Kilka lat wcześniej
Mamo?
Ręce zaczęły mi drżeć z nerwów. Rozglądałam się po pustej przestrzeni. Nigdzie nie widziałam swojej mamusi. Czułam jak do oczu napływają mi łzy. Ja tylko chciałam pobawić się w chowanego i pobiegłam przed siebie, a teraz zostałam sama. Chcę do mamy.
Nie wiedziałam co zrobić. Chciałam do mamy i wujka. Tutaj było tak cicho i pusto. Same drzewa i trawa. Roztrzęsiona zaczęłam się cofać, a kilka łez spłynęło po moim policzku. Szybko je starałam, bo tata powtarzał, że muszę być silna.- Zgubiłaś się? - wzdrygnęłam się, słysząc chłopięcy głos.
Uniosłam przestraszone oczy na siedzącego pod drzewem czarnowłosego chłopczyka, który przyglądał mi się wnikliwie.
Warga mi zadrżałam.
Rodzice często mi powtarzali, że muszę być ostrożna i żebym nie rozmawiała z nieznajomymi. Bardzo chciałam posłuchać ich rad, ale nie mogłam widząc ponure, smutne spojrzenie jakim zostałam obdarowana. Poczułam potrzebę podejścia do niego i przytulenia go.- T-tak. - zająknęłam się, kiedy mu odpowiedziałam.
Czarnowłosy podniósł się z trawy i otrzepał swojej ciemne dresy z zieleni. Był ode mnie wyższy i starszy. Mimo, że moje ciało drżało, nie ruszyłam się z miejsca.
- Jak masz na imię? - zapytał, podchodząc bliżej. Był zdystansowany i ostrożny, ale też zaciekawiony.
- Cassie. - odparłam niepewnie, bawiąc się palcami ze zdenerwowania.
Może źle postąpiłam wyjawiając mu swoje imię, ale wydawało mi się to odpowiednie. Moje głupie serce, chciało ukoić niepokój szalejący w oczach tego chłopca.
- Jesteś wstydliwa, mały krasnalu? - pusty wyraz zniknął, zastąpił go lekki uśmiech.
Zacisnęłam dłoń w piąstkę. Nie lubię, kiedy ktoś śmieje się z mojego wzrostu. Mama mówi, że dziewczynki zwykle są niższe.
- Nie i nie jestem krasnalem. - odparłam buntowniczo, wyginając wargę.
Chłopak roześmiał się i schował ręce do kieszeni spodni. Pobujał się na piętach do przodu i do tyłu. Podrapał się po głowie, lekko zakłopotany.
- Zgubiłaś rodziców? - zmienił temat.
Przytaknęłam.
Oczy zaczęły mnie piec, od wstrzymywanych łez.
Chciałam do mamy i wujka Tylera.
Postąpiłam głupio, przybiegając tutaj. Teraz muszą się o mnie martwić. Czuję się z tym okropnie, zabrali mnie na lody, a ja postąpiłam tak bezmyślnie. Weszłam między drzewa i szłam coraz głębiej, bo zobaczyłam wiewiórkę. Lubię wiewiórki i chciałam jedną złapać i pogłaskać. Są małe i słodkie, w dodatku są rude. Pognałam za nią, ale ona pomknęła na drzewo. Chwilę później zaatakował ją jakiś ptak i zaczął latać za nią wokół tego drzewa. Wystraszyłam się i uciekłam stamtąd.- Pewnie się boisz, ale nie musisz. Pomogę ci ich znaleźć, ale pod warunkiem, że chwilę ze mną tutaj posiedzisz. - zaproponował niepewnie. Z jakiegoś powodu uśmiech rozświetlił moją twarz i zgodziłam się. - Chodź. - wyciągnął do mnie rękę, a ja ją przyjęłam.
Chłopak zaprowadził mnie pod to samo drzewo, przy którym pierwszy raz go zobaczyłam. Usiadł na ziemi porośniętej ładną zieloną trawą i poklepał miejsce obok siebie.
- Przecież nie gryzę, krasnalu. - westchnął, opierając głowę o pień drzewa. - Siadaj, nie krępuj się.
Z wahaniem podeszłam i zajęłam miejsce obok niego. Niepewnie przyciągnęłam nogi do piersi i objęłam je rękoma.

CZYTASZ
Mafioso's daughter
RomancePowiązane z ,,My beloved mafioso" Opowiada historię Cassie Williams, córki Ethana i Vivian. Cassie uwielbiała adrenalinę i jazdę na motorze, bo to właśnie ją uszczęśliwiło. Przed nią zostały jeszcze ostatnie dni szkoły. Tylko od niej zależy czy prz...