[Jung Woo Young: Seul, Korea, Teraz]
Moje spojrzenie powiodło wprost na mężczyznę po drugiej stronie framugi, który wpatrywał się we mnie swoim delikatnym, czułym spojrzeniem, pełnym wyrozumiałości... zapomnianej przed godziną.
-S-San? - Wyjąkałem zdezorientowany, mrugając kilkukrotnie w dezorientacji. Czy ja miałem zwidy? Czy mężczyzna mi się przyśnił? Czy to jakiś demon wystąpił z piekieł, aby zaciągnąć moją niegodziwą duszę z powrotem... Wiem, bredziłem już w tym całym zmęczeniu i gorączkowych spazmach, jednak on wyglądał... dobrze. Choć nie było to odpowiednie słowo.
Dawne, przemoczone brudem pasma zniknęły na rzecz nieskazitelnie już czystej, choć wciąż wyraźnie wilgotnej grzywki, która wciąż opadała leniwie na jego ciemne, przysłonięte włosy. Jego pierś była jednak zasłonięta przez nieco dużą koszulę, która i tak nieco opięta została przy mięśniach klatki piersiowej, odsłaniając za to ogromne, pagórzaste ramiona, wciąż nieco zroszone kroplami.
Potrząsnąłem głową, jęcząc na jej ból. Czy pomyliłem adresy? Może źle sprawdziłem w telefonie...
-Wejdziesz? - Spytał nagle niskim, wciąż pełnym nietypowego akcentu głosem, który prowadził surowy dreszcz po moim kręgosłupie. Potrzebowałem naprawdę wiele samokontroli, aby pokręcić głową w zaprzeczeniu, gdy przełknąłem lekko.
-N-Nie... dziękuję, jestem umówiony z...
-Ze mną, tak - Moje ciało zamarło, wpatrując się w mężczyznę... czy on...? Czy on po tym wszystkim co powiedział pod szpitalem, zamierzał...? - Wejdź do środka - Zaproponował nagle i wiedziałem, że muszę go posłuchać, jednak to wszystko było... to było zbyt wiele dla mojego opóźnionego przez gorączkę umysłu.
-J-Ja, nie rozumiem - Wyznałem szczerze. Czy nie uważał mnie za dziwkę? Czy nie zrobił wyrzutów za to, że próbowałem sprzedać swoje ciało? Myślałem, że mu się to nie podoba, więc dlaczego on niby miał...?
-Nie mogłem pozwolić ci tego zrobić, Wooyoung. Nie w ten sposób i nie przez jakieś głupie pieniądze - Wyznał, delikatnie unosząc dłoń jej wnętrzem ku mnie, aby przeprowadzić mnie przez płaski próg swoich drzwi.
Jego mieszkanie było ogromne. Piękna, węglowo i złoto marmurowa kuchnia, łagodnie oświetlona w delikatnych, charyzmatycznie żółtych barwach łączyła się perfekcyjnie z ciemnym salonem o ogromnym narożniku pośrodku, śnieżnobiałym, miękkim dywanie pod stopami i oszklonym stoliku, gdy cała przeciwległa ściana została idealnie oszklona ogromnymi, ciągnącymi się od sufitu po podłogę oknami, ukazując nocny krajobraz Seulu, rozświetlonego od wciąż niezapadłych w sen mieszkań.
Telewizor odtwarzał w ciszy jakiś spokojny teledysk o romantycznym nastroju, tworząc niemal surrealistyczną aurę otoczenia.
-A-Ale, jak ty... co... Co? - Odzyskałem umysł, jednak nie myśli, gdy te krążyły po mojej głowie. Nie mogłem zrobić tego z kimś innym?
San zamknął drzwi, nim westchnął ciężko, opuszczając skroń i wpatrując się w hebanowe panele pod swoimi stopami.
-Słuchaj, Wooyoung. Jesteś słodkim chłopcem i uwierz mi, wiem doskonale w co się wmieszałeś, choć mogę jedynie podejrzewać przyczynę - Wymruczał, spoglądając na mnie przez ułamek sekundy z czymś nierozszyfrowanym w swoim poniekąd wciąż mrocznym spojrzeniu, zanim odwrócił się, aby zablokować drzwi dla bezpieczeństwa nas obu, albo odcięcia mi ucieczki. Jednak pomimo tego, nie ruszył na mnie zgodnie z oczekiwaniami. Wyminął mnie wręcz, kierując się w stronę kuchni.
-W nic się nie wmieszałem - Starałem się kłamać, choć wiedziałem, że nawet zdrowy, byłem okropnym kłamcą, a moje słowa wybrzmiały zapewne niemal zbyt tandetnie.
CZYTASZ
Il mio demone // WooSan
Fanfic"Jeśli anioł stróż istnieje, to ja otrzymałem demona" Zastrzel - Dobrze. Utop - Dobrze. Uduś - Dobrze. Każde posłuszeństwo, nawet to najbardziej oddane ma swe granice. Niewielka prowincja i cel, który sprawił, iż coś w nieczułym sercu pękło, a San...