Prolog

1.9K 88 12
                                    

Dzieci są niezwykle wrażliwe, trzeba poświęcać im uwagę, zajmować i uczyć życia. Żadne dziecko nie jest winne temu w jakiej rodzinie przypadło mu się urodzić. Każdy maluch zasługuje na kochaną, troszczącą się rodzinę. Każda dorosła osoba powinna być świadoma jaki dostała skarb od życia, ale nie każda jest na to gotowa. Nauczmy się kochać to co cenne.

Okażmy miłość, tym których kochamy, bo czas spieszy się nam ich zabrać.

***

Siedziałam na kolanach taty i nie mogłam oderwać wzroku od dużego ekranu telewizora. Wszystko na nim działo się tak szybko, że ledwo nadążałam. Starałam się chłonąć każdy moment i każde okrążenie, aż kręciło mi się w głowie. Samochody jeździły szybko po torze, były nawet szybsze od tatusia i wujka Cama! To nie były takie zwykłe samochody, były jak… wyścigówki, którymi bawił się Hunter. I każda była innego koloru, jupi!

- Też tak chcę! - krzyknęłam podekscytowana. - Tato, kupisz mi taki? - zawodziłam, zerkając na tatę.

Tępo patrzył w ekran, myśląc nad odpowiedzią. Przełknął ślinę.

- Jesteś za młoda, córeczko. - zaczął spokojnie. - Może kiedyś, w dalekiej przeszłości. Bardzo dalekiej. - ostatnie zdanie powiedział tak cicho, że nie zrozumiałam.

Wzruszyłam ramionami i krzyknęłam na cały głos.

- Mamo, słyszałaś?! Tatuś powiedział, że kupi mi wyścigówkę. Taką prawdziwą, dużą i szybką.

Głowa mamy wyjrzała z kuchni. Spojrzała na tatę z przygarną i pokręciła głową. Kiedy jej wzrok padł na mnie, na twarzy zagościł uśmiech.

- To cudownie, Cassie. Już nie mogę się doczekać, aż twój cudowny ojciec przyprowadzi piękną różową wyścigówkę do naszego garażu. - mama zachichotała.

- Mi amore, przestań mnie dręczyć. Wiem, że robisz to specjalnie. - burknął. - Może ty też życzysz sobie wyścigówkę? - zapytał, poruszając w sugestywny sposób brwiami.

Zmarszczyłam nos, nie wiedząc co się dzieje. Rodzice wymienili porozumiewawcze spojrzenia, a ja się skrzywiłam. Nie lubiłam, nie być wtajemniczona.

- Princessa. - uniosłam na niego wzrok. - Kupię ci ten przeklęty pojazd pod warunkiem, że mi coś obiecasz.

Zalała mnie fala ekscytacji.
Tak! Mój samochód.
- A co takiego?

Ojciec posadził mnie na kanapie, z której sam wstał i uklęknął przede mną. Poprawił moją niebieską sukieneczkę, która się podwinęła i złożył szybki pocałunek na moim czole. Westchnęłam zniecierpliwiona.

- Kochasz mnie, prawda? ,- pokiwałam energicznie głową, a włosy powpadały mi do oczu.

- Bardzo.

Roześmiałam się i rzuciłam się w jego ramiona.

- To dobrze się składa, księżniczko. Samochód za obietnicę. - był strasznie, ale to strasznie poważny.

- Jaką obietnicę?

Czemu on musi tak przedłużać? Ja chcę wiedzieć co muszę zrobić, by dostać wyścig!

- Pamiętaj, że się zgodziłaś. - zastrzegł od razu. - A więc przysięgniesz, że nie sprowadzisz do domu żadnego chłoptasia. Może dopiero jakoś po trzydziestce to może będę gotowy.

Chłopcy są blee. Po co miałbym sprowadzać ich do domu? Wystarczy mi Hunter i Evan.

- Ethan przestań wykorzystywać to, że ona jest za mała, żeby zrozumieć co ty chrzanisz! - warknęła mama, w stronę zadowolonego taty.

- Cicho, Vivian. Nie wtrącaj się w moje układy z naszą córką. Ktoś w tej rodzinie musi dbać o jej dobrą przyszłość i to bez żadnych przychlastów.

- Co to jest przychlast? - zapytałam, kiedy jego uwaga znowu skupiła się na mnie.

- To chłopcy, którzy będą się za tobą oglądać i przystawiać.

Hmmm

- A co z moim samochodzikiem z telewizji? - zmieniłam temat, bo nie lubię być w niewiedzy.

- Najpierw musisz ładnie obiecać, że nie będziesz spotykać się z chłopcami.

Na samą myśl się skrzywił. Ja też
Oni są okropni i głupi to po co mam ich sprowadzać do domu?

- Obiecuję, na wszystkie moje zabawki.

Rodzice się roześmiali.

- Moja córeczka. - szepnął w moje włosy.

- Wiesz, że ona za kilka lat da ci popalić, a ta twoja ,,umowa" nie będzie się liczyła?

Prychnął, mocniej mnie do siebie przyciskając.

- Nie psuj chwili, kochanie..

Witam ponownie!

Wracamy z rodziną Williams.

Mafioso's daughterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz