Wszystko zaczęło się 31 grudnia Erwin wracał sam z sylwestra. Oczywiście lekko wstawiony jakoś nie miał ochoty dużo pić stwierdził, że pójdzie na piechotę do domu. Chciał być szybciej w domu, więc wybrał drogę na skróty. Zaczął iść mniejszą i czym węższą uliczką, szedł tak chwilę, gdyż nagle usłyszał trochę dalej basowy krzyk. Trochę się zdziwił. Początkowo miał przejść obok tego obojętnie, ale ciekawość wygrała i zaczął iść w tamtą stronę. Zatrzymał się, jednak gdy zobaczył rannego mężczyznę i najprawdopodobniej jego napastnika. Miał pewne postanowienie noworoczne, którego chciał się trzymać przez pewien czas. Dokładniej mówiąc chciał być miły dla innych, dlatego stwierdził, że pomoże osobie leżącej. Wtedy też przypomniał sobie, że ma w swojej kaburze na nodze pistolet, bez którego się nie rusza z domu. Długo się nie zastanawiał przez swój stan, wyciągając pistolet i pewnym krokiem zmierzał w kierunku tamtej dwójki, krzycząc "Zostaw go!". Na co napastnik od razu zareagował, zaczął uciekać. Widok broni bardzo go przeraził. Erwin widząc to był z siebie dumny ,że udało mu się przestraszyć chłopaka. Jednak nagle usłyszał basowy głos obok siebie, więc nie mógł dalej się na tym zastanawiać. Przynosząc pomoc nieznajomej osobie, nie wiedział jeszcze, że tej nocy uratuje policjanta, z którym będzie miał bardzo dużo złych i dobrych wspomnień. Erwin podchodził dość ostrożnie do poszkodowanego osobnika, ponieważ nie był pewien czy nie nie zrobi mu krzywdy. Po chwili zauważył, że się myli i pokrzywdzony nie ma groźnych zamiarów wobec niego. Szedł już pewniejszym krokiem. Nie dowierzał, jak zobaczył, że ofiarą napaści był sam Gregory Montanha nie dowierzał. Zaraz się otrząsnął i zaproponował:
- Chodź pomogę ci
- Spokojnie uda mi się wstać - zapewniał Gregory. Brunet po wypowiedzianych słowach, szybkimi ruchami próbował wstać, lecz nie udało się mu to i walnął plecami o ścianę. Siwowłosy od razu na widok tej sceny rzekł:
- Właśnie widzę, jak ci się udaje wstać. Chodź pomogę ci, przecież nie musisz się mnie bać no! To ja cię uratowałem, gdyby nie ja to ty byś tu leżał nie wiadomo ile. Ofiara dziwnie popatrzyła się na chłopaka nad nim, ale finalnie po chwili podała mu rękę. Wszystko po to by wyższy mężczyzna nie robiąc sobie krzywdy przy pomocy złotookiego wstał.
- Szpital jest zamknięty, bo dzisiaj sylwester. Także chodź opatrzę cię u siebie w domu - powiedział do fatalnie wyglądającego po bójce mężczyzny.
Gregory dość podejrzliwie patrzył się na mężczyznę stojącego przed nim. Chciał już mówić "Spokojnie zadzwonię po kogoś i przyjedzie po mnie". Jednak przecież dzisiaj była noc sylwestrowa, także dość niechętnie zgodził się na propozycję chłopaka. Złotooki zaczął powoli iść z pobitym policjantem do swojego mieszkania. Było one dość blisko. W trakcie "spaceru" Erwin powiedział zdanie, którego Grzegorz się za nic w świecie nie spodziewał:
- A tak w ogóle szczęśliwego nowego roku Grzesiu!
Wiem, że to nie dobre okoliczności, ale cieszę się, że cię poznałem. Mimo dużej ilości złych rzeczy, które ci zrobiłem. Przepraszam za to, że byłem taki - mówił niższy mężczyzna, patrząc się tylko w jeden punkt. Brunet mimo gigantycznego bólu spojrzał się na Erwina, ale ten patrzył dalej w te jedno miejsce. Byli już blisko apartamentowca w którym mieszkał złotooki. Grzesiu spojrzał się na wysokość owego budynku. Wiedział, iż Kukel dość dużo zarabia z napadów na banki to może sobie pozwolić na takie mieszkanie. Za bardzo się nie napatrzył, bo niższy lekko popchnął go do windy. Szczerze nie wiedział nawet, na którym piętrze mieszka osoba obok niego. Będąc w windzie Grzechu obserwował tylko na to, na którym pietrze się zatrzymają. Był w lekkim szoku, gdy zobaczył 38 numer, ostatni apartament tego budynku. Zajmował on całe piętro. Złotooki poprowadził do swojego mieszkania Montanhę. Brunet patrzył mieszanie na niższego. Po chwili Erwin wszedł do środka, a drzwi nadal były otwarte. Gregory stał przed nimi, uważnie przyglądał się otoczeniu, tym samym podziwiając je.
- Będziesz tak stał wieczność i podziwiał moje zajebiste mieszkanie? -zapytał siwowłosy trochę z irytacją. Nie lubił, jak ktoś każe mu czekać, a Grzesiu właśnie to robił. Wiedział, że miał postanowienie noworoczne i bardzo chciał się go trzymać, ale jego nadpobudliwość mu w tym wcale nie pomagała. Mężczyzna po usłyszeniu tego zdania wszedł szybko wewnątrz apartamentu, lecz ostrożnie, bo dalej go całe ciało bolało. Gregory nic się nie odezwał od czasu małego "spacerku", szedł cicho korytarzem za osobą przed nim. Było dość cicho, gdy nagle Kukel odezwał się: - Chodź położysz się, nieźle cię poobijał tamten
Brunet widząc lekki uśmiech na twarzy chłopaka przed nim, postanowił zrobić to samo i też się uśmiechnął. Jednak nie trwało to długo, gdyż z bólu na twarzy Montanhy pojawił się lekki grymas. Erwin szybkim ruchem wskazał pokój, do którego policjant wraz z nim się udali. W pokoju niższy pokazał gestem ręki, by starszy usiadł na łóżko. Brunet wykonał polcenie. Siwowłosy od razu po tym podszedł do niego i zaczął oczyszczać mu rany.
- Dziękuje ci Erwin, nie wiem co bym zrobił, jakby on mnie tam pobił do nieprzytomności. Nie chce nawet myśleć co by było, gdyby mnie nikt tam nie znalazł. Uratowałeś mnie, jeszcze raz dziękuje -podziękował ranny z wesołym wyrazem twarzy. Zobaczywszy to drugi chłopak podniósł jeszcze bardziej swoje kąciki ust. - Nie masz za co przepraszać, postanowiłem być lepszy i pomagać ludziom, dlatego cię uratowałem. Jednak nie tylko, bo jesteśmy kolegami w końcu - powiedział po chwili z sztucznym uśmiechem.
- Jak chcesz możesz tu spać, mam dwie sypialnie, jedną dla ciebie i drugą dla mnie. Pomieścimy się, nie będziesz musiał wracać w nocy, mijając pełno pijanych ludzi - dodał po chwili Kukel.
- Nie chce się jakoś narzucać i na spokojnie dam sobie radę - wymamrotał, po czym w celu odowodnienia tych słów próbował wstać, lecz zbyt poobijane ciało odmówiło mu posłuszeństwa. Erwin się tylko lekko na to zaśmiał.
- Ta właśnie widzę, jak możesz iść. Zostań tu- próbował go przekonać niższy, na co Gregory pokiwał tylko głową tym samym niemo się zgadzając. Knuckles ponownie się uśmiechnął i wstał. Zaczął iść w stronę drzwi, otworzył je, lecz zatrzymał się. Obrócił się na piętach w stronę policjanta.
- Dobranoc Grzesiu wyśpij się - powiedział. Wyszedł z wesołą miną z pokoju. Brunet był zakłopotany, lecz szczęśliwy, że nicbardziej poważnego mu się nie stało. Obydwaj przyjaciele zasnęli w osobnych pokojach, poniekąd zadowoleni z spontanicznego spotkaniam.To jest moja pierwsza książka i napiszcie mi jak wam się podoba
CZYTASZ
Sylwestrowa noc
FanfictionWszystko wydarzyło się pięknej sylwestrowej nocy, gdzie młody siwowłosy chłopak pomaga przystojnemu mężczyźnie. Wtedy jeszcze nie wiedzieli, że to wszystko się tak potoczy...