</3

87 11 13
                                    

TW: little vent :3

sh, suicide, pills, much more

~~~

  Leżałem z Sapnapem na pufie, oglądając jakiś serial. Od kilku tygodni, czułem się naprawdę źle psychicznie, jednak nie mówiłem mu tego bo odciągał by mnie od tego co miałem zamiar zrobić już od dawna.

Gdy na ekranie pojawiły się napisy końcowe odcinka, wstałem z jego objęć.

Gdzie idziesz kochanie? - spytał dość zamulonym głosem. Uśmiechnąłem się do niego i pocałowałem czule. Nie wiedział że to był nasz ostatni pocałunek.

- Do toalety. Włącz następny odcinek, a ja wracam za 15 minutek - to było kłamstwo. Tak duże i okrutne że aż trudno uwierzyć w to że naprawde jestem aż tak samolubny.

Ale nie mogłem dłużej o tym nie myśleć. Było to w mojej głowie już od jakiegoś czasu i nie mogłem się tego pozbyć. Terapia, leki i te wszytskie inne.. nic nie pomagało. A ja nie miałem siły dłużej z tym walczyć.

Ale wróć do mnie za te 15 minut.. Kocham cie bardzo - powiedział słodko się uśmiechając.

Ja ciebie też Nickuś.

Uśmiechnąłem się ostatni raz i wszedłem do łazienki, przylegającej do pokoju w którym, spokojnie siedział brunet.

Od kilku dni się przygotowywałem, więc wszystko czego potrzebowałem było już na miejscu. Brzytwa, ibuprofen i kilka innych tabletek, oraz mała butelka wódki. Rozłożyłem to sobie nie zamykając nawet drzwi na klucz. Chłopak nie wejdzie tu przez następne 20 minut.

Podwinąłem rękawy uśmiechając się do siebie w lustrze. To koniec Luke. Wreszcie zrobisz to, co było odkładane tak długo.
Zacząłem nacinać skórę, praktycznie nie czując bólu. Uśmiechałem się widząc jak krew zalewa moje ręce. Rany robiłem dość płytkie, dopiero po chwili trochę głębsze, by nie wykrwawić się tak od razu.

Od dziecka sprawiałem wrażenie tego "bez żadnych problemów" gdzie tak naprawdę jedyne czego od życia chciałem to własnej przyjemności i śmierci. Mogłem nie jeść, nie pić, nie spać a żyłem. Manipulowałem każdym dookoła. Jedynie Nicka traktowałem poważnie. Był moją pierwszą prawdziwą miłością o ile ja w ogóle potrafię to czuć. Jednakże. Mój los już dawno był napisany, a ja o tym wiedziałem. Nikt by mnie nie powstrzymał, chyba że siłą. Ale to byłoby tylko odwlekanie tego w czasie. W końcu i tak by mnie puścili a ja zrobiłbym dokładnie to co robię teraz.


Wykroiłem sobie w skórze jakiś wzorek, potem następny i następny. Widziałem jak krew spływa mi po nadgarstku. Gdy powoli brakowało mi miejsca na rękach, przeniosłem się na uda. Podwinąłem spodenki i tam zacząłem nacinać swoje ciało. Gdy skończyłem, spojrzałem na siebie dumny w lustrze. Zerknąłem na resztę rzeczy położonych obok. Wziąłem do ręki śmiertelną dawkę różnych tabletek i połknąłem je. Zdrżącymi rękami, które powoli doznawały skutków powolnego wykrwawiania, sięgnąłem po butelkę. Moje nogi stały się słabe a ja opadłem na podłogę. Doczołgałem się do ściany i z uśmiechem zacząłem popijać wódkę. Alkohol przyjemnie drażnił moje gardło. Ciało było otępiałe od leków i straconej krwi. Spojrzałem na zegarek i się zaśmiałem. Niedługo mogę się spodziewać wizyty.

Luke! Co tak długo tam robisz, chciałem się tulać! - jak w zegarku usłyszałem kroki. Dopiłem wódkę odkładając butelkę obok siebie.

I will see you again.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz