Czuł się strasznie. Praca się nie kończyła, nie odezwał się do Minho ani razu, nie patrzył na niego nawet. Ograniczał się do tego, do czego musiał. Miał ochotę wrócić do domu, zakopać się pod kołdrą i płakać. Ryczeć w poduszkę jak debil, za którego z resztą się uważał. Znowu dał się wykorzystać.
—Wróciłem!-Krzyknął Chan wchodząc do budynku-I kupiłem! Będziemy mogli się tam przenieść nawet jutro!-Kilku z chłopaków „ucieszyło" się z tego, co powiedział Chan, reszta go po prostu olała-A wy co? Wszystko w porządku?-Jisung nie spojrzał nawet na Chan'a, który zadał im pytanie-Sung? Źle się czujesz?-Sam nie wiedział. Kręciło mu sie w głowie przez przemęczenie i ledwo stał już na nogach-Może powinieneś odpocząć?
—Nie, to nic. Po prostu-I jakim błędem było to, że sie odwrócił. Ewidentnie zbyt szybko przez co przed jego oczyma pojawiła sie ciemność. I nie miał pewności czy to Chan czy Minho go złapał, ale wiedział, że któryś z nich właśnie uratował go przed upadkiem.
—Zdecydowanie powinieneś wrócić do domu, Jisung. Niech Minho cię odwiezie.
—Dam sobie rade. Nie jestem dzieckiem-Warknął zrzucając z siebie dłoń Chana.
—Nie jesteś w stanie prowadzić i nie pierdol mi, że tak, a na nogach do domu zapierdalać ci nie pozwolę. Więc teraz wsiadasz grzecznie do auta Minho, a on jeszcze grzeczniej zawozi cię do domu!-Krzyknął Chan zdenerwowany upartością Jisung'a-Ledwo trzymasz sie na nogach. Nie obchodzi mnie to, czy coś sie między wami stało!
—Ma racje, Jisung. Odwiozę cię...-Wywrócił oczyma.
🌬🌬🌬
Nie odezwał się do starszego całą drogę mimo tego, że prawie pół godziny stali w korku. Minho wydawał się wręcz przybity całą tą sytuacją. Ilekroć starał się zagadać do młodszego ten ignorował go, zlewał, albo odpowiadał na tyle chamsko, że odechciewało mu się rozmowy.
—Jisung...proszę cię, przestań-Starał się być spokojny, zwłaszcza, że prowadził-Możesz mi wreszcie powiedzieć o co ci do cholery chodzi?
-Mam zły humor, Minho. Po prostu. Jak jutro mi przejdzie to moje myśli będą całkowicie inne, a jak teraz wszystko ci wygarnę to oboje będziemy źle się z tym czuć. Nie chce tego. Po prostu-Starszy westchnął. Więc coś zrobił źle....
—Co zrobiłem źle? Chodzi ci o ten seks w aucie?
—Nie...nie wiem. Nie mam pojęcia-Zatrzymał się pod blokiem młodszego. Nie chciał jednak by ich rozmowa skończył się na tym.
—Przepraszam jeżeli poczułeś się wykorzystany, Sung. Nie chciałem tego...
—Sam się na to zgodziłem. Mogłem ci po prostu powiedzieć, że nie. Ale tego nie zrobiłem. Później pokłóciłem się z Chan'em i do tego wszysktiego doszła moja mama...zbyt wiele rzeczy zwaliło mi się na głowę na raz. Dlatego to wszystko wyszło tak w nie inaczej. Oberwało się tobie, co jest może po prostu nie fair. I przepraszam cie, Minho. Nie zależało mi na tym. Jedynym którego powinienem oskarżać o swoje chujowe samopoczucie jestem ja sam. Dlatego...przepraszam, Minho. Napisze jak będzie lepiej-I nie zatrzymał go, kiedy ten wysiadł z auta nie żegnając się nawet. Ale samemu poczuł się...źle. Jakby to jednak jego winą było to, jak czuł się Jisung. Przecież przez niego pokłócił się z Chan'em. A teraz zachowywał się w tak dziwny i chujowy sposób, którego Minho nie potrafił zrozumieć. Problem w tym, że sam Jisung nie rozumiał do końca, o co mu chodziło. Irytował sam siebie, przez co było tylko i wyłącznie gorzej.
🌬🌬🌬
—Minho-
—Daj mi spokój, Chan-Musiał wrócić do swojej pracy. Był wściekły. Nie wiedział już nawet czy na siebie czy na Jisung'a-Nie chce, żeby tobie się oberwało-Bo nie chciał znowu kłócić się ze starszym. Z resztą z nikim nie chciał. Z Jisung'iem zwłaszcza. Młodszy był dla niego kimś bardzo ważnym. Sam tego nie rozumiał, ale zdecydowanie potrzebował Han'a w sowim życiu. I być może to denerwowało go w tym wszystkim najbardziej. Że wiedział, jak trudno żyłoby mu się, gdyby nie było w jego życiu Jisung'a. Zawsze starał się utrzymać w tym, że nienawidził młodszego. Ale od zawsze było to kłamstwo. Pierdolone pomówienie i coś, co nigdy nie miało miejsca.
Nie rozumiał też samego Jisung'a. Przecież też upierał się w tym, że nienawidzi Minho. A później? Wskoczył mu do łóżka. Może był wtedy pod wpływem amfetaminy, jednak nie był na tyle nieprzytomny umysłowo, żeby wtedy nie odmówić. A tego nie zrobił. I tak zaczęło się to błędne koło, karuzela, której żaden z nich nie potrafił zatrzymać.
Pytanie, czy chcieli ją zatrzymać?
—Pokłóciłeś się z Jisung'iem? Oboje zachowujecie się dzisiaj dziwnie-Skwitował Chan.
—Nie...nie ważne!-Jak miał się uspokoić, skoro wszystko dookoła doprowadzało go tylko i wyłącznie do większego szału?
—Chodź z nami zjeść...
—Nie jestem głodny!-Odszedł w zamiarze kontynuowania pracy, którą miał dokończyć z Jisung'iem. Teraz został w tym sam, więc czas wykonywania tej mozolnej pracy wydłużył się conajmniej o godzinę.
A jedyne o czym myślał to to, jak bardzo miał ochotę to wszystko rzucić. Znów. Dlaczego ciagle dążył do tego samego celu? Czy to miało w ogóle jakikolwiek sens? Był w stanie wygrać z losem?
—Kurwa mać...-Przeklinał sam do siebie. Czuł się zagubiony, niezrozumiany i tak jakby to Ok sam nie rozumiał wszystkiego co się działo. Bo skąd mógł wiedzieć, co siedziało w głowie Jisung'a, skoro nie wiedział nawet co siedziało w jego własnej?
________________________________
14.08.2022
Jest to dość krótki rozdział
Ale chce wrócić do regularności
Jeden rozdział na tydzień
Upominajcie mnie, jeżeli po tygodniu się nie pojawi, proszę!MrsMoonK🌙
CZYTASZ
JUST BREATHE||MINSUNG||
Fanfiction„I'm still on my way Without oxygen I'ma still wonder" Jisung był bardziej niebezpieczny niż się wydawało, a Minho...Minho go po prostu nie lubił. Nie lubił go z jednego cholernie denerwującego powodu „-Coś ty taki zdenerwowany?-Zdecydował się zapy...