Jak na heterosa przystało jestem geniuszem...w ściąganiu.

- Dzięki ale to nam prawdopodobnie nie pomoże. Całą pierwszą klase miałam korki u brata sevena i huja mi to pomogło. A on jest geniuszem jeśli chodzi o biologię i chemie. Nic dziwnego, że poszedł na biolchem... - Powiedziała Emilia.

- Ten nauczyciel z najłatwiejszych tematów potrafi zrobić test tak cholerny, że nie zdasz! Raz myślałam, że dostane 5 kurwa wkuwałam całe dnie i na huja mi to było skoro dostałam marne 2. Nienawidzę tego nauczyciela. To jest pewne, że nie zdam. Jestem skreślona już na starcie. - Załamała się blondynka.

- Wszyscy sobie tak źle radzą w tej klasie z tego przedmiotu? - Zapytałxm.

- Hmm... wszyscy poza jedną osobą. Jebany Noe dobrze sobie radzi z tego przedmiotu. Pewnie sam nauczyciel się go boi. A właśnie! Opowiadałyśmy ci o tej plotce, że Noe jest wampirem? - Powiedziała Rika.

- Przestań mu mieszać w głowie takimi pierdołami. - Wtrąciła się Emilia. - To tylko głupia plotka wymyślona przez heterosów aby uprzykrzyć mu życie. Wgl kto normalny by uwierzył w coś takiego?

- Dzień dobry. - Powiedział nauczyciel wchodząc do klasy.

Zatkało mnie gdy zobaczyłxm jego wygląd. Nie wierzyłxm własnym oczą. Jakim cudem ktoś tak wspaniały może istnieć? Miałxm wrażenie, że jest przystojniejszy od Zena. Jego białe włosy wyglądały jak jakaś chmurka aż miałxm ochote je poklepać bo wydawały się takie przyjemne. A te oczy... Gdybym byłx nienormalnx to wyrwałxbym je mu. Nigdy nie widziałxm tak pieknych niebieskich oczu. Jeśli ktoś powiedziałby mi, że miłość od pierwszego wejrzenia nie istnieje to wyśmiałxbym go w twraz.

- Gdzie ten nowy uczeń... - Niebieskooki zaczął się rozglądać po klasie. - Ty. - Powiedział patrząc na mnie. - Jak się nazywasz?

- J-jestem E-edward.. S-senpai - Ledwo co udało mi się wysłowić. - P-p-plis f-fuck m-me d-dedi - Powiedziałxm dużo ciszej aby mnie nie usłyszał.

- Miło mi cię poznać. Nazywam się Gojo Satoru, będę cię uczył biologii. - Odezwał się przyjaźnie. Aż mnie zszokowało, że jest taki miły. Po opisie dziewczyn wydawało mi się, że będzie oschły. - A teraz proszę was klaso o wyciagniecie książek. Ktoś mi przypomni na czym skończyliśmy?

Całą lekcje myślałxm tylko o moim nowym nauczycielu. Wszystko mnie w nim pociągało. Te jego ręce mmmm te palce mrrr. Mogłxbym godzinami myśleć co by mógł nimi robił. Moje rozmyślanie na temat boskiego ciała Gojo przerwały mi moje koleżanki.

- Ej idziesz gdzieś? Bo jest przerwa 20 minutowa. - Zapytała Rika.

- A gdzie planujecie iść? - Odpowiedziałxm.

- Nie wiem... Tak po korytarzu pochodzić. - Powiedziała Emilia.

- Eh to mogę pójść. - Odpowiedziałxm i wyszliśmy z klasy. Szczerze to wolałxbym dokończyć moje rozmyślanie na temat Gojo ale niestety inni muszą mi przeszkadzać w tak ważnych czynnościach. Myślenie o jego długich palcach (emilia palcara era) wydawało się znacznie ciekawsze niż spędzanie czasu z przyjaciółmi. Ciekawe czy ma jeszcze coś długiego a może dłuższego od tych wspaniałych palcy. Dobrze, że jeszcze jutro mam z nim lekcje. Będę mogłx sie na niego napatrzeć. Szczerze to przestało mi zależeć na zdaniu. Zawsze można zaliczyć w inny sposób a nie przeszkadzałoby mi być o rok dłużej w tej samej klasie gdyby uczył mnie Gojo.

- Hej! - Podszedł do nas Zen z jego przydupaską. Z tego co pamiętam miała na imię Jaehee. - Wszystko dobrze Edward? Już lepiej się czujesz?

- O hej, Zen. Tak, już lepiej się czuje. Dziękuję, że pytasz. - On w odróżnieniu od innych pizd z klasy się martwi. Nawet moje koleżanki się nie spytały jak się czuje.

- Miałxs napisać do mnie wczoraj gdy poczujesz się lepiej... Czekałem cały dzień na twojego sms. - Powiedział.

- Co?? - O boże jakie to słodkie. Cholera czemu moi przyjaciele się tak o mnie nie martwią jak on. - Jejku przepraszam... Zapomniałxm. Byłxm strasznie zmęczony wczoraj i przespałxm cały dzień..

- Jasne, rozumiem. Wiesz, jak coś to zawsze możesz do mnie napisać albo zadzwonić kiedy chcesz.

- Zen, chodźmy już. Mieliśmy iść do biblioteki. - Wtrąciła się szatynka.

- Jasne, jasne już idziemy... - Nie wiem czemu ale wydawało mi się, że Zen posmutniał. W sumie nic dziwnego, też bym nia chiałx spędzać czasu z tym gównem. - Do zobaczenia Edward. - Powiedział i odszedł z tą dziewczyną.

- Szczerze to nie sądziłam, że się zaprzyjaźnicie. - Odezwała się Rika. - Zen zawsze się zadawał z ładnymi ludźmi...

- Dobra, chodźmy dalej. Musimy znaleźć Jumina. - Powiedziała Emilia.

- Po cholere? Czy ty go czasem nie lubisz? - Odpowiedziałxm jej.

- Muszę uprzykrzac mu życie tak jak on to zrobił Sevenowi! To jest moja misja życiowa! Do tego powołał mnie Marcel!

- Jaki Marcel? - Zdziwiłxm się.

- Ona jest Marcelianka... Jakaś religia dla ułomnych. Wierzy w jakiegoś Marcela który lata na poduszcze. Szkoda słów. Niby ma 17 lat a zachowuje sie jak przedszkolak. - Wytłumaczyła mi Rika.

- O Emilia i jej przydupasy. - Odezwał się za mną znajomy głos.

- Powiedział gościu chodzący z obstawą po szkole.- Odpowiedziała mu marcelianka (nowe przezwisko dla Emilii😇)

- A ciebie chyba gdzieś widziałem... - Odwróciłxm się aby zobaczyć z kim rozmawia Emilia. O kurwa Jumin... A obok niego stała banda jakiś prawdopodobnie bogatych dzieciaków. Tak obstawiałxm bo nosili podobne ubrania do Jumina. DO CHOLERY CO ROBI OBOK NIEGO CHILDE?!?!?!?! - To ty zablokowałxs kolejke na stołówce... - Zwrócił się do mnie. - Eh szkoda słów. I ty się zadajesz z takimi ludźmi Emilia.

- Zablokowałx kolejke aby cię wkurwić! Wszystko jest planowane z góry! Marcel tak chciał! - Wykrzyczała Emilia.

- Przestań się zachowywać jak dziecko. Żaden Marcel nie istnieje. Jedyny Bóg jaki istnieje to Bóg chrześcijański.

Jumin anty marcelianizm era

- Twój spierdolony Bóg nie istnieje ale mój tak! Mogę ci go nawet przedstawić. - Powiedziała wkurwiona Emilia.

- Emilia może się uspokoisz?... - Probowałxm ją uspokoić. Nie chciałxm sobie narobić wstydu tym z kim się zadaje przed Childe. Cholera, że akurat on musi należeć do bandy przydupasów Jumina i jeszcze oglądać ten cyrk na kółkach.

- Zamknij się Edward. Nie widzisz, że tu toczy się dyskusja na temat jedynej prawdziwej religi czyli marcelianizmu?! - Krzyknela na mnie. Nigdy nie widziałxm jej tak wkurwionej...Chociaż w sumie to widziałxm ostatnio w klasie gdy opowiadała o Juminie.

- Edward chcesz się może przejść? - Zapytał mnie Childe. Nigdy się tak nie zdziwiłxm jak dzisiaj. Aż moje usta zrobiły kształt litery O ze zdziwienia. To chyba była ostatnia rzecz jaką oczekiwałxm od Boga bo myślałxm, że jest zbyt niemożliwe aby mogło się stać prawdziwe.

- Tak! Oczywiście! A gdzie? - Odpowiedziałxm z entuzjazmem.

- Nie wiem... Po prostu chodźmy gdzieś się przejść bo nie chce mi się ich słuchać.

- Childe. Chcesz mi powiedzieć, że masz zamiar spędzać czas z ta porażka życiową? - Zapytał się go Jumin.

- Co? Jak go/ją nazwałeś?! - Wykrzyczała Emilia.

- Oczywiście, że nie.. Nie mam zamiaru się z nia/nim zadawać... - Odpowiedział Juminowi i odszedł.

Moje serce w tym momencie zostało przełamane na pół. Najpierw życie (autorka hehe) robi mi nadzieje tylko po to aby ją później zniszczyć.
Cały dzień przeryczałxm po tym wydarzeniu. Moje wszystkie chęci do życia zostały zniszczone. Nie wiem czy kiedykolwiek stane twarzą w twarz z Childe.

Little_Crazy_Witch

Szkoła przetrwania [ HAREM X ]Where stories live. Discover now