Rozdział siódmy

86 1 0
                                    


Przeszłość 

Piątkowy poranek należał do jednej z najtrudniejszych chwil w moim życiu. Wczoraj w nocy udało mi się przewieźć rzeczy do teatru i dobrze je schować, tak by Lily mogła je wykorzystać, gdy będzie się tam ukrywać. Wierzyłem, że ten plan może się udać, wierzyłem, że uratuje moją siostrę. Kiedy zszedłem na dół w kuchni kręciła się Lily, która wyglądała okropnie. Miała duże wory pod oczami a jej skóra była szara – stresowała się, co nie było dla mnie zaskoczeniem. Sam byłem przerażony na myśl o tym co będzie gdy Lily się nie uda. W ciszy jedliśmy śniadanie rzucając sobie jedynie krótkie, dość sugestywne spojrzenia.

Punktualnie o 9 Lily wstała od stołu i ruszyła do swojego pokoju, bo torbę w której miała przygotowane rzeczy na próbę. Wszystko wyglądało tak jak zawsze. Zaniepokoiłem się jednak, gdy usłyszałem, że Thomas wezwał Lily do jego gabinetu. W niecierpliwości kręciłem się po korytarzu, czekając aż ich rozmowa się kończy. Co dziwne i niespotykane, nie usłyszałem żadnych krzyków. Ojczym o niczym nie wie, prawda? Niby jak miał by się dowiedzieć? – zastanawiałem się, czując jak mój żołądek skręca się coraz bardziej. W końcu drzwi gabinetu otworzyły się i Lily razem z Thomasem stanęli u szczytu schodów.

-Jak to się mówi, połamania nóg Liliano – jego głos był spokojny ale było w nim coś co słyszałem po raz pierwszy. Poza tym od kiedy obchodzi go co robi Lily? Nigdy nie widział jak tańczy. Nigdy się tym nawet nie interesował. Siostra również się zdziwiła, jednak odwdzięczyła się niepewnym uśmiechem. Zrobiła pierwszy krok na schodach. Krok, który był początkiem jej końca. Thomas szybko wyciągnął ręce do przodu i pchnął Lily, tak mocno jak potrafił. Dziewczyna nie miała szans, od razu runęła na sam dół schodów, obijając się przy tym porządnie. Pamiętam krzyk, jaki usłyszałem, gdy nagle Lily zatrzymała się przed moimi nogami, po tym jak stoczyła się ze stromych, długich, krętych schodów. Podniosłem wzrok, ojczym wciąż stał na szczycie, z wielkim uśmiechem na ustach.

- Zawsze jestem o krok przed tobą Luca – powiedział, akcentując każde słowo. Łza powoli spłynęła po moim policzku. Nie słyszałem już krzyku siostry. Nie odzywała się, nie płakała. Leżała nieprzytomna, a jej noga była wykrzywiona zdecydowanie tak jak nie powinna być. Z jej głowy sączyła się krew. Opadłem na kolana i drżącą dłonią, przejechałem po jej ślicznych, jasnych włosach.

- Przepraszam – wyszeptałem.

Operacja Lily trwała 3 godziny. Okazało się, że upadek spowodował złamanie biodra i lekki wstrząs mózgu. Aż do nocy, siedziałem przy siostrze trzymając jej dłoń, kiedy w końcu jakaś pielęgniarka mnie wyrzuciła. Wróciłem do domu, nie spotkałem już jednak ani ojczyma ani matki. Całkowicie wykończony zamknąłem się w swoim pokoju z butelką whiskey. Płakałem tak jak nigdy wcześniej. To była moja wina. To przeze mnie Lily leży teraz w szpitalu. To przeze mnie już nigdy nie będzie mogła tańczyć. To przeze mnie będzie musiała wyjść za Conora i cierpieć do końca życia. To ja wymyśliłem ten cholerny plan, o którym dowiedział się Thomas. Skąd on do kurwy o nim wiedział? W tej chwili w mojej głowie zapaliła się lampka. Szybko wyszedłem z pokoju i ruszyłem do pokoju Charliego. Chłopiec już spał, więc nie zapalając żadnych świateł ruszyłem na jego łóżko, mocno dociskając jego szyję do materaca. Charles szybko otworzył oczy i wbił we mnie zaskoczone spojrzenie.

- Powiedziałeś mu? – wycharczałem – Zdradziłeś nas? – krzyczałem, dokładając drugą rękę do szyi chłopca. Teraz musiał walczyć o każdy oddech. Widziałem jak w jego oczach zbierają się łzy a twarz robi się coraz bardziej czerwona.

- Gadaj! – ryknąłem. Mój brat nie był jednak w stanie się odezwać. Zaprzeczył jedynie ruchem głowy, gdy jego oczy zaczęły powoli zamykać się przez brak dopływu tlenu.

- Ja mu powiedziałam- usłyszałem zza pleców i szybko puściłem chłopca. Szybko się wyprostował i starał się unormować oddech. Przede mną, we framudze stała matka, w jakiejś długiej czerwonej sukni.

- Skąd wiedziałaś?

- Nigdy Ci nie ufałam kochanie – powiedziała ze sztucznym uśmiechem. – Dlatego zamontowałam podsłuchy w każdym kącie waszych sypialni – zamarłem. Jak mogłem o tym nie pomyśleć? Przecież to było kurwa oczywiste, że mamy pluskwy.

- To przez twój głupiutki pomysł, twoja siostrzyczka będzie musiała jechać do ołtarza na wózku inwalidzkim. Wydaje mi się też, że nici z pierwszego tańca pary młodej, w końcu ślub już za 5 dni – westchnęła, a mnie ponownie zamurowało. Rozszerzyłem usta i podniosłem brwi, nie rozumiejąc o czym ta kobieta mówi, w końcu do ślubu zostały jeszcze ponad 3 tygodnie.

- Oh zapomniałam wspomnieć, przyśpieszyliśmy ślub – uśmiech na ustach matki, tylko się powiększył. Nie wytrzymałem, wziąłem lampę, która stała na szafce nocnej Charliego i rzuciłem nią w Mirandę. Niestety zdążyła się odsunąć. Zaśmiała się jeszcze sucho, po czym odeszła. Opadłem na kolana i ponownie zacząłem płakać. Nic nie widziałem, nic nie słyszałem. Czułem jedynie przeszywający mnie ból. Nagle jednak poczułem jak małe ręce oplatają się wokół mojego pasa. Charlie klęczał obok mnie, mocno się do mnie przytulając, choć jeszcze przed chwilą prawie go zabiłem.

- Przepraszam- wyszeptałem. Chłopiec nic nie odpowiedział, tylko wzmocnił uścisk. Wybaczył mi, choć nie powinien. Nie zasługiwałem na niego. Nie zasługiwałem na Lily. Nie zasługiwałem na nikogo.

***

Przez 4 dni siedziałem zamknięty razem z Charliem w jego pokoju. Przy wszystkich drzwiach byli ochroniarze, a w środku zamontowana była kamera, która nieustannie nas obserwowała. Nie miałem telefonu, nie miałem broni. Nie wiedziałem co dzieje się z Lily.

Wszystko zmieniło się jednak 5 dnia. Rano w pokoju zjawiła się matka, która przyniosła nam garnitury. Wiedziałem, że zmuszą nas do obecności na ślubie tak by nie wyniknął żaden skandal. Gdy byliśmy już ubrani, matka jakimś cudem zgodziła się bym mógł pożegnać się z Lily. Po weselu miała od razu jechać do domu męża. Cicho wszedłem do jej pokoju. Białe buty i welon leżały na łóżku, tak samo jaki kilka kosmetyków. Słyszałem lejąca się wodę w łazience, więc cicho usiadłem na krześle i oczekiwałem wyjścia siostry. Ale czy była tam z kimś? W końcu miała złamane biodro, jak miała by się sama poruszać.

- Lily? – zapytałem, pukając cicho w łazienkowe drzwi. W odpowiedzi dostałem jedynie ciszę.

- Lily? – tym razem odezwałem się głośniej. Ponownie brak odpowiedzi. Nacisnąłem klamkę, drzwi okazały się otwarte. Wszedłem do środka. W tej samej chwili część mnie zginęła. Nie pamiętam zbyt wiele z późniejszych wydarzeń. Pamiętam jedynie, że płakałem a później moje ręce pokryły się krwią, gdy starałem się zatamować cięcia, jakie wykonała Lily wzdłuż swoich żył. Jej śnieżnobiała suknia zmieniła się w czerwoną, a jej puste już oczy, były szeroko otwarte. Lily była martwa. Zginęła przez to, że matka zmusiła ją do wesela, którego nie chciała. Zginęła bo ojczym znęcał się nad nią psychicznie i fizycznie. Zginęła, bo ja nie potrafiłem jej ochronić. Wybrała ostatnią opcję ucieczki, zostawiając mnie na tym świecie samego, z rozerwanym sercem i nieustanną tęsknotą. Dlaczego mi to zrobiłaś Lily, dlaczego nie zabrałaś mnie ze sobą? – to pytanie nieustannie powtarzało się w mojej głowie. Wziąłem głęboki oddech. Wybiegłem z pomieszczenia, zostawiając tam zwłoki siostry. Wparowałem do gabinetu Thomasa, gdzie zastałem go, zapinającego koszulę. Podbiegłem do biurka i zgarnąłem z niego nożyk służący do otwierania listów. Bez chwili zawahania wbiłem go kilkakrotnie w ciało mężczyzny. Milczał. Nie wydał z siebie nawet najcichszego dźwięku. Był martwy, tak samo jak Lily.

Tego dnia straciłem siostrę. Tego samego dnia, zyskałem władzę. Matka wyjechała od razu po pogrzebie, nie bardzo obchodziło mnie gdzie się zaszyje. Ja również wyprowadziłem się z domu i kupiłem mieszkanie, za majątek, który od teraz należał do mnie. Choć nie byłem jeszcze pełnoletni, przez powyższe wydarzenia, rada postanowiła oddać mi władzę wcześniej. Tak mając 17 lat, stałem się bezwzględnym psychopatą, stojącym u szczytu Nowojorskiej mafii, który już na zawsze wyłączył swoje uczucia. A przynajmniej tak mi się wtedy wydawało. 

Zagubiony w przeszłości  - "Nowe pokolenie #2"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz