czy wi(e)działeś?

147 15 6
                                    

Biegł. Bolały go płuca, ściskało go w boku, ale biegł najszybciej jaktylko  mógł przez Dolinę Godryka.

Było cicho. Ludzie pochowali się już dawno w domach, jakby nieświadomi tragedii mającej miejsce w sąsiednim domu.

Tragedii spowodowanej przez niego.

Nigdy by się do tego nie przyznał, ale czuł jak łzy zbierają się w jego oczach, kiedy dostrzegł zapadnięty dach domu Potterów. Domu Lily. Nawał myśli zatruwał mu głowę, bo Lord Voldemort był wszystkim, ale nigdy nie litościwym, nigdy nie miłosiernym i Boże, jeśli ona jest martwa, jego dusza odejdzie, gdy tylko spojrzy na jej martwe ciało.

I nawet żałosne truchło jego największego wroga nie sprawiło mu takiej satysfakcji jak mogłoby kiedys.

Wbiegł po schodach, ignorując ślady walki toczonej przez Pottera. Glupiec. Naprawdę myślał, że się obroni? Przed NIM? Sam?

Uderzył w drzwi, prawie wylamując je z zawiasów. Odetchnął z ulgą, kiedy zobaczył jego ukochaną Lily stojącą o własnych siłach. Jego ukochaną Lily z pięknymi, zielonymi oczami wbitymi w dziecko, którego klatka piersiowa się nie poruszała. Jej piękne, złamane spojrzenie, łzy spływające uroczyście po rumianych policzkach.

Nie widział martwego dziecka.

what have you done | hp Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz