Pewnego słonecznego ranka, nasza Leia Oregano wyszła z budygdy Listonosz Pat akurat wkładał listy do skrzynki Bridgerskich.
-Witaj Leio, słuchaj, ty i Han dostaliście list od skarbówki- powiedział Pat.
-O japierdole- odpowiedziała Leia po czym czym prędzej pobiegła do Hana z listami od Pata.
-Otwieraj to- rzekł Hansówa jednocześnie wsadzając Lei chuja w dupe.
Leia otworzyła kopertę.
-No czytaj- powiedział Harrison dymiąc ją od tyłu.
-Szanowni państwo Solo-Oregano, jako że od ponad roku nie zapłaciliście ani jednej raty kredytowej za garaż w miejscowości bardzo oddalonej od waszego miejsca zamieszkania (nie wiem po chuj wam on), a że nie macie na swoich kontach za bardzo pieniędzy oraz nie macie nic wartosciowego biedaki pierdolone, będziemy zmuszeni odebrać wam dusze. Zdechniecie kurwy! Jędrzej C. Śledź.- przeczytała Leia.
-O japierdolę, mamy przesrane Leia- powiedział Han.
-Co my teraz zrobimy?- spytała Leia
-Wpierw wytłumacz mi kiedy kurwa wzięłaś kredyt na pierdolony garaż gdzieś daleko?-
Odpowiedział Han.
-Byłam wstawiona w chuj, to nie jest teraz ważne, musimy uciekać.- rzekła Leia.
-Ależ to jest kurwa ważne, niszczysz mi życie suko.- odpowiedział Han.
Nasi bohaterowie usłyszeli pukanie do drzwi.
-Tu komornik szmaty- krzyknął.
-Już po nas, wymyśl coś!- powiedziała Leia.
-Mam genialny pomysł, bierz blaster, kondomy i toster i chodz za mną- odpowiedział Han.
-No dobrze- rzekł pies jebany.
Komornik po chwili wypierdolił drzwi niczym komandor gree, tyle że siekierą.
-Zajebie was skurwysyny!!!- krzyknął komornik.
Han odpalił swojego starego fioletowego średnio działającego Vana galaktycznego (czyli takiego Vana zwyklego ale że mógl latac po galaktyce bo latał).
-Leia! Wsiadaj do tyłu szybko!- krzyknął Han.
Leia wsiadła, w środku dostrzegła Chewwiego leżącego na jakimś brudnym zakurzonym kocu i srającego wręcz pod siebie.
-Rawwwwrwr- Chewwie coś pierdoli.
-O kurwa Chewwie! Ty tu byłeś przez cały czas? Myślałem że umarłeś ne tej orgii u Ewoków.- powiedział Han.
-Dobra ty nie pierdol tylko startuj- rzekła Leia.
-No już już- odrzekł Han.
W Vana podczas startowania strzelał komornik z odwróconą siekierą i używał jej jak dzidy laserowej.
-Jasna cholera, Leia otwórz jedne tylnie drzwi i traf go z blastera.- powiedział Han.
-Robi się- odpowiedział kundel jebany.
Leia zrobiła jak Han mówił, udało jej się strzelić w kolana tego kutasa. Niestety ten wsiadł do swojego galaktycznego Seicento.
Nasi bohaterowie zaczęli spierdalać lecz niestety ten komornik jebany ciągle za nimi leciał.
-Leia, strzelaj go tak jak wcześniej, niestety nie mamy tutaj żadnych działek bo Pinionżki- powiedział Han
-Dobrze- odpowiedziała.
Leia strzelała tak w niego bez efektów, udało się jej rozpierdolić mu szyby, ale to tyle.
Gdy wyszli z atmosfery Naboo, Leia niefortunnie wyleciała ze statku bo drzwi byly otwarte. (Inaczej strzelac nie mogła).
Nagle na dachu Vana zespawnował się David Bowie który zaczął śpiewać Space Oddity.
[GROUND CONTROL TO MAJOR TOM]
Leia swoją mocą zmiażdżyła Seicento i Komornik musiał zmierzyć sie z Leią sam na sam.
-To takie smutne że Stefan Prace umarł na liżme-
Powiedziala Leia.
-Kim do kurwy jest Stefan Prace?- spytał Komornik.
-Liż moje jaja- odpowiedziała.
-Ąąąąą- krzyknął komornik po czym wybuchnąl przez liżmo-moc Lei.
Leia spowrotem wsiadła do Vana i dalej ruszyli na przygodę w ucieczce przed galaktyczną skarbówką.Taki jeszcze mały teaser do kolejnego rozdziału:
Hanowi zapaliła się kontrolka i musięli się zatrzymać na stacji benzynowej.