Chapter VIII: Rebelia

2 0 0
                                    

Aby przybyć na samą północ musieli iść tygodniami, albowiem wojska Krwawego Barona okupowały już sporą część Cesarstwa, które dalej jakoś próbowało się bronić. Jednak kiedy już byli na miejscu, zobaczyli że krajobraz totalnie się zmienił. Z jałowych pustkowi, po lasy, aż po tajgę. Jednak nie zmieniło się jedno, górzystość terenu, która osobom o słabej kondycji sprawiałaby istną udrękę.
- Daleko jeszcze? - spytał się Gordon, któremu po twarzy widać było, że jest zmęczony tą wędrówką.
- Nie - odpowiedział mu Tyrant - jeszcze kilka dni marszu i będziemy na miejscu.
- Aż kilka dni - oznajmił Kahn, który oparł się o pień drzewa i usiadł ciężko na ośnieżonej glebie - góry BD to udręka, ale tu - pokazał ręką na pobliskie szczyty, które wyłaniały się spod koron drzew - to jest istny terror.
- Spokojnie wojowniku - rzekł przywódca Kleryków podając rękę Kahnowi - za niedługo odpoczniesz. Nawet tutaj, na ziemiach opanowanych przez naszą rebelię nie jesteśmy bezpieczni. Szczególnie kiedy Belial odzyskał Ostrze Immory.
- Chwila, co? - przerwała mu Mystake, która była ubrana w płaszcz z polarem - Odzyskał Ostrze Immory? Jakim cudem? Myślałam że się najpierw skupi na Kamidogu.
- Widać wystarczyło mu cztery i moja moc, aby unieść ten arcypotężny rozkurwiator planet, jak wy tam mówicie na tą zabawkę - oznajmił MB, po czym ruszył dalej.
- Nie chcieliśmy was martwić tą rzeczą - rzekł Tyrant - Annathar ma plan jak ostatecznie zniszczyć Szkarłatnego Władcę.
- Wyjaśni mi coś ktoś? - wtrącił się ze swoim pytaniem Gordon.
- Mów wszystkie swoje wątpliwości - odpowiedział mu Tyrant ze spokojem.
- No to tak - zaczął - rozumiem, Belial dał wygrać MB, aby uśpić czujność Twórców. Potem zajebał mu moc, z pomocą jakieś dupy, a jeszcze przed tem uprowadził naszego Shoguna. Tylko ja mam w zasadzie dwa pytania. Pierwsze, po co on to robi? Po co mu te Ostrze? No i drugie, po co w ogóle on uprowadzał Shoguna? Mógł go przecież zabić i by było po kłopocie. Przecież sam mówiłeś że można go jeszcze odratować, po co te ryzyko?
- Na to pierwsze pytanie odpowie tobie Annathar - odpowiedział mu Tyrant - na to drugie to jest bardzo banalne pytanie. Shogun jest Operatorem.
- Czym? - spytał się ze zdziwieniem Kahn.
- Operatorem - wtrąciła się nagle Mystake - potężnym magiem potrafiącym przenosić całe armie z jednego krańca całego Firnamentu do drugiego.
- Ale on ledwo co przeniósł całą armię BD z Bastionu do twierdzy Beliala - oznajmił Gordon - to tak czy siak nic jakby ten cały Szkarłatny Władca chciał przenosić swoje armie.
Wtedy Tyrant się tylko zaśmiał.
- To co on pokazał podczas tej waszej małej wojenki z Belialem, to jest nic w porównaniu do tego co jest w stanie zrobić - rzekł po czym sam wstał z ziemi - dobra, ruszamy dalej.
Po tym wszyscy ruszyli dalej na północ. Podczas swej dalszej wędrówki minęli tajgę, aż w końcu znaleźli się przed Blodig Hornem. Było to kamienne miasto, w którym część budynków wyglądała jakby miała zaraz popaść w ruinę. Całe miasto było ośnieżone, przez co zdawało wyglądało jakby oświetlało szczyty gór, wokół których się znajdywało.
Kiedy wędrowcy weszli do środka mieszkańcy patrzyli się na nich niepewnie. Jednak nie były to Smoki, tylko ludzie z rasy Antyra. W przeciwieństwie do Kleryków nie nosili pancerzy. Mieli na sobie zwykłe skórzane ubrania. Mimo faktu że nosili na głowach skórzane czapki bądź kaptury, widać było ich białe twarze. Oczy ich wyglądały jak okruchy błękitnego lodu.
Klerycy wraz z przybyszami kierowali się w stronę wieży, kiedy znaleźli się na miejscu żołnierze poszli w swoje strony.
- Dobra - rzekł Tyrant kierując swe słowa w stronę Rejzora - Annathar oczekuje jedynie potomka Veritowego Mistrza, zaprowadzę was do przygotowanego dla was domostwa.
- Dziękujemy - odpowiedział Rejzor.
- Nie, w tym wypadku to my dziękujemy. Nareszcie nie tylko my walczymy z Cesarstwem, które jest zdegenerowane przez nieudolne rządy cesarza.
Po tym wszyscy poza MB ruszyli za wojownikiem.
- No dobra, w końcu nie z takimi się gadało - rzekł do siebie, po czym wszedł do środka.
Mimo surowości miasta wnętrze wieży biło istnym ciepłem. Po środku sali stał prostokątny drewniany stół, który był zastawiony jedzeniem i winem. Natomiast przed nim na krześle siedział mężczyzna, który nosił białe szaty niczym płatki śniegu. Jego twarz natomiast była przeciwieństwem tego, co MB nosił za maską. Miał długie blond włosy.
- Wielki Saibot w mych skromnych progach - rzekł ciepłym głosem - proszę, usiądź - wskazał ręką na przygotowane krzesło.
MB podszedł po tym do stołu i usiadł.
- Wszyscy są jakoś podejrzliwie mili, naprawdę mnie to ciekawi - rzekł MB.
- Doprawdy? - spytał się ze zdziwieniem mężczyzna - No tak, zapomniałem że w waszych stronach kultura osobista jest na dosyć ubogim poziomie. Oczywiście nie mam na celu ciebie urazić.
- Akurat mam na to totalnie wyjebane, ale dobrze wiedzieć - oznajmił Saibot.
- Skoro jesteś już tutaj to wiesz kim jestem.
- Tak - odpowiedział - Annathar, przywódca Kleryków.
- Przywódca to za duże powiedziane - rzekł - jedynie zwykły strateg - dodał - zjesz coś? - spytał się.
- W innych wypadkach nawet bym się napił, jednak - spojrzał się w błękitne oczy Annathara - przejdźmy do rzeczy, czyli do Beliala. Masz podobno plan aby go zniszczyć, jaki on jest?
- Ten plan siedzi naprzeciwko mnie i rozmawia teraz ze mną - odpowiedział mu krótko.
MB wtedy skrzywił twarz ze zdziwienia.
- Ja? Nie mam żadnej mocy, zapomniałeś?
- Złotej? Owszem. Jednak to jest moc którą przekazał tobie przodek wraz z twoją pierwszą walką z Belialem - podniósł wtedy kufel wskazując na gościa - ale nie zabrał tobie tego co masz w krwi od samego urodzenia. Krwi Smoka, mocy zniszczenia. Żywej destrukcji.
- Więc czemu jej nie czuje? - spytał się ponownie.
- Musisz stać się jak Smok - odpowiedział mu - musisz poczuć się jak on.
- Więc od czego powinienem zacząć?
- Ja tego nie wiem - odpowiedział mu, po czym wskazał w stronę drzwi kuflem - jednak on tak.
Wtedy MB się odwrócił. W wejściu stał wojownik ubrany w czarną niczym noc zbroję samurajską. Z jego oczu płonęły płomienie.
- Witaj MB - rzekł wojownik - ponownie.

MB kontra Wifiarze II: Starcie światów vol.1 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz