Xiao
Zapłakany podbiegłem do leżącego na asfalcie chłopaka. Kałuża krwi wypływała z pod niego, wyglądał tragicznie. Czułem się bezradny, nie dochodziło do mnie co się właśnie stało, byłem jak w transie nie widziałem nic poza bladym i zakrwawionym Aetherem.
- CHOLERA! - krzyknąłem kurczowo łapiąc chłopaka za luźną, niedawno jeszcze białą bluzę.
- Jezus Maria! - usłyszałem dźwięk trzaskających drzwi samochodowych i spanikowany kobiecy głos.
Wróciłem do rzeczywistości kiedy blondwłosa kobieta uklęknęła obok mnie.
- Dzwonię po karetkę! A ty chłopcze sprawdź czy oddycha! - rozkazała mi trzęsącym się głosem, a ja posłusznie wykonałem polecenie.
Zbliżyłem się do leżącego chłopaka, złapałem za jego brodę i lekko odchyliłem mu głowę do tyłu, próbując wyłapać jego oddech. Udało się, może nie był on do końca równy ale oddychał. Później przyłożyłem dwa palce do jego szyi w okolicach tętnicy. Wszystko wskazywało na to że był w stanie stabilnym. Jednak zaniepokoiła mnie jedna rzecz skąd leciało tyle krwi.
- Karetka już jedzie, błagam powiedz ze wszystko z nim dobre - oświadczyła nagle pojawiając się przy mnie kobieta.
- Wszystko wskazuje na to, że żyje ale martwi mnie skąd uwalnia się tyle krwi - powiedziałem próbując zachować powagę ale w rzeczywistości byłem ekstremalnie spanikowany.
- Daj mi zobaczyć - powiedziała po czym gestem ręki kazała mi się trochę odsunąć.
- Cholera jasna, tętnica udowa! Musimy to jakoś zatamować inaczej wykrwawi się na śmierć! - oświadczyła zestresowana.
W tym momencie już nie wytrzymałem razem z kobietą próbowaliśmy zatamować krwawienie do przyjazdu karetki ale ja byłem już cały we łzach. Gdybym tylko mógł skulił bym się teraz w kępkę i płakał, nie pamiętam bym w swoim życiu płakał tak bardzo jak dzisiaj.
Po kilku minutach usłyszałem syreny i migające światła zbliżające się do nas. Pomyślałem sobie wtedy w końcu. Jako pierwszy przyjechał wóz policyjny, a tuż za nim karetka. Ratownicy w ekspresowym tępie wybiegli na asfalt i kierowali się prosto do nas.
- Chłopcze, powiedz mi co się stało - rozkazał mi mężczyzna w okularach, który jednocześnie wyjmował coś z torby.
- J-ja uciekłem, on pobiegł za mną, nie zauważyliśmy jadącego samochodu...i-i - uciąłem bo łzy ponownie napłynęły mi do oczu w nadmiernej ilości.
- Dobrze rozumiem, a teraz proszę odsuń się - powiedział skupiony na badaniu Aethera.
- Błagam uratujcie go... - wyszeptałem do ratowników.
- Zrobimy wszystko co w naszej mocy - oświadczył mężczyzna obok.
Uważnie obserwowałem każdy ruch wykonywany przez ratowników. Starałem się udawać spokojnego ale na marne, w środku płakałem jak małe dziecko. Błagałem żeby Aetherowi nic się nie stało.
- Chłopaki zabieramy go do szpitala! Ładujcie go! - krzyknął ratownik w okularach.
- Przepraszam! Czy mogę pojechać z wami? Proszę... - zapytałem się błagalnym głosem.
- Jeśli bardzo chcesz, ale nie przeszkadzaj - oświadczył mężczyzna.
- Hola, hola! Chłopczyku musisz tu zostać i złożyć zeznania - usłyszałem z boku głos policjanta.
- A-ale błagam! Ja muszę z nim pojechać! - krzyknąłem.
- Ni- głos policjanta został przerwany.
CZYTASZ
Her brother | Modern Au | Xiaother |
FanfictionHistoria opisująca postacie z genshina jako zwykłych nastolatków XXI wieku. A w szczególności skupiając się na skrytym w sobie Xiao i promieniującym uśmiechem Aetherze. Czy nastolatkowie i ich przyjaciele poradzą sobie z uczuciami? Zazdrość, smutek...