22

195 13 3
                                    

Po raz kolejny przesiadywał w biurze ponad dwanaście godzin pracując za co najmniej  trzy osoby, od rana do późnej nocy aż zmartwiony Sasuke po niego nie przyjdzie. Robił to, znów to robił uciekał do pracy byle tylko nie musieć myśleć o rzeczach sprawiających mu ból. Impas ten ciągnie się już od przeszło o trzech dni. Weekend spędził na zjadaniu smutków ramen w objęciach ukochanego. Nigdy wcześniej nie spodziewał się że Uchiha potrafi być tak troskliwy względem jego osoby, przez cały czas był przy nim pozwalając płakać czy wygadać z tego co siedzi mu na sercu, sporadycznie składać pocałunki na odsłonionym przez ubrania ciele. Myśl że gdy wróci do domu i on tam będzie budziła w nim szczęście, poczucie bezpieczeństwa. 

Plotki szybko się rozeszły przez co rozwód i związanie dwóch bohaterów było tematem nr jeden, inne wioski też z pewnością dostały już takie informacje. Są dwie powszechne reakcje ludzi, jedni rzucając spojrzenia pełne obrzydzenia, niedowierzania oraz pogardy użalając się nad kobietami które zostały same z dziećmi. Jednak czy oni kiedykolwiek powiedzieli że nie wezmą za nich odpowiedzialności? Gdyby któreś z tej trójki chciało z nimi zamieszkać czy zanocować zostałoby przyjęte z otwartymi ramionami. Typ drugi był... niespodziewany, życzyli im szczęścia na nowej drodze życia twierdząc że od zawsze wiedzieli jak to się skończy. Było to niespodziewane, mimo to bardzo miłe. 

Mruknął niczym lis czując na głowie dużą dłoń która skrupulatnie ją masowała. Odsunął głowę to tyłu napotykając zatroskane spojrzenie skryte w ciemnych tęczówkach.

- Jak się czujesz? - Wiedział że jego też w jakimś stopniu to ruszyło, a jego zachowanie było samolubne ale, każdy zasługuje na trochę ciepła prawda? 

- Dobrze, raczej ciebie powinienem o to zapytać - 

Obrócił się na fotelu, pociągnął bruneta za skrawek jego ciemnej koszuli zmuszając go tym ruchem by usiadł mu na kolanach. Ciasno przytulał go swojego ciała zaciągając się zapachem drzew po deszczu. 

- Przecież wiesz że nigdy za bardzo nie ruszały mnie takie sytuacje, to na ciebie najbardziej wpływały - Usłyszał cichy szept przy uchu. 

Lekko go odsunął kręcąc głową na boki. 

- Wiesz co bolałoby znacznie bardziej? Co byłoby dla mnie jak ostatni gwóźdź do trumny? - Oparł ich czoła. Zaintrygowanie i zapytanie jakie zobaczył w jego oczach zachęciły go do kontynuowania myśli. - Życie bez ciebie, inne niż przy twoim boku. Tylko ty potrafiłeś przywrócić moje nastoletnie ja, odciążając z niewidocznego ciężaru. Jeśli miałbym opisać jak się teraz czuje jednym słowem byłoby to "wolny". Przy Hinacie zawsze starałem się zachowywać, nie psocić udając kogoś kim nie byłem. Efekty tego co utrzymywałem przez kilka lat ty potrafiłeś naprawić w kilka miesięcy. Dziękuje Sas. - Delikatnie musnął jego wargi wykrzywione do góry. 

Nie ważne jak bardzo by się tego wypierał przy dawnej towarzyszce broni nie był do końca sobą, udawał kogoś innego żeby nie zranić jej uczuć, samemu sobie nakładając na plecy wielki i ciężki głaz. Którego, nie ważne jak się starał nie potrafił zniszczyć, zrobił to on przywracając mu wolność oraz czystość umysłu. Pozbył się większości jego wyrzut sumienia i obrzydzenia do samego siebie, one zawsze będą się kłębić gdzieś w jego umyśle. Takim już człowiekiem był, obwiniał się za wszystko choć sam nieraz zdawał sobie sprawę że nie on jest winnym. Sprawiał że przy nim każdy wielki problem mała do wielkości orzeszka ziemnego. 

- Dziękuje Naru - Również złożył na jego ustach pocałunek delikatny jak piórko.

Ten uśmiechnął się jedynie ciepło w jego stronę, nie musiał pytać by wiedzieć za co są to podziękowania. Dziękował za wszystko, za to jaką osobą był przy nim, jak zmieniał się na leprze. 

Nowy Początek - SasunaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz